wtorek, 14 sierpnia 2012

Koriolan – William Szekspir + Koriolan Ralpha Fiennesa



Tytuł: Koriolan
Autor: William Szekspir
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 240
Rok wydania: 2003
Cena: 28 zł
ISBN 83-240-0283-9

O tym, że Szekspir od wielu lat zasiada w panteonie moich ulubionych twórców, wspominałam już nie raz. O tym, że za każdym razem czytając jego sztukę lub widząc jakąś jej adaptację, odkrywam go na nowo – również.
O tym, że zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie jego tragedie niż komedie – też.
Nikogo z Was pewnie więc nie zdziwi, gdy pozachwycam się troszkę nad Koriolanem, przypominając także o ubiegłorocznej uwspółcześnionej adaptacji filmowej, będącej reżyserskim debiutem Ralpha Fiennesa, którego notabene, jako aktora bardzo cenię i podziwiam. A mój podziw wzrósł po wielokroć właśnie za sprawą kolejnej próby przeniesienia Szekspira na duży ekran.
źródło

Żeby nie być gołosłowną, przypomnę Wam fabułę tej tragedii, posiłkując się tłumaczeniem Stanisława Barańczaka.
Powstanie Koriolana datowane jest na rok 1607, a książka ta oparta jest na trzech innych tekstach kultury:  Życiu Koriolana, fragmencie Żywotów równoległych Plutarcha oraz na Ab Urbe condita Liwiusza.
Jej bohaterem jest wybitny rzymski żołnierz, Kajus Marcjusz, który wykazując się swoją niezłomnością i odwagą, zyskał przydomek Koriolan, gdy szturmem zdobywa Koriole.
Mężczyzna ów od lat toczy zaciekłą wojnę z innym przywódcą – Aufidiuszem, stojącym na czele armii Wolsków. Ich potyczki zawsze kończą się zwycięstwem Marcjusza, co dla jego przeciwnika jest powodem rosnącej nienawiści.
W pewnym momencie lud rzymski oskarża Koriolana o brak zapasów zboża w Rzymie, które zostały odebrane jego mieszkańcom, budząc tym samym zamieszki i bunt przeciwko Marcjuszowi. Konflikt podżega złe traktowanie ludu przez zainteresowanego, który od dziecka wytrenowany na wojownika, a nie na mówcę zachowuje się arogancko, traktuje lud jako nic niewartych przypadkowych ludzi, którzy nie reprezentują sobą nic. Mimo swego zachowania, przyjaciel Koriolana, Meneniusz, próbuje uspokoić lud i pozyskać dla Koriolana głosy w wyborach na konsula. Gdy już mu się to udaje, zazdrośni trybuni, Brutus i Sycyniusz, pałający do Marcjusza nienawiścią, postanawiają zacząć podżeganie ludzi, mające doprowadzić ostatecznie do wygnania obrońcy Rzymu.
Tak też się dzieje i to właśnie staje się przyczyną klęski Rzymian. Marcjusz wyrzeka się wszystkich przydomków i łączy swoje siły z odwiecznym wrogiem – Aufidiuszem, po to, by w ramach zemsty podbić niewdzięczne miasto i pokazać ludowi, co sam sobie zgotował.
Wtedy też następuje prawdziwy pokaz sił, a u Marcjusza gości wielu posłów, próbujących go przekonać, by zaniechał swoich działań.
źródło

Tragedia Szekspira, to kolejna genialnie ukazana historia stosunków społecznych, różnic między plebsem a patrycjuszami, ukazująca zarzewie konfliktu i podatność prostego ludu na manipulacje. To także, a może przede wszystkim, opowieść o zemście i nienawiści, która powodowana upokorzeniem sprawia, że nic nie jest w stanie jej zatrzymać i przejednać. To opowieść o niewdzięczności, ale też o złym traktowaniu ludzi prostych, o wynoszeniu się na piedestał i uznawaniu za kogoś lepszego. To wreszcie opowieść o silnych jednostkach i ludzkich namiętnościach, a także relacji matka-syn.
Koriolan to postać nietuzinkowa – nie wiadomo do końca, jak go oceniać i co nim myśleć. To też cecha charakterystyczna dzieł Szekspira – nie podaje on rozwiązań na tacy, nie kreśli bohaterów jednoznacznych, unika oceniania i jasnego podziału na dobro i zło.
Marcjusz bowiem,  to postać nie tylko przesadnie dumna, wyniosła i z zawziętością pielęgnująca nienawiść, lecz także jednostka zajadle walcząca w imię swojej ojczyzny, która nie chce wykorzystywać swoich wpływów do celów politycznych. Brakuje mu jednak ogłady, co czyni go mało sympatycznym. Nie jest to jednak bezuczuciowy robot zaprogramowany li wyłącznie na zemstę.
To osoba, którą targają sprzeczne emocje, nieprzenikniona i niedefiniowalna.

źródło
Ekranizacja Fiennesa z kolei to próba przeniesienia historii w realia współczesne, z zachowaniem oryginalnego tekstu. Fiennes wykorzystuje w swojej opowieści konflikt bałkański, rewelacyjnie ukazując machinerię polityki.


