niedziela, 19 lutego 2012

O modlitwie – Clive Staples Lewis


Na każde kolejne spotkanie z Lewisem czekam z wytęsknieniem.
Oczekuję Go jak przyjaciela, w którego towarzystwie będę mogła poprowadzić inteligentną rozmowę, a także przysłuchać się rozmyślaniom kogoś, kto wiele wie i zna odpowiedzi na szereg nurtujących mnie pytań.
Tym razem moja rozmowa z pisarzem była ubogacona dzięki formie, jaką przybrała jego książka O modlitwie.
Publikacja ta została pomyślana jako zbiór listów Lewisa do fikcyjnego przyjaciela, którym przy odrobinie chęci i wyobraźni może być każdy z sięgających po nią Czytelników.

Autor stosując tak osobistą formę wyrażania własnych myśli, w sposób niezwykle szczery i bezpośredni przedstawia swoje przemyślenia dotyczące modlitwy, jej formy i funkcji.
Dochodzi tutaj do głosu jego zdanie na temat wszelkich zmian wprowadzanych w formach modlitwy zbiorowej.

Dzisiaj, coraz więcej osób deklaruje się jako „niepraktykujący wierzący”. W sytuacji takiej dochodzi do całkowitego zrezygnowania z tej formy rozmowy z Bogiem i życia we wspólnocie. Wydawać by się mogło, że powinno odbić się to na rosnącej potrzebie modlitwy indywidualnej. Czy jednak zadajemy sobie pytanie jak wygląda nasze spotkanie ze Stwórcą? W jaki sposób się do niego zwracamy, czego oczekujemy po takim spotkaniu, czy jest ono regularne, czy nie jest jedynie instrumentalnym traktowaniem Boga czy też przykrym obowiązkiem?
Podobne wątpliwości dręczyły także Lewisa. Wiele z nich poruszył w listach, które stanowią jednocześnie ostatnią z ukończonych przez niego książek, wydaną drukiem już po jego śmierci.


Epistolarny charakter publikacji Lewisa pozwala czytelnikowi na swoistą polemikę z pisarzem. Podczas lektury, wielokrotnie kusiłam się o dyskutowanie z autorem, poddawałam w wątpliwość wiele z jego spostrzeżeń. Stanowiło to wspaniałą możliwość dialogu z kimś, z kim bardzo chciałabym porozmawiać. Każdy z kolejnych rozdziałów był dla mnie odpowiedzią na podjęte tematy, których nie czytałam biernie, lecz do których zawsze starałam się ustosunkować, przytaczając własne kontrargumenty. Dzięki temu lektura ta stała się niezwykłym wyzwaniem: musiałam bowiem przypomnieć sobie całą teoretyczną wiedzę, którą zdobyłam, połączyć ją z życiowym doświadczeniem i w takiej formie „zareklamować” Lewisowi.
Poprzez to książka ta nie stała się dla mnie kolejnym nudnym wywodem, lecz pretekstem do zaktualizowania swoich poglądów.

Rozważania Lewisa skupiają się głównie na tym, jaka powinna być dobra modlitwa, jak mają się do niej utarte schematyczne formułki, znane nam od dawna. Autor wielokrotnie podkreśla, że każda modlitwa jest doświadczeniem indywidualnym, dlatego niezwykle ważne jest samodzielne doświadczenie jej siły. Ponadto odpowiada na wątpliwości dręczące człowieka, który przeżywa „duchową pustynię”; który przestał „odczuwać” obecność Boga.

Choć książeczka ta nie jest długa, powinna stanowić lekturę na kilka dni. Kilka dni refleksji nad kondycją własnej duszy, nad stanem relacji ze Stwórcą i formą swojej modlitwy. Pozwolą one dostrzec jej słabe cechy, a także znaleźć sugestie dotyczące pewnych fundamentalnych zmian, mających pomóc nam odbudować pewne relacje.
Polecam, zwłaszcza na okres zbliżającego się Wielkiego Postu, sprzyjającemu zmianom.



8 komentarzy:

  1. Czeka u mnie na półce;) Niedługo przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Urzekł mnie Lewis, właśnie przez tę książkę. Do tej pory jestem nią oczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie mam za sobą lekturę tej książki. Nie jestem fanką Lewisa, więc nie miałam motyli w brzuchu zabierając się za nią. Po lekturze miałam mieszane uczucia. Myślę, że dla osób lubiących styl tego autora to nie lada gratka, mnie jakoś szczególnie do gustu nie przypadła. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. nn na [czytamy-ksiazki] ;)

    PS książka nie dla mnie ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam powieści Lewisa :) Zakochałam się w nich i mam dokładnie takie same odczucia, jak Ty. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sama okładka jest refleksyjna, będę musiała poznać tę książkę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, brzmi bardzo ambitnie i domyślam się, że pewnie jest troche filozoficznie, a ja nie przepadam za takimi książkami. Mimo to chwalisz, więc, jak kiedyś wpadnie mi w ręce, to przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń