wtorek, 24 marca 2015

W Rzymie jak w domu – Rosita Steenbeek

Rzym jest jednym z  tych miejsc na ziemi, do których muszę pojechać, do którego tęsknię, a do którego wciąż nie było mi dane się wybrać. Od lat śledzę więc Wieczne Miasto na zdjęciach i w książkach. Szczególnie cenię przewodniki nietypowe, relacjonujące wizyty w  miejscach najczęściej pomijanych przez wycieczkowiczów. Jednym z nich jest W  Rzymie jak w  domu. Przewodnik po miejscach nieoczywistych Rosity Steenbeek. 

Już sam tytuł sugeruje, że szlak nie będzie wiódł przez Forum Romanum, Via Appia, Koloseum i Bazylikę św. Piotra. Wraz z  autorką dotrzemy w  miejsca niedostępne przeciętnym turystom, zmyślnie ukryte za murami tego wspaniałego miasta. Autorka jest holenderską pisarką, tłumaczką i autorką. Studiowała zarówno filologię klasyczną, jak i teologię. Ukończenie tych dwu kierunków otwiera jej w  Rzymie wiele drzwi – tym bardziej, że miasto to, obok Amsterdamu, stało się właściwie jej drugim domem.

Książka ta nie przypomina typowego przewodnika: nie ma tu informacji o noclegach, cenach, nie ma kredowego papieru typowego dla tej formy zachęcania do podróżowania. To bardziej opowieść o własnym wędrowaniu, pamiętnik z  podróży, relacjonowanie kolejnych dni, wizyt, spotkań z  interesującymi ludźmi (tu chociażby Fellini).

Prócz oczywistych opisów kolejnych eskapad, autorka sprawnie wplata w  narrację wiele miejscowych ciekawostek – tłumaczy między innymi pochodzenie określenia pieniądz nie śmierdzi, wskazuje na ojczyznę zawieszonej kawy, prowadzi nas szlakiem anegdot i podań. Z  książki wyziera autentyczność przeżyć i to wyróżnia ją na tle innych publikacji pretendujących do miana quasi-przewodnika – widać, że autorka żyje Rzymem, oddycha nim, zna go na wylot i potrafi swoją wiedzą i miłością się dzielić, zachęcając o wiele bardziej, niż zrobiłby to sztywny spis tego co należy zwiedzić i gdzie znajduje się główne wejście. Tutaj wchodzimy chyłkiem, skradamy się bokiem, odsuwamy pnącza, by odsłonić ukryte dla nieuważnych oczu wejścia, mieszkamy z  drugiej strony kościelnego witraża, obserwujemy nocne życie i całkowicie się w  nie angażujemy.

Steenbeek prowadzi nas tam, gdzie bez niej nigdy byśmy nie dotarli, mimo że niemalże wszystkie opisywane miejsca znajdują się w ścisłym centrum Rzymu, jak chociażby kocie forum czy podziemia Teatru Pompejusza. 

Polecam Wam gorąco tę podróż: i tym, którzy Wieczne Miasto już odwiedzali, by skonfrontować to co znane, z  tym co nowe, jak i tym, którzy swoją podróż dopiero planują – dzięki tej pozycji do planu swoich wędrówek będziecie mogli dodać sporo frapujących lokalizacji.

A samo wydanie? Cudowne! Uwielbiam Wydawnictwo Marginesy z estetykę wydań, za wspaniały dobór nieoczywistej kolorystyki, grę barwami i wzorami  - jest cudnie, przyciąga wzrok, kusi witalnością, energetyzuje.

1 komentarz:

  1. Nie tylko Ty chciałabyś się wybrać do Rzymu... *_* Chyba sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń