Po lekturze Chaty W.P. Younga, która zrobiła niemałe zamieszanie na listach
bestsellerów całego świata, autor stał się dla mnie rozpoznawalnym znakiem
nowej jakości w literaturze religijnej z elementami baśni i fantastyki.
Bohaterem Rozdroży
jest Anthony Spencer – biznesmen, któremu trudność sprawia zobaczenie
czegokolwiek poza czubkiem własnego nosa. Jego postawa egoizmu wydaje mu się
doskonałym pomysłem na życie: dzięki niej osiąga wszelkie wyznaczone sobie
cele. Nie ma on problemów z posuwaniem się do najgorszych zachowań, nie obca są
mu także postawy makiawelizmu i konformizmu. Manipulacja to drugie imię
Anthony’ego. Dla siebie samego jest on centrum wszechświata. Niestety – za
swoje zachowanie płaci brakiem przyjaciół, a także nadszarpniętymi relacjami z
rodziną, z którą od lat nie potrafi się porozumieć. Jedynym prawdziwym
przyjacielem Spencera jest alkohol – wierny słuchacz i pomocnik przy wszelkiego
rodzaju problemach – zawsze gotowy do niesienia wsparcia.
Anthony po jakimś czasie popada w manię – wciąż ma poczucie
bycia śledzonym i obserwowanym. Wyczuwa w swoim otoczeniu podglądacza, nie
potrafi go jednak wskazać. Z tego powodu zakłada monitoring w każdej ze swoim
posiadłości i z jeszcze większą nieufnością odnosi się do wszystkich
otaczających go ludzi.
Coraz większy stres staje się przyczyną nasilających się
bólów głowy, tak mocnych, że pewnego dnia Spencer po utracie przytomności,
trafia na OIOM w stanie śpiączki.
Wówczas to jego duch rozpoczyna wędrówkę, swoisty exodus z ciała. Na swojej drodze spotyka postaci, które całkowicie zmienią jego życie – przywrócą mu człowieczeństwo, uwrażliwią na innych ludzi. Podczas walki lekarzy o życie bohatera, ten rozpoczyna dysputy o własnym życiu ze spotkanymi postaciami, uznawanymi przez siebie za wytwór fantazji. Dyskusje odbywają się w niszczejącym, zaniedbanym ogrodzie, symbolizującym jego duszę. Anthony podczas rozmów, jakie przeprowadzi, wejdzie w głąb własnej psychiki i serca – rozdrapie wszelkie rany, obudzi uśpione demony, jeszcze raz przepracuje wszystkie traumy, uświadomi sobie, że koniecznie musi przewartościować swoje życie, które poddał rewizji. Skorupa jego niedowiarstwa pękła bardzo szybko.
Pytanie jednak czy na takie zmiany nie jest już za późno i czy Anthony będzie miał jeszcze okazję do naprawienia swoich błędów.
Wówczas to jego duch rozpoczyna wędrówkę, swoisty exodus z ciała. Na swojej drodze spotyka postaci, które całkowicie zmienią jego życie – przywrócą mu człowieczeństwo, uwrażliwią na innych ludzi. Podczas walki lekarzy o życie bohatera, ten rozpoczyna dysputy o własnym życiu ze spotkanymi postaciami, uznawanymi przez siebie za wytwór fantazji. Dyskusje odbywają się w niszczejącym, zaniedbanym ogrodzie, symbolizującym jego duszę. Anthony podczas rozmów, jakie przeprowadzi, wejdzie w głąb własnej psychiki i serca – rozdrapie wszelkie rany, obudzi uśpione demony, jeszcze raz przepracuje wszystkie traumy, uświadomi sobie, że koniecznie musi przewartościować swoje życie, które poddał rewizji. Skorupa jego niedowiarstwa pękła bardzo szybko.
Pytanie jednak czy na takie zmiany nie jest już za późno i czy Anthony będzie miał jeszcze okazję do naprawienia swoich błędów.
Gdy na polski rynek trafiły Rozdroża, wszyscy czytelnicy oczekiwali
hitu na miarę poprzedniej powieści.
Niestety, najnowsza wydana w
Polsce publikacja Younga, przeszła przez literacki świat niemalże bez echa,
pozostawiając po sobie tylko niewielką poświatę nieosiągniętej popularności.
Wydaje się, że sięgają po nią
jedynie wielcy fani twórczości Younga, a także ci, którzy śledzą jego pisarskie
poczynania na bieżąco. Wielka szkoda, bowiem Rozdroża, to kolejna bardzo dobra próba przeniesienia prawd
religijnych na łono literatury popularnej, w sposób niekonwencjonalny i
zaskakujący.
I choć brakuje powieści tej uroku
i wyjątkowości Chaty, stanowi godną
kontynuatorkę drogi twórczej wybranej przez pisarza. Mimo że pierwsze
kilkadziesiąt stron, to pełna dłużyzn opowieść, to właśnie owa niespieszność,
mniej więcej od połowy książki, nabiera właściwego znaczenia i podkreśla
prawdziwość boskiej rzeczywistości w świecie ludzkim.
Projekt literacki Younga silnie opiera
się na poetyce boskiej dobroci, wszechmocności i – nade wszystko – miłości.
Pisarz w sposób sobie
charakterystyczny podejmuje problematykę bólu i cierpienia, także tego
niewyrażalnego. Przedstawia dogmaty religijne w sposób przystępny, zręcznie wplatając
je w fabułę. Zabieg ten stał się jednym z czynników budujących fenomen owej
powieści i będący jej cechą charakterystyczną.
