Tytuł: Pisarz rodzinny
Autor: Grégoire Delacourt
Wydawnictwo: Drzewo Babel - dziękuję!
ISBN: 9788389933249
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 196
Jak wielu z nas chwalono w
dzieciństwie za każdy przejaw talentu, chociażby wątpliwego? W jak wielu z nas
starano się doszukać potencjału, zachęcić do rozwoju, ukierunkować, pochwalić? Czy
jednak ktokolwiek z nas w wieku 7 lat, został obarczony brzemieniem w postaci
jasno określonego kursu dalszego życia? Édouard został mianowany pisarzem
rodzinnym. Tylko tyle i aż tyle. Przydomek ten jednak zdeterminował całe jego
życie, dał mu złudne pragnienie i myśl o talencie, którego nigdy nie posiadł. Tylko
dlatego, że będąc dzieckiem, miał dryg do tworzenia częstochowskich rymów, nagminnego
używania figury retorycznej znanej jako homoietoleuton, które to umiejętności
przyczyniły się do powstania rymowanki zmieniającej całe jego życie:
Mamo
Nie jesteś piżamą
Tatku
Płyniesz na dużym statku
Babciu
Mysz się schowała w kapciu
Dziadziusiu
Wszyscy robią siusiu.
Dla dziecka wierszyk pozostaje
wierszykiem, radość płynąca z jego pozytywnego odbioru zachętą do dalszych
działań, dla Édouarda jednak stał się on przekleństwem: rodzice zachwyceni
prosili go o deklamację przy każdej nadarzającej się okazji, nawet gdy chłopak
dawno wyrósł już z dziecięcych ubranek. Na pozór niewinna rymowanka stała się
dla niego przeznaczeniem, przed którym nie sposób uciec. Fatum, będące zalążkiem
stałego poczucia odpowiedzialności za dobrobyt i szczęście całej rodziny,
której on – pisarz – miał być trwałym spoiwem. Nagminne stosowanie
homoietoleutonu w oczach rodziny predestynowało go do bycia kimś wybitnym,
kimś, kto talent do rymowania przekuje w prawdziwy talent twórczy, stworzy
dzieło, o którym będą pamiętać kolejne pokolenia.
Niestety, Édouard czy to z powodu
braku wrodzonego daru, czy tez nieumiejętności pracowania nad warsztatem
pisarskim, czy też z powodu presji – nigdy mistrzem pióra nie został, a
przydomek nadany mu w dzieciństwie zaciążył nad wszystkimi jego relacjami i
marnymi próbami ułożenia sobie życia.
Wątpliwy talent bohatera,
próbował, niczym tonący, dać o sobie znać jeszcze kilka razy: w internatowych
toaletach, gdzie chłopak dał upust swoim frustracjom i nagryzmolił obraźliwe
teksty, oczywiście rymowane; a także w agencji reklamowej, gdzie bardziej
przypadkowo, niż z powodu talentu, udaje mu się pracować słowem.
Powieść Delacourta, to wędrówka
przez całe życie Édouarda naznaczone piętnem pisarskim. Bohater obwinia siebie
i swoje niespełnienie w dziedzinie wyznaczonej przez rodziców, za przyczynę
wszystkich rodzinnych tragedii: depresję ojca, romanse matki. Przez całe jego
życie w oczy rzuca się jedna rzecz: nadszarpnięta nić relacji, której nic nie
potrafi odbudować: ani milczenie, ani rozmowa, której notabene także brakuje.
Odnoszę wrażenie, że Delacourt
napisał książkę uniwersalną, o problemie starym, znanym, przepracowanym,
wyświechtanym: zbytnich ambicjach rodziców co do poczynań ich dzieci, a w
konsekwencji tragedii niespełnienia, poczucia zawodu, klęski i wyrastania
kolejnego pokolenia ludzi nieszczęśliwych. To opowieść o przelewaniu swoich
frustracji na młodych, o próbie ujrzenia w nich innych siebie i przesunięcia
granicy odpowiedzialności za własne szczęście na drugiego człowieka. Smutna to
opowieść, ale jakże aktualna i prawdziwa.
Boszsz, wierszyk jest naprawdę koszmarny :D
OdpowiedzUsuńAle książka jak najbardziej wartościowa i potrzebna, chyba będę musiała przeczytać:/
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo lubię Drzewo Babel, ale ostatnio jakoś o nim zapomniałam. Myślę, że "Pisarz rodzinny" będzie dobrym powodem, żeby znowu sięgnąć po jakąś pozycję, którą ostatnio wydali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
książkę miałam już w rękach, kupiliśmy do naszej biblioteki. jest cieniutka, taka na jedne raz. chcę przeczytać, to pewne. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuń