niedziela, 5 stycznia 2014

Szukając Alaski – John Green


Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788362478934
Ilość stron: 320
Cena: 34,90 zł
John Green cieszy się ogromną popularnością oraz serią hurraoptymistycznych recenzji w sieci. Gwiazd naszych wina oraz Papierowe miasta wzbudziły prawdziwą eksplozję pozytywnych doznań czytelniczych, przeniesionych na testy opiniotwórcze, a te kolejno – na wzrost i tak ogromnej sprzedaży.
Takie literackie fenomeny zawsze mnie ciekawią – co sprawia, że tysiące ludzi sięga po tę, a nie inną książkę i odnajduje w niej dokładnie to, czego wymaga od literatury?
Zaintrygowana dałam się ponieść fali entuzjazmu i pochylić nad najnowszym wydanym w Polsce „dzieckiem” Greena – tekstem Szukając Alaski.

Miles Halter to typowy nastolatek, mający jednak nietypowe hobby – nie słucha głośnej muzyki, nie ugania się za dziewczynami, nie spędza nocy na imprezach ani nie szuka tanich rozrywek – jego pasją jest zapamiętywanie ostatnich słów ludzi.
Chcesz wiedzieć co na łożu śmierci powiedział Walt Diney czy Araham Lincoln? Nie daje Ci spokoju myślenie o ostatnich wypowiedziach Picassa? Zwróć się do Milesa – na pewno zna odpowiedź.
Życie bohatera było do tej pory naznaczone nudą, która w jego przekonaniu miała się zmaksymalizować po wstąpieniu do szkoły z internatem. Tam jednak spotyka on Alaskę Young – dziewczynę tyleż energiczną, co nieprzewidywalną.
Ta niewyobrażalnie smutna i głęboko nieszczęśliwa osoba, skrywająca się za kpiącym uśmieszkiem, stała się ilustracją jego wyobrażeń o pięknie, inteligencji, zabawności i seksowności. Nie trudno było jej sprawić, by Miles robił wszystko, o co tylko go poprosi.
Ten z kolei, nie myślał wcale o tym, co dzieje się naprawdę w sercu jego nowej towarzyszki – skupiony był bowiem na poszukiwaniu Wielkiego Być Może oraz znalezieniu odpowiedzi na pytanie dręczące Alaskę, wywiedzione z jednego z dzieł Marqueza – I jakże ja wyjdę z tego labiryntu?

Green prezentuje swoim czytelnikom opowieść o nastolatkach poszukujących szczęścia i odnoszących się do zastanej rzeczywistości z czujnością i ostrożnością. Nie byli oni ślepymi biorcami tego, co przynosi los, lecz myślącymi istotami, pragnącymi poznać sens istnienia i zgłębić odpowiedzi na pytania od stuleci dręczących ludzkość: czym są prawdziwa miłość i przyjaźń, jak odnaleźć szczęście i dokąd tak naprawdę zmierzamy.
W ich poszukiwaniach nie brakowało manifestacji przeciwko władzy i ograniczeniom, bohaterowie byli bowiem mistrzami w robieniu internatowych „akcji”, mającymi być zapamiętanymi i wspominanymi przez kolejne pokolenia uczniów, pragnących wydobyć z życia jego esencję i moc wrażeń, wyrywających ich z codziennej nudy i zogniskowaniu na tym, co przyziemne.

Autor stworzył powieść pisaną językiem współczesnych nastolatków, wolną od narzucających się wulgaryzmów i języka troglodytów. Wydobył za to na światło dzienne przemyślenia grupy dorastających ludzi, negujących wszelkie wyobrażenia o współczesnej młodzieży: zarysował uniwersum osób zdolnych do głębokich refleksji i wzniosłych uczuć, w którym niejeden młody człowiek będzie potrafił się odnaleźć i znaleźć odbicie własnych myśli.


Choć lektura, była dla mnie ciekawym doświadczeniem, obyło się bez fajerwerków, a sam autor nie stał się nagle moim nowym ulubieńcem, deklasując tym samym z podium, okupujących je twórców. Nie czuję się porwana ani niesiona falą wszechobecnego rozgorączkowania na myśl o kolejnych tekstach Greena. Sądzę jednak, że mogłam trafić na złą książkę, której zapowiadana moc na mnie nie podziałała, dlatego z równie wielką ciekawością co początkowo, zwrócę się ku dwu poprzednim znanym polskim czytelnikom tomom, mając nadzieję na to, o czym zapewniają ich okładkowe rekomendacje – geniusz i poruszenie, tak rzadkie dziś w świecie odgrzewanej raz po raz literatury.

8 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytam, książka juz czeka na półce. Ale widzę, że już kolejna osoba nie uważa tej książki za fenomen. Podobno "Gwiazd naszych wina" jest najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem bardzo tego autora. Tym bardziej, że tyle zachwytów nad nim w blogosferze

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie jednak kusi ta książka. Czytałam "Papierowe miasta" i pomysł na fabułę ciekawy, wykonanie dobre, ale to język i sposób prowadzenia akcji skradły moje serce. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo słyszałem ale jeszcze nie czytałem, postaram się to szybko zmienic.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo słyszałam o tym autorze i to większość bardzo pozytywnych opinii... ale i tak się nie skuszę na nią jakoś jeszcze nikt nie potrafił zachęcić mnie do tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja autora uwielbiam za "Gwiazd naszych wina" i mam nadzieje, że mój zachwyt nad ta pozycją będzie większy niż Twój. Mam jednak do niego na tyle duże zaufanie, że powieść jest juz na mojej półce i tylko czeka na odpowiedni moment :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja mam podobne zdanie. Lubię autora i jego książki, ale tylko na jeden wieczór, żeby przeczytać coś pozytywnego. Chociaż ze wszystkich przeczytanych Szukając Alaski podobało mi się najbardziej. Nastolatki w ich książkach mają wady, ale nie przeklinają za to bardzo Greenowi dziękuję. Nie znoszę przekleństw w książkach, nie wiedząc czemu, bo sama ich używam na co dzień ;)

    Pozdrawiam :) Przy
    gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń