sobota, 4 lutego 2017

Sztuka kochania - Michalina Wisłocka



Sztuka kochania Michaliny Wisłockiej to książka-legenda. Legenda, która nie miała łatwo. Problemy z wydaniem, krytyka specjalistów – wszystkie te trudności rekompensowało jednak ogromne zainteresowanie czytelników – a to przecież dla autorki było najważniejsze.

Czytana po kryjomu i z wypiekami na twarzy – takie wrażenia z lektury wspominają jej pierwsi czytelnicy. I choć od pierwszego wydania minęło mnóstwo czasu, a pewne kwestie wydają się już nie w modzie, publikacja nadal się broni, nie tracąc wiele na aktualności. I przeżywa właśnie swój renesans.

Wisłocka podejmuje problematykę miłości i seksu nie tylko od strony fizyczno-techniczno-fizjologicznej, ale również od strony emocjonalnej i psychologicznej. Jej ujęcie wydaje się kompleksowe. Nie jest jedynie poradnikiem na wzór szeroko dostępnych wydań kamasutry, lecz przewodnikiem po miłości i seksualności w ogóle.

Choć najczęściej sięgają po tę publikację kobiety, bezwarunkowo powinni robić to również mężczyźni – szczególnie istotne może tu być dla nich spojrzenie na seks oczami kobiet – doświadczonych i niedoświadczonych. W  tej kwestii bowiem wciąż dochodzi do nieporozumień, a Wisłocka podejmuje się także opisu temperamentów i potrzeb seksualnych w zależności od wieku rozwoju – diametralnie różnych tak dla kobiet, jak dla mężczyzn. Dzięki temu pomaga ona zrozumieć partnera, a w konsekwencji dojść do porozumienia i spełnienia, czyli szczęścia.

Jeśli wydaje Wam się, że wszystko już wiecie, prawdopodobnie tak właśnie jest. Wydaje Wam się.

Wielu mogłoby książce zarzucić jej dezaktualizację – wszak od jej pierwszego wydania minęło 40 lat. To jednak, co się zmieniło (a więc przede wszystkim podejście do kwestii antykoncepcji) zostało tutaj należycie zaktualizowane i dopowiedziane, z wzięciem pod uwagę współczesnych metod i możliwości.  

Publikacja wypełniona jest rysunkami, wykresami, szkicami, mającymi zwizualizować to, o czym mowa i pomóc zrozumieć niejasne lub niepewne kwestie.

Przystępna, rzetelna, absolutnie nie obrazoburcza, bez przegadania, a do tego kultowa.

Wznowienie Sztuki kochania okazało się wydawniczym strzałem w dziesiątkę. Bo choć czasy się zmieniły, miłość pozostaje ta sama. A – ku uciesze wielu – film pozwolił na odświeżenie tej pozycji. Oto, proszę Państwa, magia kina.

Kupujcie, póki jest, bo – jestem świadkiem – z  księgarnianych półek znika w mgnieniu oka.


  

4 komentarze:

  1. Z pewnością niektóre kwestie, pomimo upływu lat, nadal są aktualne. Chętnie przeczytam "Sztukę kochania".

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, gdzie się nie obejrzę tam plakat filmu, albo reklama ksiązki. Przeglądałam pierwsze wydanie i muszę przyznać, że Wisłocka zrobiła kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
  3. I książka i film są przerażająco aktualne. Nie tylko warto zobaczyć film właśnie z tego względu. Warto, ponieważ jest po prostu dobrze zrobiony- wyraziście i z humorem

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda Szczurek8 marca 2018 01:47

    To warto, czy nie?

    OdpowiedzUsuń