David Hunter powraca. I to w naprawdę
dobrym stylu.
Piątek wieczór, a przed
antropologiem i konsultantem policyjnym wizja weekendu spędzonego ze znajomymi
zaburzona została właśnie nagłym wezwaniem. Oto na wybrzeżu znalezione zostały
zwłoki, które (prawdopodobnie) na skutek długiego przebywania w wodzie,
znajdować się będą w stanie głębokiego rozkładu. Miejscowa policja, mająca na głowie najbardziej
wpływowego mężczyznę w mieście, którego to syna ciało prawdopodobnie właśnie
odnaleziono, prosi o pomoc Huntera, by udowodnić, że zrobiła wszystko
najlepiej, jak tylko mogła. Bogacz nie potrafi przyjąć do wiadomości
informacji, że jego syn podejrzany o romans z mężatką, zamordował ją, po
czym sam popełnił samobójstwo. Aż do tego piątkowego wieczoru bowiem, ciało ani
jednego z nich, nie zostało odnalezione. Dla rodziny Villersów wszystko to
staje się ogromnym skandalem, który – być może – maskować ma jeszcze gorsze
grzeszki, i który chcą oni jak najszybciej wyciszyć.
Gdy do sprawy dołącza Hunter,
wszystko się komplikuje. Na skutek feralnego splotu wydarzeń musi się on
zatrzymać u rodziny zaginionej Emmy, o której zamordowanie podejrzany był Leo.
Postój ów pozwoli mu się nie tylko przyjrzeć sytuacji z nowej perspektywy,
ale także nawiązać wielce przydatną relację i… odnaleźć kolejne ciało. Śledztwo
nabiera rozpędu, ale też przybiera obrót jakiego nikt nie podejrzewał i jakiego
nikt by sobie nie życzył. Hunter jednak, wolny od miejscowych zależności, żądny
jest tylko jednego – prawdy.
Beckett za sprawą Niespokojnych zmarłych potwierdza, że
nie wyszedł z pisarskiej wprawy i wciąż jest specjalistą od tworzenia
zmyślnych kryminałów, zmuszających czytelnika do intensywnej pracy szarymi
komórkami.
Umiejętnie dozuje on napięcie,
zaciera ślady, wprowadza nowe wątki, komplikuje relacje, bawi się makabrycznymi
opisami i wykorzystuje wiedzę, którą czytelnik zdobył podczas lektury
poprzednich tomów.
Językowo i fabularnie wspina się
chyba na wierzchołek swoich możliwości – całość jest bardzo przemyślana, każdy
szczegół pasuje do poprzedniego, nie ma momentów postoju, powieść wolna jest od
dłużyzn i niepotrzebnie wprowadzonych elementów rozpraszających czytelniczą uwagę.
Widać, że Niespokojni zmarli to tekst
dojrzały i przemyślany, w którym upodobanie znajdzie każdy wierny
czytelnik powieści kryminalnych – intryga jest zbudowana na poziomie, o jakim
wielu pisarzy marzy i w niczym nie rozczarowuje.
U Becketta czytanie o zbrodniach
staje się perwersyjnie przyjemne. Czyż to nie najwyższy komplement dla gatunku?
***
Poprzednie książki autora:
Chemia śmierci / Szepty zmarłych/ Zapisane w kościach / Wołanie grobu / Rany kamieni / Zimne ognie
blog, blog z recenzjami, Chemia śmierci, David Hunter, książka, lubimyczytać, Niespokojni zmarli, opinia, recenzja, recenzje książek, Simon Beckett, Wydawnictwo Czarna Owca
0 komentarze:
Prześlij komentarz