wtorek, 4 lipca 2017

Światło, które utraciliśmy - Jill Santopolo


.
11 września 2001 roku, Nowy Jork. Jednym właśnie zawalił się świat, inni, obserwując puste miejsce po wieżach WTC, zaczynają nowe życie.

Lucy i Gabe uświadomili sobie tego dnia, że ich czas na ziemi jest zbyt krótki, by marnować go na bezwartościowe życie. Oboje chcąc robić coś, co będzie miało sens, co zostawi po nich ślad i zmieni świat na lepsze. Ona realizuje się zawodowo jako producentka programów telewizyjnych dla dzieci – spełnia tym sposobem swoje marzenie, mając jednocześnie poczucie misji.

On zawodowo fotografuje. Ich związek, mający źródło w chmurze dymu unoszącego się znad zapadniętych wież WTC, właśnie stanął na zakręcie – gdy Lucy zostaje doceniona za swoją pracę nagrodą Emmy, Gabe postanawia przedłożyć swoją karierę nad ich związek. Czuje on bowiem, że jego miejsce jest na Bliskim Wschodzie – w miejscu, które trzeba fotografować, by pokazywać światu co tak naprawdę dzieje się tam, gdzie nie każdy chce kierować swój wzrok. Uważa, że jedynie tam będzie w stanie należycie wykorzystać swój talent. Pasja jest tak silna, że jest w stanie poświęcić dla niej uczucie rodzące się na zgliszczach.

Ich drogi rozchodzą się, jednak kontakt wcale się nie urywa – jest szarpany, znaczony długimi miesiącami milczenia, jednak stały. Mimo upływu lat, mimo zmiany sytuacji życiowej każdego z nich, wciąż szukają ze sobą kontaktu, wciąż lgną do siebie, wiedząc, że rozumieją się jak nikt inny na świecie.

Gdy on spędza lata w Bagdadzie, Strefie Gazy i innych miejscach na Bliskim Wschodzie, ona pozwala sobie na rozpoczęcie nowego związku. Wychodzi za mąż, rodzi dzieci, jednak sercem wciąż jest daleko, uciekając myślami do ich wspólnych dni.

Książka obejmuje relację z 10 lat – najpierw wspólnych, później spędzanych oddzielnie – spisanych z perspektywy Lucy. Finał, do którego dąży ich historia jest druzgocący i każe po wielokroć zastanawiać się nad tym czy naszym życiem kierują nasze decyzje, czy też z góry określone przeznaczenie? Co by było gdyby miało się odwagę pewne rzeczy wykrzyczeć prędzej? Na te pytania odpowiedzi nie poznamy, lecz zostaniemy z nimi porzuceni, by móc rozważać je na długo po lekturze.

Santopolo decydując się na spisanie historii oczami kobiety, nadała jej bardzo emocjonalny wydźwięk. Buzuje ona od trudnych uczuć, często tłumionych namiętności, prawdy, której nie chce się dopuścić do głosu, rozterek, a jednocześnie zrozumienia dla drugiej osoby, którą kieruje ta sama świadomość możności przeżycia tylko jednego życia i chęć zrobienia tego najlepiej, jak tylko się da.

Autorka utkała opowieść, którą czyta się bardzo dobrze – jest idealna dla osób, które lubią niełatwe opowieści o miłości, i które cenią sobie teksty pod płaszczykiem banału skrywające szereg egzystencjalnych pytań. Takie właśnie jest Światło, które utraciliśmy pochylające się nad przemijaniem i stanowiące intertekstualną zabawę dla dociekliwych czytelników.



W księgarniach od 5 lipca 2017.

4 komentarze:

  1. Tytuł jest niesamowity - op tej ksiażce musze przyznać. I poomimo tego, ze nie przepadam za romansami, ten wydaje mi się być wyjątkowy, dlatego zapiszę sobie tytuł tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że już wszyscy znają tę historię - tylko ja nie. Zatem warto byłoby to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto, warto, jest bardzo przyjemnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem wrażeń w takim razie;)

    OdpowiedzUsuń