Niestety, owa powtarzalność w
sposobie konstruowania świata przedstawionego i wplatania w niego prawd wiary,
stała się prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną kiepskiej popularności Rozdroży. Na chwilę obecną książce tej
nie udało się powtórzyć sukcesu swojej poprzedniczki, mimo że paradoksalnie
posiada te same cechy: narracja prowadzona jest tak samo, postać Boga
przedstawiona jest na podobnych zasadach, fabuła ma wiele punktów wspólnych. A
jednak: schematyczność Youngowi się nie opłaciła. Podczas lektury nie umiałam
przeboleć jej pretensjonalności, nachalnego dydaktyzmu i moralizatorstwa. Young
przekroczył cienką granicę dobrego smaku, czyniąc swój tekst patetycznym, a
momentami wręcz propagandowym. W wielu miejscach tchnie on sztucznością, brak w
nim szczerości i autentyzmu Chaty.
Mimo zderzenia w powieści tej
ogromu poglądów, filozofii i metafizycznych rozważań, przekraczania granic
religii, magii i realizmu, wciąż wiele z niej fragmentów nużących, co było nie
do pomyślenia w przypadku Chaty. Są w niej jednak ustępy prowokujące do
osobistej refleksji, budujące wrażenie, jakoby książka została dedykowana
właśnie nam i jakby Bóg bezpośrednio przez nią do nas przemawiał – to momenty,
w których przez pryzmat książki czytamy siebie i to one w dużej mierze ratują
tę publikację. Są bardzo dobre, bo w jakiś sposób – nasze.
Rozdroża, to
powieść religijna o wymowie uniwersalnej, promująca wartości takie jak postawa
bezinteresownej miłości do ludzi, rezygnacji z własnego egoizmu i
odpowiedzialnej troski o innych. To historia przepełniona ciepłem, nadzieją i
wszechobecną bożą miłością, przekonująca, że na zmiany nigdy nie jest za późno.
Czy polecam? Tak, ale wcześniej radzę zajrzeć pod okładkę Chacie.____
Recenzja Chaty po kliknięciu w okładkę:
3+, Bóg, choroba, chrześcijaństwo, Duch Święty, duchowość, egoizm, Jezus, literatura powszechna, religia, wiara, Wydawnictwo Nowa Proza
No cóż, ja nie mogłam porównać "Rozdroży" do poprzedniczki i trudno mi ocenić, na ile wtórna jest fabuła:) Książka niesamowicie mi się podobała - sposób opowiadania o życiu, wierze, Bogu - przemawiało to do mnie mocno. Oczywiście nie na miarę C.S. Lewisa, ale jednak. Będę musiała przeczytać "Chatę", żeby wyrobić sobie bardziej miarodajną opinię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Young ma dar zajmującego opowiadania o tych sprawach;) Nie wiem jak ja z kolei odebrałabym "Rozdroża" bez uprzedniej lektury "Chaty":) W każdym razie polecam ją, czyta się naprawdę rewelacyjnie;)
UsuńHmm.. jeśli skonstruowane są podobnie i postacie przedstawione są podobnie i prawy wiary takie same, to w czym "Chata" jest lepsza?
OdpowiedzUsuńByła pierwsza. To raz. Rozdroża, to jak dla mnie próba przedłużenia sobie sławy na dokładnie tym samym schemacie. Skoro Young napisał jakiś czas temu prawie identyczną książkę, to po co wydał drugą?
UsuńPoza tym w "Chacie" wyczuwało się szczerość, a tutaj, tak jak napisałam w recenzji - bardzo jej brakuje.
Poza tym początek jest słaby i nużący. I tak dalej, i tym podobne.
Wszystkie elementy gorsze,a tym samym to w czym "Chata" jest lepsza wypunktowałam w recenzji, wystarczyło uważniej przeczytać.:)
Czytałam "Rozdroża" i muszę przyznać, że mimo tych początkowych dłużyzn i zamotań, książka bardzo mi się podobała, jednak numerem jeden jest dla mnie "Chata", którą przeczytałam zaraz po "Rozdrożach" Kolejność nie ta, ale w przypadku tej tematyki nie miało to dla mnie wielkiego znaczenia.
OdpowiedzUsuńI o to mi właśnie chodzi! Początek nużący, schematy te same, ale w gruncie rzeczy to nie jest zła książka i mnie również w ostatecznym rozrachunku się podobała. Jednak - do mojego zachwytu "Chatą" bardzo jej daleko:)
UsuńKolejność rzeczywiście nie ma tu większego znaczenia;)
niestety nie znam twórczości autora, aczkolwiek akurat Twoja recenzja mnie zaciekawiła, mimo, że książka przeszła przez czytelniczy światek bez echa ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,m że po nią sięgniesz - a jeszcze gorliwiej zachęcam do lektury wspomnianej "Chaty":)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Rozdroża" całkiem niedawno i jestem pod wrażeniem przesłania tej książki. Obiecałam sobie, że sięgnę po "Chatę", jednakże na razie do tego nie doszło. Wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
"(...)nie umiałam przeboleć jej pretensjonalności, nachalnego dydaktyzmu i moralizatorstwa." - strasznie tego nie lubię więc jeśli w ogóle sięgnę po Younga to prędzej po polecaną "Chatę".
OdpowiedzUsuń