piątek, 28 marca 2014

Mitch Albom – Miej trochę wiary


Tytuł: Miej trochę wiary
Autor: Mitch Albom
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-7943-575-3
Ilość stron: 9788379435753
Cena: 256

Od książek Alboma zawsze oczekuję wiele – pokrzepienia, wstęgi mądrych słów, aforystycznych girland, pnących się od pierwszej do ostatniej stronicy.
Tym razem jednak – mimo mojej wielkiej chęci zaangażowania się w lekturę, na przekór ważkości tematu i prostoty przekazu – narracja utraciła dla mnie wewnętrzną moc, nie potrafiła skupić mnie na sobie i tym samym gdzieś po drodze straciła mnie jako czytelnika zaabsorbowanego.

Historia opisywana przez Alboma zdarzyła się naprawdę i dzięki temu ze zdwojoną siłą niesie nadzieję na istnienie dobra w człowieku, którego poszukiwań nigdy nie powinniśmy zaniechać. Opowieść otwiera proste, a jednocześnie przejmujące pytanie: Napiszesz dla mnie mowę pogrzebową?, wychodzące z ust podeszłego w wieku rabina – mężczyzny od lat oddanego Bogu i swojej wspólnocie, charakteryzującego się wielkim duchem i niespotykaną dobrocią, z której utkał całe swoje życie i dużym stopniu życie innych.
Autor książki wychowany został w wierze, jednak gdzieś na drodze dorastania całkowicie się jej wyzbył – wtedy właśnie ponownie natknął się na Alberta, który po jednym z prowadzonych przez pisarza wykładów wypowiedział tę niezwykłą prośbę, na którą Albom przystał, zastrzegając, że aby mógł się podjąć jej realizacji, musi poznać rabina nie tylko od strony zawodowej, ale przede wszystkim – osobistej. Wtedy nawet nie przypuszczał, że zadanie, którego się podejmuje pomimo całej swej niecodzienności, nie dość, że przeciągnie się na osiem lat, to jeszcze całkowicie przewartościuje jego dotychczasowe życie i zmusi do zaktualizowania poglądów.
Oprócz kolejnych inspirujących godzin spędzanych z Albertem, Mitch poznaje także Henry’ego – pastora o burzliwej przeszłości, która zaświadcza o tym jak wielkie rzeczy potrafi z ludzkim życiem zrobić Bóg, ale też – niestety – wyjaskrawia człowieczą tendencję do oceniania drugiego przez pryzmat tego co minione, bez baczenia na to, jakim ktoś jest aktualnie. Albom podkreśla skłonność do zapatrywania się w odległe czasy, niebrania pod uwagę możliwości całkowitej przemiany i odrodzenia człowieka.
Przede wszystkim jednak, mocą swojego słowa i doświadczenia zachęca do odnajdywania w drugim człowieku piękna i dobra, a także pomagania bez względu na dzielące nas różnice: obyczajowe, społeczne, religijne czy etniczne. To historia ponad podziałami, rzecz o poszukiwaniu Mistrza, słowo o nadziei, radości (z) życia, wierze, miłości i mądrości, patrzącej daleko w przyszłość, bez tracenia z oczu teraźniejszości, w której główny bohater za sprawą powierzonego mu zadania zaczyna bardziej doceniać to, co ma.

Choć tekst ów czyta się bardzo dobrze, przede wszystkim ze względu na jego uniwersalny i ogólny charakter, daleko mu do innych utworów autora, których moc angażowania czytelnika była ogromna. Z całą pewnością jednak jest to opowieść, mogąca wzruszać i poruszać, a także uczyć wrażliwości. Historia wartościowa i warta poświęconego jej czasu - miejcie trochę wiary, a Wasza codzienność zmieni się nie do poznania. 


3 komentarze:

  1. Mam za sobą dwie książki tego autora. Pierwsza to Pięć osób, które spotykamy w niebie- niezła, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ale dosyć szybko wyleciała mi z głowy i Jeszcze jeden dzień- przy tej postanowiłam zakończyć przygodę z tym autorem. Było jak dla mnie zbyt banalnie i przewidywalnie. Niby Albom pisze o rzeczach ważnych, ale robi to według mnie zbyt powierzchownie, nie wzbudza w czytelniku zbyt wielu emocji. Może jeszcze kiedyś dam mu kolejną szansę, ale raczej nie w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapiszę sobie. Kilka dni temu dodałam recenzję "Pięciu osób, które spotykamy w niebie", którą to książką byłam bardzo poruszona. Chętnie poznam też inne pozycje autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tej własnie ksiązki zaczełam czytać Alboma. Było to co prawda bardzo dawno, bo jeszcze w gimnazjum, ale pamiętam, że wówczas równiez bardzo mnie poruszyła. ciekawe jak odebrałabym ją teraz;)

      Usuń