niedziela, 11 listopada 2012

Pisarz rodzinny – Gregoire Delacourt


Tytuł: Pisarz rodzinny
Autor: Grégoire Delacourt
Wydawnictwo: Drzewo Babel - dziękuję!
ISBN: 9788389933249
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 196


Jak wielu z nas chwalono w dzieciństwie za każdy przejaw talentu, chociażby wątpliwego? W jak wielu z nas starano się doszukać potencjału, zachęcić do rozwoju, ukierunkować, pochwalić? Czy jednak ktokolwiek z nas w wieku 7 lat, został obarczony brzemieniem w postaci jasno określonego kursu dalszego życia? Édouard został mianowany pisarzem rodzinnym. Tylko tyle i aż tyle. Przydomek ten jednak zdeterminował całe jego życie, dał mu złudne pragnienie i myśl o talencie, którego nigdy nie posiadł. Tylko dlatego, że będąc dzieckiem, miał dryg do tworzenia częstochowskich rymów, nagminnego używania figury retorycznej znanej jako homoietoleuton, które to umiejętności przyczyniły się do powstania rymowanki zmieniającej całe jego życie:
Mamo
Nie jesteś piżamą
Tatku
Płyniesz na dużym statku
Babciu
Mysz się schowała w kapciu
Dziadziusiu
Wszyscy robią siusiu.

Dla dziecka wierszyk pozostaje wierszykiem, radość płynąca z jego pozytywnego odbioru zachętą do dalszych działań, dla Édouarda jednak stał się on przekleństwem: rodzice zachwyceni prosili go o deklamację przy każdej nadarzającej się okazji, nawet gdy chłopak dawno wyrósł już z dziecięcych ubranek. Na pozór niewinna rymowanka stała się dla niego przeznaczeniem, przed którym nie sposób uciec. Fatum, będące zalążkiem stałego poczucia odpowiedzialności za dobrobyt i szczęście całej rodziny, której on – pisarz – miał być trwałym spoiwem. Nagminne stosowanie homoietoleutonu w oczach rodziny predestynowało go do bycia kimś wybitnym, kimś, kto talent do rymowania przekuje w prawdziwy talent twórczy, stworzy dzieło, o którym będą pamiętać kolejne pokolenia.
Niestety, Édouard czy to z powodu braku wrodzonego daru, czy tez nieumiejętności pracowania nad warsztatem pisarskim, czy też z powodu presji – nigdy mistrzem pióra nie został, a przydomek nadany mu w dzieciństwie zaciążył nad wszystkimi jego relacjami i marnymi próbami ułożenia sobie życia.
Wątpliwy talent bohatera, próbował, niczym tonący, dać o sobie znać jeszcze kilka razy: w internatowych toaletach, gdzie chłopak dał upust swoim frustracjom i nagryzmolił obraźliwe teksty, oczywiście rymowane; a także w agencji reklamowej, gdzie bardziej przypadkowo, niż z powodu talentu, udaje mu się pracować słowem.
Powieść Delacourta, to wędrówka przez całe życie Édouarda naznaczone piętnem pisarskim. Bohater obwinia siebie i swoje niespełnienie w dziedzinie wyznaczonej przez rodziców, za przyczynę wszystkich rodzinnych tragedii: depresję ojca, romanse matki. Przez całe jego życie w oczy rzuca się jedna rzecz: nadszarpnięta nić relacji, której nic nie potrafi odbudować: ani milczenie, ani rozmowa, której notabene także brakuje.
Odnoszę wrażenie, że Delacourt napisał książkę uniwersalną, o problemie starym, znanym, przepracowanym, wyświechtanym: zbytnich ambicjach rodziców co do poczynań ich dzieci, a w konsekwencji tragedii niespełnienia, poczucia zawodu, klęski i wyrastania kolejnego pokolenia ludzi nieszczęśliwych. To opowieść o przelewaniu swoich frustracji na młodych, o próbie ujrzenia w nich innych siebie i przesunięcia granicy odpowiedzialności za własne szczęście na drugiego człowieka. Smutna to opowieść, ale jakże aktualna i prawdziwa.

4 komentarze:

  1. Boszsz, wierszyk jest naprawdę koszmarny :D
    Ale książka jak najbardziej wartościowa i potrzebna, chyba będę musiała przeczytać:/
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Drzewo Babel, ale ostatnio jakoś o nim zapomniałam. Myślę, że "Pisarz rodzinny" będzie dobrym powodem, żeby znowu sięgnąć po jakąś pozycję, którą ostatnio wydali.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. książkę miałam już w rękach, kupiliśmy do naszej biblioteki. jest cieniutka, taka na jedne raz. chcę przeczytać, to pewne. :)

    OdpowiedzUsuń