Po lekturze świetnego Rossa Poldarka niemalże od razu rzuciłam się na drugą część sagi - Demelzę. Tak samo szybko jednak, jak zaczęłam czytać, tak prędko... znudziłam się. Dotarłam do strony około dwusetnej i lekturę porzuciłam na rzecz innych tekstów, nigdy nie przymierzając się już do kolejnych tomów. Od tamtej pory minęły trzy długie lata, a ja wciąż nie nabrałam ochoty na dalsze czytanie, mimo że seria wciąż zbiera bardzo dobre oceny i obiecuje rozrywkę na naprawdę zadowalającym poziomie oraz przeniesienie się w czasie i cudowną podróż w epokę, w której nieraz chciałoby się być.
Co więc wpłynęło na moją decyzję o rozstaniu się z Poldarkami? Podejrzewam zmęczenie materiału, bowiem narracja i forma w niczym nie ustępowały tej, którą zapamiętałam z pierwszego tomu.
Wydaje mi się, że daleko bardziej interesujące było dla mnie docieranie się Demelzy i Rossa niż burzliwe czasu ich małżeństwa, a także próby dostosowania się kobiety do życia w środowisku, do jakiego nie przywykła. Szalenie ciekawe było podglądanie zmagań kobiety, jednak to nie wystarczyło, by zatrzymać mnie przy lekturze na dłużej.
Poza opisem życia Demelzy, jest to również historia walki Rossa o prawa właścicieli kopalni i miedzi, co nie przysparza mu zbyt wielu przyjaciół. Staje się on śmiertlenym wrogiem George'a Warleggana - potężnego i wpływowego bankiera. Zawodowe perypetie bohatera przenoszą się na jego życie rodzinne i zakłócają radość płynącą z pojawienia się na świecie pierwszego dziecka. Który z wątków jest tym dominującym? Bardzo trudno byłoby go wskazać, tym bardziej, że Demelza jest dopiero drugim tomem wielotomowej sagi, w której co rusz splatają się różne opowieści, a historia, polityka, kultura i zawiłości społeczne splatają się.
Dobra lektura, dobra saga, do której z całą pewnością powrócę, gdy tylko nabiorę ponownej ochoty na przeniesienie się w czasy wiktoriańskie.
Co więc wpłynęło na moją decyzję o rozstaniu się z Poldarkami? Podejrzewam zmęczenie materiału, bowiem narracja i forma w niczym nie ustępowały tej, którą zapamiętałam z pierwszego tomu.
Wydaje mi się, że daleko bardziej interesujące było dla mnie docieranie się Demelzy i Rossa niż burzliwe czasu ich małżeństwa, a także próby dostosowania się kobiety do życia w środowisku, do jakiego nie przywykła. Szalenie ciekawe było podglądanie zmagań kobiety, jednak to nie wystarczyło, by zatrzymać mnie przy lekturze na dłużej.
Poza opisem życia Demelzy, jest to również historia walki Rossa o prawa właścicieli kopalni i miedzi, co nie przysparza mu zbyt wielu przyjaciół. Staje się on śmiertlenym wrogiem George'a Warleggana - potężnego i wpływowego bankiera. Zawodowe perypetie bohatera przenoszą się na jego życie rodzinne i zakłócają radość płynącą z pojawienia się na świecie pierwszego dziecka. Który z wątków jest tym dominującym? Bardzo trudno byłoby go wskazać, tym bardziej, że Demelza jest dopiero drugim tomem wielotomowej sagi, w której co rusz splatają się różne opowieści, a historia, polityka, kultura i zawiłości społeczne splatają się.
Dobra lektura, dobra saga, do której z całą pewnością powrócę, gdy tylko nabiorę ponownej ochoty na przeniesienie się w czasy wiktoriańskie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz