Tytuł: Skradziona
Autor: Clara Sanchez
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 9788324025725
Ilość stron: 503
Cena: 36,90zł
Skradziona, to książka, po której w mojej głowie panuje mętlik i
lekkie otępienie, spowodowane przytłoczeniem: nie tyle tematem, ile formą.
Czytając ją, co jakiś czas
musiałam robić sobie chwilę na oddech, nie jest to bowiem lektura z gatunku tych,
w które łatwo się wgryźć, które wciągają tak, że reszta przestaje mieć
znaczenie i możemy się w niej zatopić na długie godziny bez obowiązku powrotu
do rzeczywistości.
Właściwa historia rozpoczyna się
gdy Veronica, dziesięcioletnia wówczas dziewczynka, znajduje w teczce z
krokodylej skóry zdjęcie innej dziewczynki, bardzo do niej podobnej, opatrzone
imieniem „Laura”. Imię to często padało w ich domu, jednak bohaterka nie
potrafiła go skojarzyć z niczym konkretnym. Miała jednak głębokie przekonanie o
tym, że mama byłaby niezadowolona, gdyby zaczęła zadawać pytania o tajemniczą fotografię,
zdecydowała się więc na milczenie. Ono jednak nie sprawiło, że dziewczynka
przestała myśleć o tym, kim jest zagadkowa Laura. Rodzinny sekret zaczął ją
prześladować, po to, by z wiekiem bohaterka mogła wyruszyć jego śladem i odkryć
tragedię, o której miała się nigdy nie dowiedzieć, a która wyjaśniała stan
psychiczny jej matki. Wówczas, już jako nastolatka, postanawia dowieść zbrodni,
którą popełniono i spotkać się z Laurą.
Mimo ważkości podjętej tematyki,
momentami ma się ochotę przerwać czytanie, stające się nierzadko męką – i właściwie
nie wiadomo dlaczego tak się dzieje, bowiem analiza wszystkich elementów
składających się na ten tekst, pozwala sądzić, że jest on znakomity i powinien
poruszać i nie pozwalać na towarzyszące mi emocje, a nieraz i znużenie. Nie
ukrywam jednak, że lektura szła mi opornie, było duszno, gęsto i jedynie
ogromne samozaparcie kazało mi dobrnąć do końca. A i tutaj czekał mnie nieco
rozczarowujący finał, w porównaniu do bardzo rozbudowanej akcji wcześniejszej,
zarysowany „po łebkach”, bez troski o detale i większą dramaturgię.
Autorka zarysowała bohaterów z dbałością o szczegółowość ich rysu
psychologicznego, który odgrywa w tej powieści bardzo dużą rolę. Nie bez
znaczenia jest także sieć relacji, łączących poszczególne postaci: ci, którzy
uważani byli za przyjaciół, okażą się wrogami, zaufani lekarze zdrajcami. Świat
w Skradzionej, to rzeczywistość tak
mocno ukartowana, że niemalże nie sposób spotkać w nim szczerości i prawdziwej
bezinteresownej troski: każdy dba o swoje sekrety, by nikt nie zdołał ich odkryć.
Historia inspirowana jest wydarzeniami autentycznymi, jej oddziaływanie jest zatem
podwójne: podczas lektury zżymamy się na
niesprawiedliwość i zło panoszące się po świecie, każące odbierać matkom
ich wyczekiwane dzieci i sprzedawać za około milion peset innym rodzinom,
oficjalnie utrzymując tezę o śmierci noworodków, mając jednocześnie świadomość,
że to nie wymysł, lecz fakt. Hiszpanią wstrząsnęły doniesienia o porwaniu i
sprzedaniu zaraz po urodzeniu około 60 000 dzieci (choć śledztwo jest
nadal w toku i prawnicy dziś szacują już, że mogło to być nawet 300 000!),
których rodzicom wmawiano zgon pociech. Nie potrafię wyobrazić sobie rozmiaru
tej tragedii, ilości rozbitych rodzin i związanych z tym przejść, a także
wielości osób w nią zamieszanych – handel bowiem nigdy nie był bezpośredni,
dzieci przechodziły przez ręce wielu pośredników (w tym mafię i siostry zakonne),
po to, by ostatecznie znaleźć nowy (pierwszy) dom.
Muszę przyznać, że mimo ciężkiego charakteru tej publikacji, ma ona wiele zalet: sprawiła, że zaczęłam drążyć temat, szukać nowych faktów i doniesień, odgrzebywać historię i śledzić ją z rosnącym niedowierzaniem. Nie sposób ocenić jej ważności, na pewno jednak jest ona ważnym głosem w sprawie handlu ludźmi, odbywającego się u schyłku XX wieku, fikcją, która skłoni do szukania prawdy.
Polecam, choć ostrzegam, że nie będzie to lektura łatwa.
Muszę przyznać, że mimo ciężkiego charakteru tej publikacji, ma ona wiele zalet: sprawiła, że zaczęłam drążyć temat, szukać nowych faktów i doniesień, odgrzebywać historię i śledzić ją z rosnącym niedowierzaniem. Nie sposób ocenić jej ważności, na pewno jednak jest ona ważnym głosem w sprawie handlu ludźmi, odbywającego się u schyłku XX wieku, fikcją, która skłoni do szukania prawdy.
Polecam, choć ostrzegam, że nie będzie to lektura łatwa.
Polecam obejrzenie wywiadu z Clarą Sanchez, emitowanego niedawno przez TVN:
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/handel-hiszpanskimi-dziecmi,126470.html
Clara Sanchez, dziecko, handel, Hiszpania, kradzież, ludzie, miłość, na faktach, porwanie, przemoc, Skradziona, sprzedaż, Wydawnictwo Znak
Myślę, że ta pozycja jest dla mnie za "ciężka"
OdpowiedzUsuńTroszkę mam mieszane uczucia, jednak z pewnością jest to wartościowa lektura. Może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuń