Zagwozdki językowe to mój konik.
Uwielbiam dociekać sensu, znaczeń, etymologii. Intelektualna frajda jakich mało
– pewnie też dlatego zabawa z poszukiwaniem znaczenia słów przyświecała
mojej pracy magisterskiej i dlatego również wciąż wracam do tematu, szczególnie
na co dzień, podczas słownych gier z innymi – lubię to!
Między innymi z tego powodu podwójną
radość sprawiła mi wznowiona książka Skąd
się wzięło moje nazwisko? Henryka Martenki, będąca kapitalną propozycją dla
młodszego czytelnika, w którym ma ona docelowo rozbudzić ciekawość
językiem, w szczególności zaś pochodzeniem nazwisk i rodów.
W ten szczególny sposób
odbiorca bawiąc się i czytając, pozna jednocześnie historię swojej rodziny, a
być może także rodzin swoich bliskich. Nie tylko za sprawą wyjaśnień
wplecionych w opowiedzianą historię, lecz także dzięki inspiracji do
dalszych poszukiwań własnych.
Martenka do swojej próby
zainteresowania młodego czytelnika językiem podszedł bardzo metodycznie – oto stworzył
opowieść, w której słowo staje się głównym motywem przewodnim, opowieść, w której
nie ma miejsca na krztynę nudy.
Pewnego lata, podczas wakacji, do
rodziny Tomka przyjeżdża w odwiedziny dziadek Antoni, etymolog, którego
pasją jest dociekanie pochodzenia nazwisk. Swojemu hobby poświęca wiele wolnego
czasu, zarażając nią innych tak subtelnie, jak tylko subtelnie może być
przekazywana wiedza przez mądrych i doświadczonych dorosłych. Gdy razu pewnego
wraz ze swoim wnuczkiem wdaje się w dyskusję o nazwiskach, nie przeczuwa
jeszcze, że jedna luźna dyskusji przerodzi się w pełnoetatowe zajęcie na
całe wakacje. Dziadek Antoni prócz swojego wnuka, zarazi wirusem żądzy wiedzy
także jego znajomych – Basię, a później i Ola, kolegę Tomka. Wspólnymi siłami,
młodzi odkrywcy bogactwa języka, pozyskiwać będą niezbędną do odsłaniania
znaczeń wiedzę.
Książeczka pomiędzy kolejnymi
historiami mieni się dziesiątkami przykładów najpopularniejszych nazwisk, zawiera
zasady ich tworzenia, które kilkakrotnie – w celu utrwalenia – przypomina.
Trzy mechanizmy tworzenia nazwisk omówione są szczegółowo, choć bardzo
przejrzyście i w sposób niezwykle łatwy do przyswojenia. Niby mimochodem,
jako dodatek do opowiedzianej historii, a jednak zapadając głęboko w pamięci.
Tak naprawdę, czytając tę książkę,
jesteśmy uczestnikami niezwykle frapującej lekcji, która poprzez zabawę
wzbogaca naszą samoświadomość i poszerza horyzonty.
Świetna rzecz do podsuwania
młodym ciekawskim, a także ich rodzicom, którzy nie zawsze świadomi są tego,
skąd wzięło się ich nazwisko i o czym może świadczyć, a także jaką historię
rodu za sobą niesie.
Ta publikacja to pretekst do
rodzinnej zabawy w poszukiwaniu korzeni. Polecam!
blog, blog książkowy, etymologia, Henryk Martenka, język polski, książka o pochodzeniu nazwisk, opinia, opinia o książce, recenzja, skąd się wzięło moje nazwisko, Wydawnictwo Prószyński i S-ka
0 komentarze:
Prześlij komentarz