Tytuł: Co dalej, szary człowieku?
Autor: Hans Fallada
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-7508-618-8
Ilość stron: 360
Hans Fallada, niemiecki pisarz uważany za jednego z
najwybitniejszych przedstawicieli swojej profesji XX wieku, stworzył powieść, w
której z prawdziwą przyjemnością można się zatracić, a która mimo upływu czasu
wciąż się nie zdezaktualizowała.
Akcja toczy się w międzywojennych Niemczech, kiedy to Johannes
Pinneberg, podobnie jak wielu mu podobnych robotników, musi zmagać się z bezlitosnym
czasem kryzysu, który odbiera człowiekowi wszystko: od poczucia bezpieczeństwa
zaburzonego trwałym widmem bezrobocia, dotykającego coraz większej rzeszy
ludzi, przez poczucie godności i wolności skutecznie niszczone przez litościwych
pracodawców, aż po ludzkie uczucia, na które albo nie ma czasu, albo pieniędzy.
Pinneberg niczym nie różni się od pozostałych pracowników –
zaharowuje się, stara się robić wszystko, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty,
nie reaguje na pomiatanie sobą przez pracodawcę, godzi się na wszystkie dodatkowe
obowiązki, przyjmuje nadgodziny, pracuje ponad normę, tylko po to, by nie
utracić tego, co wypracował. Na jakiekolwiek pochwały czy awanse nie ma co
liczyć. Mało tego – mimo swojej zawziętości, sumienności i pracowitości – traci
posadę, o którą tak bardzo zabiegał. Sytuacja jest o tyle problematyczna, że
nie ma perspektyw na jakiekolwiek zatrudnienie. Czasy w jakich przyszło mu żyć,
nie gwarantowały luksusów, nie zapewniały nawet tego, co niezbędne do życia. Każdy,
nawet kosztem innych, starał się przetrwać, skuteczne eliminując konkurencję. Pinneberg
w całym tym świecie zdominowanym przez strach o przyszłość, pozwolił sobie na
chwilę zapomnienia, pozwolił sobie na człowieczeństwo i – zakochał się, ożenił,
począł dziecko. Nawet to, a może należałoby powiedzieć – przede wszystkim to –
sprawiało, że potencjalni pracodawcy obracali się do niego plecami. Traktowali
go protekcjonalnie, skoro mógł sobie pozwolić na założenie rodziny, to pewnie
go stać. Skoro ma brzemienną żonę, to z pewnością ma warunki.
Jego ukochana, Jaginka, nie godzi się jednak na takie życie.
Za plecami męża pisze do jego matki, która może okazać się dla nich ratunkiem…
Gdy dowiaduje się o ich sytuacji, wzywa ich do siebie, zapewniając im
mieszanie, a jemu – pracę. Wydaje się, że niczego więcej nie potrzeba im do
szczęścia, szybko jednak przekonują się, że podróż do Berlina wcale nie była
takim dobrym pomysłem, a ich życie z pewnością nie będzie usłane różami.
Pinnberg, będąc jednym z tłumu, jednym z tysięcy szarych
ludzi, decyduje się na walkę o szczęście i jak najbardziej godne warunku do
życia. Mimo że w jego głowie ciągle kołacze się pytanie „co dalej?” stara się
żyć z dnia na dzień, wydając jak najmniej i podejmując kolejne próby odłożenia
jakiejkolwiek gotówki.
Narracja snuta przez Falladę hipnotyzuje. Problemy jego
bohaterów jawią się jako niesłychanie bliskie i aktualne. Być może dzisiejsza
sytuacja nie przedstawia się aż tak ponuro, z aż tak przytłaczającą powagą, a
jednak – bezrobocie, wyzysk, ciężkie warunki do życia, niemożność pozwolenia
sobie na to, czego się naprawdę pragnie – jak wielu z nas zmaga się z tymi
problemami?
Jak wielu z nas, szarych ludzi, co dnia nie budzi się z pytaniem „Co dalej?”.
Jak wielu z nas, szarych ludzi, co dnia nie budzi się z pytaniem „Co dalej?”.
Mimo wyzierającego z tej powieści smutku, niesie ona wielką
otuchę. Wieczna tułaczka głównych bohaterów zarysowana z ogromną prostotą
językową, porusza.
Niemcy przestają się jawić jako mocarstwo. Fallada pokazuje
graj pędzony problemami, brakiem pieniędzy, różnicami klasowymi, wyzyskiem,
nierównością i niesprawiedliwością, korupcją. W tym wszystkim brak miejsca na
miłość i relację, ale tutaj właśnie Pinneberg jawi się jako ktoś wyrastający
poza tłum – ktoś kto kocha, kto potrafi się poświęcić, kto dba o drugiego. Bez
względu na bezrobocie, na brak pieniędzy, na ciągłą konieczność oszczędzania. Fallada
zdaje się podkreślać, jak wielką wartość w takich sytuacjach ma rodzina. Przekazuje
tym samym prawdy uniwersalne, czyniąc ze swojej książki powieść ponadczasową,
wyrywającą się schematom. Nie jest to lektura prosta, bowiem dotyka i
rozgrzebuje rany. Jest jednak niesłychanie potrzebna i w jakiś sposób –
oczyszczająca.
Polecam.
Najbardziej poruszające jest to, jak sucha i oszczędna jest narracja - i jak bardzo emocjonalna zarazem. Poczucie beznadziei jednak dominowało u mnie po zakończeniu lektury - chociaż małżonków łączyło szczere uczucie, nie jestem pewna, że przetrwało w takich warunkach zbyt długo. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dokładnie! Jakiż trzeba mieć talent, żeby tak suchą narracją wzbudzić takie emocje!
UsuńA we mnie nie było ani beznadziei, ani nadziei - raczej gorzkie poczucie, że tak naprawdę, mimo upływu lat i szerokości geograficznej, nic się nie zmienia..
Czytałem i ksiązka mnie powaliła. Dobry kawał światowej literatury.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam:)
UsuńOd dawna ciekawa jestem książek Fallady. Takie recenzje sprawiają, że mam coraz większą ochotę w końcu którąś z nich przeczytać.
OdpowiedzUsuńA ja dopiero dzięki tej powieści odkryłam Falladę! I mam nadzieję na rychłą lekturę innej jego powieści:)
Usuń