piątek, 21 czerwca 2019

Raban! O Kościele nie z tej ziemi - Mirosław Wlekły



Polski Kościół nie ma się ostatnio najłatwiej, a za sprawą filmu Tomasza Sekielskiego Nie mów nikomu, dobrej prasy zdecydowanie mu brakuje. Nawet ludzie głęboko wierzący stają przed wieloma dylematami moralnymi, wypytywani są przez mniej praktykujących o swój stosunek do ostatnich doniesień i często mierzyć muszą się z kryzysami - niekoniecznie wiary, ale z pewnością zaufania do Kościoła jako instytucji. Problemy przed jakimi staje Kościół w Polsce, to nie jedyne trudności z jakimi mierzy się on na całym świecie.

Są jednak miejsca na świecie, gdzie siła wiary i chęć bycia we wspólnocie jest tak ogromna, że ludzie robią wszystko, by mimo słabej dostępności księży, krzewić wiarę i razem się modlić, działając dla dobra drugiego. W wielu przypadkach tworzą taki Kościół, jaki nam, Polakom, nie pomieściłby się w głowie. Z kobietami na czele, z księżmi posiadającymi żony i rodziny, z nabożeństwami zrzeszającymi w jednej świątyni chrześcijan i muzułmanów, z mszami otwartymi na wszystkich, szczególnie tych z kręgu LGBT. Mirosław Wlekły dotarł do Kościoła, który nikogo nie wyklucza, który tak jak Chrystus dwa tysiące lat temu, pochyla się nad tymi, których inni odrzucają. Kościół będący miejscem spotkania i tworzenia bliskości, przestrzeni bezpiecznej, skupionej na modlitwie i wspólnym dobru, miejscem, które nad wyznanie i życiowe wybory przekłada bycie razem i bliskość.  Miłość nad orientację seksualną, wiarę nad strach, zaufanie nad przemoc i terroryzm. Kościół szerzący pokój, diametralnie różny od tego, co widzimy obecnie wokół siebie. Nieprawdopodobnie odmienny, a jednak tak silnie zakorzeniony w Chrystusie. To Kościół, który za papieżem Franciszkiem wstaje z kanapy i robi raban. Nawet jeśli wielu ludziom jest to nie w smak.

Wlekły przemierza niemalże cały świat, by odnaleźć tych, który w swym Bożym szaleństwie szerzą naukę Jezusa. Wędruje do Argentyny, przez Brazylię, Birmę, USA, Kamerun, Belgię, Czechy, aż na Dominikanę, Haiti i do Libanu. Jego reportaż nikogo nie ocenia, nie podpowiada, co czytelnik ma sądzić, lecz prezentuje fakty w sposób tak sugestywny, że nie sposób, by ktokolwiek po lekturze tej książki nie miał w głowie kłębowiska myśli. Jest jednocześnie książka ta swoistym świadectwem kondycji ludzkiej i duchowej formy świata - prezentuje środowiska ubogie, europejskie siedlisko terroryzmu, pokazuje przemiany zachodzące w świecie, także w środowisku naturalnym. Jest zatem nie tylko doskonałym reportażem o kondycji Kościoła w świecie, ale także dowodem  zachodzących przemian. To takie chrześcijaństwo zza kulis, pokazanie tego, co dzieje się tam, gdzie mało kto zagląda. 

Książka ta otwiera oczy na wiele spraw, uświadamia skąd biorą się islamofobia czy homofobia, zmusza do weryfikacji swoich poglądów i zastanowienia się nad swoim stosunkiem do drugiego człowieka. Miejscami bardzo bolesna, bo godząca czytelnika w jego czułe punkty i wytykająca mu brak wrażliwości, a także rodząca wyrzuty sumienia - choć nigdy nie wprost. Niezwykły tekst, który w wielu miejscach należy czytać między wierszami, by jak najwięcej z niego zaczerpnąć. Nie ma tu gotowych rozwiązań, są za to pytania, z których główne brzmi: czy Polska będzie kiedyś gotowa na TAKI Kościół?

Odpowiedzi czytelnik musi udzielić sobie sam.

Gorąco polecam. Kapitalny, wysokiej próby zbiór reportaży. 


0 komentarze:

Prześlij komentarz