sobota, 11 sierpnia 2018

Pani Fletcher - Tom Perrotta



Eve Fletcher przekroczyła już magiczny próg czterdziestki i jak każda amerykańska kobieta na pewnym etapie swojego życia, zawozi właśnie ukochanego syna na studia. Jako że jakiś czas temu rozstała się ze swoim mężem, wyfrunięcie Brandona z rodzinnego gniazda, będzie dla niej nie lada sprawdzianem - zostanie bowiem całkiem sama, za jedyne towarzystwo mając swoich podwładnych, z którymi - jak dotąd - nie chciała się spoufalać. 

W samotności i z nudów ludzie robią różne rzeczy. Eve zaś znajduje się w epicentrum obu tych stanów. Na dodatek, po przypadkowym podsłuchaniu swojego syna odbywającego stosunek i używającego takiego języka, jakiego kobieta nigdy nie chciałaby słyszeć, bohaterka nie może pogodzić się ani z tym, że jej syn nie jest już małym chłopcem, ani z tym, w którą stronę zmierzają jego relacje, o których rozwój na pewno zadba w akademiku. Wychowany na pornografii Brandon daleki jest od czułości i wylewności w stosunku do kobiet. Z tego też powodu niezbyt dobrze idzie mu adaptacja w środowisku studenckim. Życie, którego pragnął, wygląda zgoła inaczej niż w jego wyobrażeniach ukształtowanych na podstawie amerykańskich filmów, pokazujących uniwersytet jako stolicę seksu bez zobowiązań, alkoholu i świetnej zabawy. 

Sama Eve zaś, po otrzymaniu sprośnego SMS-a z niewiadomego źródła, odkrywa pornograficzną stronę mamuśkodajnia.com. Ta odsłoni przed nią zupełnie nowe światy, o których istnieniu nie miała pojęcia, a które powoli ją uzależnią, czyniąc z niej zupełnie nową osobę - otwartą na nowe doznania, nieskrępowaną, wolną od pruderii kobietę na wskroś wyzwoloną, zdolną do kontaktów seksualnych w kolegami własnego syna. Czy jednak życie zdominowane przez uzależnienie od pornografii można uznać za godne pochwały? Jak każdy nałóg, także i ten niepostrzeżenie zabrał całą jej uwagę, zawładnął całym jej życiem, zniekształcił jej sposób postrzegania rzeczywistości i kazał szukać podtekstów tam, gdzie zupełnie ich nie było, skazując jej zdrowe - jak dotąd - relacje na zniszczenie. 

Eve nie była już smutną, spragnioną czułości rozwódką, lecz kobietą, która zaspokojenia szukała w największym internetowym bagnie, które erotyką bombardują na zawołanie, wypaczając związki międzyludzkie, ograniczając je do chwilowej przyjemności. Wędrówką Eve przez mamuśkodajnię towarzyszą refleksje nad kondycją kobiet, które tam widuje - jak się tam znalazły, co sprawiło, że zdecydowały się na nagranie filmów, które kiedyś mogą zobaczyć jej dzieci / znajomi? Czy dziś nie ma już absolutnie żadnej prywatności? Niestety, refleksje refleksjami, zaś nałóg nałogiem. Mimo że początkowo sama uważała pewne sprawy za niemoralne, za deprawujące i godzące w godność człowieka, teraz akt seksualny traktuje wyłącznie jako rozrywkę - choć sama usprawiedliwia się ciekawością. Perrotta pod płaszczem tej na pozór banalnej historii, zdaje się snuć rozważania nad pornografią, wpływem tejże na ludzkie relacje, na obraz samego siebie, na sam mechanizm uzależniania się, szukając wreszcie klucza do jej sukcesu - co sprawia, że nasz voyeryzm osiąga takie szczyty, że chcemy oglądać zupełnie obcych ludzi w sytuacjach najbardziej intymnych?

Poza pornografią pochyla się autor nad gender studies, a także homoerotyzmem. Słowa takie jak ciseksualny, aseksualny etc. przewijają się tu co rusz, każąc zastanowić się nad seksualnością w każdym jej wymiarze. W wątpliwość zdaje się też autor poddawać sens istnienia długotrwałych związków i zabiegania  relacje, skoro ich namiastkę możemy otrzymać w Internecie, a ewentualne potrzeby seksualne załatwić za sprawą setek aplikacji pokroju Tindera oferujących spotkanie i jednorazowy seks z kimkolwiek nam się zamarzy - erotyczna wersja fast-foodów. Fast-sex. 

Zamawiasz, chwilkę czekasz na odbiór zamówienia, konsumujesz, pozbywasz się opakowania. Wartości żadnych, ale za to głód został na chwilę poskromiony, powodując jednocześnie wyrzut endorfin. Po co nam coś więcej? Po co się starać?


Pani Fletcher jako całość stanowi gorzki komentarz do naszych czasów, w których wszystko wydaje się na opak, nic nie jest pewne i każdy może wszystko, emocje spychając gdzieś na samo dno, niczym niepotrzebny balast. Dążenie do czułości, stałości, obecności drugiej osoby, na której można polegać, zdaje się przeżytkiem, reliktem przeszłości. Historia czterdziestoparolatki i jej syna jest jedynie świadectwem tego, jak dziś żyjemy, dokąd zmierzamy i do czego może nas to doprowadzić. 


Myślę, że w Ameryce, gdzie "mama Stfilera" jest już oczywistym elementem popkultury, a słowo MILF nikogo nie burzy i nie dziwi, książka ta czytana będzie inaczej - ot, jako inteligentna powiastka o tym, co znane i stojące niemalże na porządku dziennym, komentarz do rzeczywistości. U nas, wciąż nieco jednak - mimo wszystko - stabuizowanym kraju, książka ta może budzić reakcje skrajne - od oburzenia, poprzez radość z podejmowanego przez nią tematu. Co prawda kobiety oglądają Gotowe na wszystko i często identyfikują się z bohaterkami, czy naprawdę chcą jednak byś nazywane "gorącymi mamuśkami"? Czy naprawdę dążą do takiego zamerykanizowania, jakie prezentują te produkcje?

Wygląda na to, że książka przez swą pieprzność i bezpośredniość zrobi sporo szumu. Może wydać się tak samo niezwykle celną diagnozą współczesnych bolączek, jak obrazoburczą próbą promowania pornografii, homoerotyzmu, zmiany płci oraz przygodnego seksu. Wszystko zależy od punku widzenia oraz interpretacji. Dla mnie to gorzki obraz tego, co nieuchronnie zatacza coraz szersze kręgi - rezygnowania z prawdziwych relacji w imię ich płytkich i egoistycznych namiastek dostępnych online. 

Czytając Panią Fletcher możecie zostać na poziomie rozrywki, możecie zaś sięgnąć głębiej, zastanawiając się, dokąd jako społeczeństwo zmierzamy.





0 komentarze:

Prześlij komentarz