Jerzy Bralczyk, to wespół z Janem
Miodkiem moi ulubieńcy językowi.
Duet Bralczyk i Ogórek jest
jednak przeze mnie równie wielbiony – na półce mam poprzednią książkę tychże i
nie inaczej mogło być teraz, tym bardziej, że temat dla mnie podwójnie
fascynujący.
Uwielbiam dociekać znaczenia
imion, cenię te nieoczywiste i niepopularne, co często napawa zgrozą moich
bliskich. Wędrówka ich szlakiem, wytyczona przez autorytety języka była dla
mnie wspaniałą wycieczką, wypełnioną anegdotami, smaczkami kulturowymi,
wspomnieniami o znanych i mniej (dla mnie) znanych osobistościach, o których
czytało się z nieskrywaną przyjemnością.
Na drugie Stanisław. Nowa księga imion to publikacja, którą każdy –
w mojej opinii – powinien mieć na półce. Kapitalnie pomyślana i wykonana, kawał
dobrej roboty jej twórców i inspiratorów. Całość – mimo że o bądź co bądź o
języku, co niektórych może napawać grozą i wydawać się traumatyczne – czyta się
doskonale!
Uwierzcie, o języku polskim i
tym, co w sobie skrywa można pisać tak fascynująco, że od lektury nie sposób
się oderwać. Tego dowodem od lat jest właśnie prof. Bralczyk, który porywa
zarówno swoich słuchaczy, jak i czytelników. Wielka osobowość, zdolna
zainteresować nawet najbardziej opornych
.
Ubranie księgi imion w dialog to
idea doskonała – nie mamy tutaj bowiem suchego wypisu wszystkich imion wraz z
ich znaczeniami i ewentualną datą imienin. Nic z tych rzeczy.
Mamy rozmowę dwójki znających się
na swojej robocie osób, które to, debatując (w kolejności alfabetycznej),
omawiają kolejne występujące w Polsce imiona – niekoniecznie te
najpopularniejsze. Czasem są to najrzadsze lub te, z którymi w jakiś sposób
związani są autorzy. Aby ułatwić czytelnikowi wertującemu książkę odnalezienie
tego imienia, którego właśnie szuka – każde z nich wyróżnione jest kolorowym
tłem. Dla podobnych poszukiwaczy autorzy postarali się również o aneks
omówionych imion wraz z ze sławnymi nazwiskami, które zostały z nimi połączone
i omówione. W ten sposób z łatwością
przekonamy się (jeszcze przed całościową lekturą) co nas czeka, a czego
ewentualnie zabraknie. Gros imion
zestawiona została z ich obcojęzycznymi odpowiednikami, a całość tak suto doprawiona humorem, że miejscami zwijałam się ze śmiechu.
Uwierzylibyście, że śmiałam się
nad imiennikiem?
Niech to stanowi najlepszą
rekomendację!
Polecam do obowiązkowej lektury!
Biblioteka Gazety Wyborczej, blog o książkach, Jerzy Bralczyk, książka, Michał Ogórek, Na drugie Stanisław, Nowa księga imion, opinia, pochodzenie imion, recenzja, recenzje książek, znaczenie imion
Bardzo cieszę się, że piszesz o tej książce, bo sama mam ją na uwadze. Mogę jedynie żałować, że tyle czekałam z jej lekturą i nie chwyciłam w pierwszym odruchu :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest to książka wspaniała i sama pochłonę ją z radością, ale nie jestem pewna, czy każdemu się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, kto by pomyślał, że książka o imionach może być zabawna:) Poszukam w księgarniach:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i też się śmieję. Chyba sobie wynotuję te anegdoty :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła ta książka:) Nie mogę sobie wyobrazić, że przy książce o imionach można boki zrywać ze śmiechu:) Chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńA widzisz?:)) Daj znać jak już przeczytać i zadławisz się ze śmiechu:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że też miałam taki pomysł?:)
OdpowiedzUsuń