poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Skąd się wzięło moje nazwisko? - Henryk Martenka



Zagwozdki językowe to mój konik. Uwielbiam dociekać sensu, znaczeń, etymologii. Intelektualna frajda jakich mało – pewnie też dlatego zabawa z poszukiwaniem znaczenia słów przyświecała mojej pracy magisterskiej i dlatego również wciąż wracam do tematu, szczególnie na co dzień, podczas słownych gier z innymi – lubię to!

Między innymi z tego powodu podwójną radość sprawiła mi wznowiona książka Skąd się wzięło moje nazwisko? Henryka Martenki, będąca kapitalną propozycją dla młodszego czytelnika, w którym ma ona docelowo rozbudzić ciekawość językiem, w szczególności zaś pochodzeniem nazwisk i rodów.

W  ten szczególny sposób odbiorca bawiąc się i czytając, pozna jednocześnie historię swojej rodziny, a być może także rodzin swoich bliskich. Nie tylko za sprawą wyjaśnień wplecionych w opowiedzianą historię, lecz także dzięki inspiracji do dalszych poszukiwań własnych.

Martenka do swojej próby zainteresowania młodego czytelnika językiem podszedł bardzo metodycznie – oto stworzył opowieść, w której słowo staje się głównym motywem przewodnim, opowieść, w której nie ma miejsca na krztynę nudy.

Pewnego lata, podczas wakacji, do rodziny Tomka przyjeżdża w odwiedziny dziadek Antoni, etymolog, którego pasją jest dociekanie pochodzenia nazwisk. Swojemu hobby poświęca wiele wolnego czasu, zarażając nią innych tak subtelnie, jak tylko subtelnie może być przekazywana wiedza przez mądrych i doświadczonych dorosłych. Gdy razu pewnego wraz ze swoim wnuczkiem wdaje się w  dyskusję o nazwiskach, nie przeczuwa jeszcze, że jedna luźna dyskusji przerodzi się w pełnoetatowe zajęcie na całe wakacje. Dziadek Antoni prócz swojego wnuka, zarazi wirusem żądzy wiedzy także jego znajomych – Basię, a później i Ola, kolegę Tomka. Wspólnymi siłami, młodzi odkrywcy bogactwa języka, pozyskiwać będą niezbędną do odsłaniania znaczeń wiedzę.

Książeczka pomiędzy kolejnymi historiami mieni się dziesiątkami przykładów najpopularniejszych nazwisk, zawiera zasady ich tworzenia, które kilkakrotnie – w  celu utrwalenia – przypomina. Trzy mechanizmy tworzenia nazwisk omówione są szczegółowo, choć bardzo przejrzyście i w sposób niezwykle łatwy do przyswojenia. Niby mimochodem, jako dodatek do opowiedzianej historii, a jednak zapadając głęboko w pamięci.

Tak naprawdę, czytając tę książkę, jesteśmy uczestnikami niezwykle frapującej lekcji, która poprzez zabawę wzbogaca naszą samoświadomość i poszerza horyzonty.
Świetna rzecz do podsuwania młodym ciekawskim, a także ich rodzicom, którzy nie zawsze świadomi są tego, skąd wzięło się ich nazwisko i o czym może świadczyć, a także jaką historię rodu za sobą niesie.


Ta publikacja to pretekst do rodzinnej zabawy w poszukiwaniu korzeni. Polecam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz