Sylvain Reynard to jeden z najbardziej
tajemniczych autorów (autorek, duetów?). Utrzymuje kontakt z czytelnikami
jedynie za pośrednictwem swojej strony internetowej, nadając twórczości rys
tajemniczości. Nie przeszkadza to jednak jego tekstom wspinać się na listy
bestsellerów, a raczej – jak przypuszczam – jedynie tę wędrówkę przyspiesza.
Wielu z Was zrezygnuje pewnie z lektury
jeszcze zanim porządnie się zastanowi. Wampiry źle się już dziś bowiem kojarzą –
motyw wyeksploatowany okrutnie i to niekoniecznie przez wszystkich dobrze. Był
czas gdy sklepowe półki mieniły się od wykwitów wampiropodobnych, niszczących tradycję
gatunku, na wiele lat skazując książki o tychże na kpiące uśmieszki – Stoker odszedł
w niebyt, pozostała Meyer i mniej lub bardziej udane kopie jej twórczości.
Tym z Was jednak, którzy nie do końca przejedliście się tematyką – zachęcam
do lektury. Oto bowiem pojawia się coś, co może wspomóc walkę wampirów o dobre
imię.
Raven, to poruszająca się o lasce
dziewczyna, która nad własne bezpieczeństwo, przedkłada troskę o innych. Na co
dzień zajmuje się ona renowacją obrazów we florenckiej galerii Uffizi. Jej
tradycją jest odbywająca się po pracy rozmowa z bezdomnym Angelo. Gdy
pewnego wieczoru, podczas powrotu z imprezy, staje się świadkiem brutalnego
napadu na tegoż, nie waha się, by spieszyć mu z pomocą. Jej decyzja pociąga za
sobą wściekłość napastników, co może skończyć się dla niej tragicznie. I tak
faktycznie by było, gdyby z pomocą nie pospieszył jej tajemniczy wybawca.
Po zajściu dziewczyna budzi się z
kompletną luką w pamięci. Okazuje się, że w pracy nie było jej ponad
tydzień, a jej zniknięcie zbiegło się z kradzieżą cennych dzieł Boticellego
z galerii. Siłą rzeczy dziewczyna stała się jedną z głównych
podejrzanych w śledztwie, tym bardziej, że po powrocie wygląda jak
zupełnie nowy człowiek – nie kuleje, jest o wiele szczuplejsza i piękniejsza. Okazuje
się, że bohaterka uwikłała się w znacznie poważniejszą sprawę, a pomocą może
jej służyć jedynie tajemniczy wybawca, William.
Podobało mi się pochodzenie mężczyzny
i jego znajomości. Wtręty o obrazach Boticellego, o Dantem, Machiavellim,
Stokerze dodawały lekturze smaczku i uczyniły z niej – miast płytkiej
powieści wampirycznej – ciekawą przygodę intertekstualną. Interesujące było
ludzkie życie Williama i czasy, w których żył, które uczyniły z niego
erudytę i znawcę Pisma Świętego biegle posługującego się łaciną oraz specjalistę
od najwybitniejszych dzieł sztuki. Chwała autorowi również za to, że jego
książka nie epatuje seksem i rozbuchanym erotyzmem. Owszem, ten w przypadku
sagi o wampirach jest nieunikniony, bo stanowi element natury tychże, jednak
autor pokazał jak można smacznie i mądrze zaprezentować rzeczywistość często
skupiającą się właśnie na scenach łóżkowych, które stanową dominantę
kompozycyjną. U Reydana na szczęście jest to jedynie element poboczny,
nieprzyćmiewający głównej osi fabularnej, stanowiący nieunikniony i niezbędny
dodatek, czyniący z opowieści miłosną grę.
Niczego nie można odmówić także
językowi. Powieść napisana jest tak, by wciągnąć. Nie ma w niej zbędnych opisów
spowalniających akcję, sceneria zmienia się co rusz, podobnie jak emocje i
doznania głównych bohaterów. Jest nad czym się zastanowić, jest czemu się
przyjrzeć, jest się czym pobawić.
Mądra powieść o wampirach? Macie
ją przed sobą. Reynard rozpoczął serię będącą opowieścią o tym, co z pozoru
niemożliwe – uczuciu rodzącym się pomiędzy kaleką dziewczyną a niezdolnym do
kochania i empatii Księciem Florencji. Ich spotkanie zmienia losy całego
miasta, mieszając świat ludzi z przestrzenią ich koszmarów, a czytelnikom
dostarczając wielu emocji.
Zapraszam do lektury. Premiera
już 16 marca.
blog, blog książkowy, blog o książkach, książka, opinia, powieść o wampirach, Raven, recenzja, recenzja przedpremierowa, recenzje książek, Sylvain Reynard, Wydawnictwo Akurat
No to powiem Ci, że czuję się mega zachęcona! Nie znoszę wampirów ze względu na ich wszechbytność, ale skoro TA książka jest inna... To czemu nie dać jej szansy? No i okładka... <3
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie :) w sumie początkowo nie byłam tą pozycją jakoś specjalnie zainteresowana, ale powoli zmieniam zdanie ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Ja wampiry nadal darzę dużym sentymentem. Pomimo wszystkiego, co mówi się o zmierzchu, był to pierwszy romans i pierwsza poważniejsza (jak na 13-latkę) książka którą przeczytałam. Teraz osiem lat później, nie potrafię zniechęcić się do wampirów, ale poszukuję czegoś dojrzalszego i bardziej odpowiedniego dla dorosłego czytelnika, dlatego bardzo się cieszę, że taka książka u nas wychodzi. Przeczytam ją z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W krainie absurdu
Czytam już drugą opinię o tej pozycji i przyznaję, że chociaż tematyka o wampirach nie jest moją ulubioną, to tak pozytywna rekomendacja bardzo zachęca mnie, aby przeczytać tę powieść jak najszybciej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGd tylko przeczytałam opis, że jest to powieść o wampirach, od razu podchodziłam do niej z rezerwą. Po wcześniejszych książkach miałam dość tego wątku, jednak po Twojej recenzji widzę, że to będzie coś całkowicie innego. Muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńGwarantuję, że jest inaczej i do tego lepiej!
OdpowiedzUsuń