Oczywiście, wiele rzeczy jest poprzez to przeniesienie niejasnych i niespójnych. Moja siostra, oglądająca ze mną film, bardzo długo nie potrafiła się zorientować o co chodzi, co spowodowane było jej nieznajomością Szekspirowskiego Koriolana.  Z tego też powodu, lepiej najpierw sięgnąć do pierwowzoru, by później ze spokojem podziwiać fenomenalną grę aktorską.  Fiennes swoją kreacją zachwyca, udało mu się stworzyć postać dumną, autorytarną, nieprzejednaną, zaciętą. Każdy jego krzyk, powodował przechodzenie ciarek po ciele.
Dla tej gry – warto film obejrzeć.
Wolę adaptacje klasyczne, zachowującą wszystkie elementy, bez prób ich uwspółcześniania, jednak tej wersji warto się przyjrzeć, chociażby w celach poznawczych i porównawczych. Większą gratką będzie ona jednak dla osób znających lekturę, ale też dla lubujących się w krwawych scenach i doborowym aktorstwie – odegranie głównych ról spoczęło bowiem w rękach Fiennesa, Butlera i Redgrave – majstersztyk. To wbrew pozorom wielkie widowisko teatralne, wykorzystujące wszelkie dostępne środki, by stworzyć coś niesztampowego. Ktoś może powiedzieć – ot, zwykła historia wojenna. Nie wtedy, gdy zna się pierwowzór.

Polecam zarówno tekst Szekspira, jak i adaptację Fiennesa. W tej właśnie kolejności.









19 komentarzy:

  1. Niestety film mi uciekł. Dramat mam w strasznie stareńkim tłumaczeniu w książce z przełomu wieków. Trochę boję się ją ruszać, bo ledwo zipie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem;) Może uda Ci się zdobyć coś nowszego w bibliotece? Ja zam swoim egzemplarzem przemierzyłam pół Polski,w końcu udało mi się załapać na ostatni w księgarni Znaku. Mam nadzieję, że kiedyś sięgniesz!:)

      Usuń
  2. Świetna recenzja, a Coriolanus to z pewnością prawdziwa uczta dla koneserów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Ci docenią film najmocniej:) Książkę - pewnie głównie miłośnicy Szekspira, a tych, niestety, coraz mniej:(
      PS Dziękuję!

      Usuń
  3. Jeśli Szekspir, to tylko w tłumaczeniu Barańczaka, żaden inny przekład tak do mnie nie przemawia! Filmu nie widziałam, a że lektura już za mną, więc pozwolę sobie obejrzeć jej adaptację:)
    A propos Szekspira, to ostatnio nabrałam ochoty na ponowną lekturę "Ryszarda III" - powieści Philippy Gregory mnie do tego natchnęły, mam świeżo nakreślony kontekst historyczny i bardzo chciałabym przekonać się, jak ta postać wypadła w oczach Stratfordczyka:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Zwiastun, który tutaj umieściłam ma jakieś lewe, współczesne tłumaczenie [;/ potwór zamiast smoka, etc.]. Ja miałam prawdziwe szczęście oglądać film z napisami będącymi bezpośrednim przekładem Barańczaka:) Warto sobie tę książkę przypomnieć przed ponownym obejrzeniem, wtedy doceni się go jeszcze mocniej:)

      A ja nic Philippy Gregory nie czytałam i teraz z kolei Ty namówiłaś mnie na jej książki:) Koniecznie muszę się rozejrzeć;)

      Usuń
  4. jakos za szekspierm nie przepadam choć pare razy chciałam zacząć czytać jego książke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, może brałaś złe tłumaczenie? Gdy ja np. czytałam przekłady Słomczyńskiego, to tez Szekspira odrzucałam, ale to dlatego, że ... nie rozumiałam.
      Barańczak jest bardzo przystępny:)

      Usuń
  5. Moja znajomość Szekspira ogranicza się do kanonu lektur szkolnych, więc zarówno sztuka i adaptacja jeszcze przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również uwielbiam Szekspira i wiele znam jego utworów, ale tego jakoś nie. Nawet o nim szczerze mówiąc nie słyszałam i zastanawiam się jak to jest możliwe. Film z chęcią obejrzę, ale najpierw uzupełnię braki książkowe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie moja Droga!:) A że nie słyszałaś - to się zdarza, dobrze, że teraz była okazja, by przypomnieć;)

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o Szekspira to miałem kontakt tylko z lekturami szkolnymi, choć kilka razy już miałem ochotę jeszcze go poczytać. Inna sprawa, że jakoś bez zapału:) Ale na film mam już sporą chętkę, szczególnie przez Fiennesa, którego bardzo sobie cenię i czekam tylko na okazję, aż uda mi się ten film zobaczyć. Może więc w oczekiwaniu posłucham Twej rady i zacznę od tekstu:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak byłoby najlepiej, choć, oczywiście jak wszystko, pozostaje to kwestią gustu:)

      Usuń
  8. Tak dla Szekspira. Tak dla klasyki angielskiej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią sięgnę po tragedię Szekspira i zobaczę ekranizację. Bardzo lubię takie "uwspółcześnianie" chociaż nie zawsze wychodzi to dobrze, ale w tym wypadku widzę, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń