|
Tych siedmiu dni w Sztokholmie nie da
się ubrać w słowa ani streścić w jednej czy nawet kilku notkach.
By dać Wam choć namiastkę moich przeżyć,
postanowiłam podzielić relację na 4 części – tę związaną mniej lub bardziej z
literaturą, tę obejmującą przyrodę i zabytki oraz tę, która przedstawiać będzie
odwiedzone przez nas muzea i miejsca niewpisujące się w żadną inną kategorię. 4
część to niespodzianka i moja ulubiona notka;) Bardziej niż słowem, operować
będę obrazem, bo wiem, że to zdjęć najbardziej oczekujecie;)
Pokrótce muszę jednak odpowiedzieć
na najbardziej nurtujące wszystkich pytanie.
Jak było? Fenomenalnie, obłędnie,
cudownie, nie do opisania! Gdybym tylko miała okazję, wróciłabym i odwiedzała
kolejny raz te same i inne miejsca. Sądzę, że autor zdania „Sztokholm to miasto
na weekend”, był w zupełnie innym Sztokholmie niż ja. Siedziałam w nim 7 dni i
nie sposób było obejść wszystkiego (mam wrażenie, że nawet do połowy wartych
uwagi miejsc nie dotarłyśmy), zwłaszcza jeśli chciało się swój pobyt uczynić
ekonomicznym i trafić na darmowe wstępy do muzeów;)
Pogoda była fenomenalna, tak
niebieskiego, czystego nieba nie widziałam już dawno, a zmieszane z nim
czerwienie i żółcie liści oraz kamieniczek robiły piorunujące wrażenie.
Poczułam wewnętrzny imperatyw zmuszający mnie do biegania albo jakiejkolwiek
innej aktywności fizycznej. Widok biegających od rana do wieczora Szwedów
wprawił mnie w kompleksy:P
Przepiękne miejsce!
Pierwszy raz leciałam samolotem i…
w ogóle tego nie poczułam. Na ziemi mam wieczne problemy z bólem głowy i
uszami, a w powietrzu te nie zatkały mi się ani na chwilę ,nie zakręciło mi się
też w głowie czy w brzuchu. Nie wiem kiedy wystartowaliśmy! Zamiast przejmować
się dolegliwościami mogłam podziwiać cudowne widoki i piękną Polskę oraz
wspaniałą Szwecję z lotu ptaka. Jestem chyba stworzona dla nieba:)
Na miejscu poruszałyśmy się
przede wszystkim metrem lub pieszo. Kupiłyśmy specjalną kartę umożliwiającą
przejazdy na cały nasz pobyt, z którą miałam magiczną przygodę, ale którą
ostatecznie oceniam jako niezwykle wygodną i praktyczną:) (pomijam już oczywistą
kwestię oszczędności)
A teraz… do dzieła!
Zaczynamy od zdjęć i miejsc poświęconych książkom.
Odwiedziłyśmy dwie ważne biblioteki – Stockholm Public Library, usytuowaną w centrum
Sztokholmu, widoczną z daleka, okrągłą budowlę, której wnętrze po brzegi
wypełnione jest książkami. Na zdjęciach wygląda na znacznie większą niż jest w
rzeczywistości, niemniej to miejsce-raj!
|
|
Biblioteka znaleziona w Royal Coin Cabinet |
|
Muzeum Sportu, Riksidrottsmuseet |
Astrid wszędzie! |
Oprócz ścisłego centrum Sztokholmu, wybrałyśmy się także na obrzeża, do centrum handlowego Kista Galleria. Biblioteka ta została nazwana najlepszą biblioteką świata. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj. W bibliotece można jeść, położyć się w książką w wyznaczonych do tego hamakach, zamknąć się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, by w spokoju móc pracować lub poczytać. Świetna opcja w gwarnym centrum handlowym.
Muzeum Nobla powinno znaleźć się także w innej notce, jednak to własnie nad literaturą szczególnie się w nim pochylałam. Mamy zatem polskich noblistów docenionych w tejże kategorii:
Tutaj mój mały muzealny smaczek, ukryty między innymi wystawami.
Książki widziałam właściwie wszędzie, miałam wrażenie, że Szwecja nimi oddycha. Najbardziej ubolewam nad niemożnością robienia fotografii w miejscu, w którym znajdowały się najstarsze woluminy, w tym srebrna Biblia. Mam na myśli bibliotekę Uniwersytetu w Uppsali. Obłędna rzecz!
Na dodatek pokażę jeszcze takie oto ciekawostki:
Do literatury dołożyć też mogę makietę szwedzkiej szkoły, w której usilnie próbowałam uczyć polskiego:D
Podróż pokazała mi szwedzką kulturę czytania, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Fantastyczne miejsce dla książkolubów!:)
Ciąg dalszy relacji nastąpi... :)))
W Uppsali nakryłam też czytającego dziadka;) |
Uppsala Museum |
Muzeum Nobla powinno znaleźć się także w innej notce, jednak to własnie nad literaturą szczególnie się w nim pochylałam. Mamy zatem polskich noblistów docenionych w tejże kategorii:
Tutaj mój mały muzealny smaczek, ukryty między innymi wystawami.
Książki widziałam właściwie wszędzie, miałam wrażenie, że Szwecja nimi oddycha. Najbardziej ubolewam nad niemożnością robienia fotografii w miejscu, w którym znajdowały się najstarsze woluminy, w tym srebrna Biblia. Mam na myśli bibliotekę Uniwersytetu w Uppsali. Obłędna rzecz!
Na dodatek pokażę jeszcze takie oto ciekawostki:
Do literatury dołożyć też mogę makietę szwedzkiej szkoły, w której usilnie próbowałam uczyć polskiego:D
Podróż pokazała mi szwedzką kulturę czytania, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Fantastyczne miejsce dla książkolubów!:)
Ciąg dalszy relacji nastąpi... :)))
Astrid Lindgren, biblioteka Uniwersytetu w Uppsali, Kista Galleria, Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Nobla, Riksidrottsmuseet, Stockholm Public Library, Sztokholm, Szwecja, Uppsala, Uppsala Museum
Ale piękne miejsca, zazdroszczę możliwości zobaczenia ich. :-)
OdpowiedzUsuńto musiało być niesamowite uczucie! wspomnienia do końca życia...! ❤
OdpowiedzUsuńoch! ależ Ci zazdroszczę Aniu! z chęcią powłóczyłabym się po Szwecji...
Ojj, zazdroszczę. A ta pierwsza, kolista biblioteka kradnie serce.
OdpowiedzUsuńOch. Oglądam z przyjemnością. Dzięki!
OdpowiedzUsuńJa również z przyjemnością wracam do oglądania;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Wszystkie kradną, ale tamta ma wyjątkową klasę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Było re-we-la-cyj-nie!:)))
OdpowiedzUsuńZachęcam do włóczenia się - trzeba niestety trochę zaoszczędzić, by później sobie nie odmawiać;)
:)! Faktycznie, przepiękne!
OdpowiedzUsuń