Sztuka kochania Michaliny Wisłockiej to książka-legenda. Legenda,
która nie miała łatwo. Problemy z wydaniem, krytyka specjalistów – wszystkie
te trudności rekompensowało jednak ogromne zainteresowanie czytelników – a to
przecież dla autorki było najważniejsze.
Czytana po kryjomu i z wypiekami
na twarzy – takie wrażenia z lektury wspominają jej pierwsi czytelnicy. I
choć od pierwszego wydania minęło mnóstwo czasu, a pewne kwestie wydają się już
nie w modzie, publikacja nadal się broni, nie tracąc wiele na aktualności.
I przeżywa właśnie swój renesans.
Wisłocka podejmuje problematykę
miłości i seksu nie tylko od strony fizyczno-techniczno-fizjologicznej, ale
również od strony emocjonalnej i psychologicznej. Jej ujęcie wydaje się
kompleksowe. Nie jest jedynie poradnikiem na wzór szeroko dostępnych wydań
kamasutry, lecz przewodnikiem po miłości i seksualności w ogóle.
Choć najczęściej sięgają po tę publikację
kobiety, bezwarunkowo powinni robić to również mężczyźni – szczególnie istotne
może tu być dla nich spojrzenie na seks oczami kobiet – doświadczonych i
niedoświadczonych. W tej kwestii bowiem wciąż dochodzi do nieporozumień,
a Wisłocka podejmuje się także opisu temperamentów i potrzeb seksualnych w zależności
od wieku rozwoju – diametralnie różnych tak dla kobiet, jak dla mężczyzn.
Dzięki temu pomaga ona zrozumieć partnera, a w konsekwencji dojść do
porozumienia i spełnienia, czyli szczęścia.
Jeśli wydaje Wam się, że wszystko
już wiecie, prawdopodobnie tak właśnie jest. Wydaje Wam się.
Wielu mogłoby książce zarzucić
jej dezaktualizację – wszak od jej pierwszego wydania minęło 40 lat. To jednak,
co się zmieniło (a więc przede wszystkim podejście do kwestii antykoncepcji)
zostało tutaj należycie zaktualizowane i dopowiedziane, z wzięciem pod
uwagę współczesnych metod i możliwości.
Publikacja wypełniona jest
rysunkami, wykresami, szkicami, mającymi zwizualizować to, o czym mowa i pomóc
zrozumieć niejasne lub niepewne kwestie.
Przystępna, rzetelna, absolutnie nie obrazoburcza, bez
przegadania, a do tego kultowa.
Wznowienie Sztuki kochania okazało się wydawniczym strzałem w dziesiątkę.
Bo choć czasy się zmieniły, miłość pozostaje ta sama. A – ku uciesze wielu –
film pozwolił na odświeżenie tej pozycji. Oto, proszę Państwa, magia kina.
Kupujcie, póki jest, bo – jestem świadkiem
– z księgarnianych półek znika w mgnieniu oka.
Agora, blog książkowy, Michalina WIsłocka, nowe wdanie, opinia o książce, recenzja książki, Sztuka kochania
Z pewnością niektóre kwestie, pomimo upływu lat, nadal są aktualne. Chętnie przeczytam "Sztukę kochania".
OdpowiedzUsuńTo prawda, gdzie się nie obejrzę tam plakat filmu, albo reklama ksiązki. Przeglądałam pierwsze wydanie i muszę przyznać, że Wisłocka zrobiła kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńI książka i film są przerażająco aktualne. Nie tylko warto zobaczyć film właśnie z tego względu. Warto, ponieważ jest po prostu dobrze zrobiony- wyraziście i z humorem
OdpowiedzUsuńTo warto, czy nie?
OdpowiedzUsuń