poniedziałek, 18 listopada 2013

Ulice Bangkoku - Christopher G. Moore


Tytuł: Ulice Bangkoku
Autor: Christopher G. Moore
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788379430611
Ilość stron: 622
Cena: 39,90 zł




Z książką tą miałam niemały problem – do jej lektury podchodziłam bowiem dwukrotnie, każdorazowo zmagając się z tym samym problemem – z jakichś powodów zupełnie nie potrafiłam „wciągnąć się” w fabułę. Mimo że narracja prowadzona jest bardzo precyzyjnie, z werwą, a atmosfera powieści wykracza daleko poza tradycyjne ujęcia kryminału – nie potrafiłam odnaleźć się w wykreowanym przez Moore’a świecie.

Egzotyczna sceneria, w jakiej zdecydował się ulokować swoją historię, to ogromny plus tej książki. Mając w pamięci filmowe próby przedstawiania podobnych fabuł w przestrzeniach Bangkoku i okolicznych miast, ciągle towarzyszył mi obraz tłoku, gwaru, duszności i głośności owych miast pod osłoną nocy. Zewsząd bombardował mnie widok Tajek i Tajów kręcących się po okolicznych lokalach, przeciskających przez tłumy turystów ulokowanych przy straganach, otoczonych buchającą parą. Bangkok nocą mnie pociąga i urzeka klimatem, idealnym do podobnych narracji, Bangkok dniem – zupełnie mnie nie przekonuje.
A to właśnie dzień wyznacza głównych rytm narracji. Wtedy bowiem dokonano morderstwa, o które oskarżono Bogu ducha winnego Calvina, amerykańskiego prawnika wysłanego w roli detektywa do Tajlandii, w celu śledzenia pewnej mia noi, kochanki tajskiego polityka.
Wynajęty został on przez Ricka Caseya, którego życie przewartościowanego zostało przez niewyjaśnione zabójstwo jego syna. Sprawa ta spędza mu sen z powiek, czyniąc jego życie nieznośnym.
Szybko okazuje się jednak, że decyzja śledzenia wspomnianej kochanki, to jedynie przykrywka. Wydawało się bowiem, że taka sprawa nie stanowi dla wytrawnego detektywa żadnego wyzwania, a jak się okazuje – rozpocznie cykl niebezpiecznych przygód. Calvin zostaje uwikłany w tajskie porachunki, oskarżony o zamordowanie ying, mieszkającej piętro nad nim w hotelowym pokoju. Przetrzymywany w domowym areszcie dowiaduje się, że to wydarzenie jest jedynie początkiem lepkich wydarzeń, należących do sieci koneksji rodzinnych i politycznych. Jedynym ratunkiem, zdaje się dla niego skorzystanie z pomocy wpływowych przyjaciół. Czy to jednak wystarczy, by uniknąć niebezpieczeństwa w mieście, w którym słowo „kłopoty” wcale nie oznacza przelotnych niedogodności?

Moore, decydując się na tak orientalne klimaty swojej powieści, zrobił coś bardzo przemyślanego, zapomniał jednak, że doskonałe tło do wydarzeń, to jeszcze nie wszystko.
Równie ważne, a często i ważniejsze, staje się umiejętne poprowadzenie narracji, skrupulatne plątanie wątków, intuicyjne rozwiązywanie intrygi. Moore oddał ducha kryminałów noir, w których siłą napędową akcji jest femme fatale, doprowadzająca najczęściej do katastrofalnych skutków znajomości. Niejednoznaczność moralna bohaterów, typowa dla tego gatunku, również wysuwa się na plan pierwszy, zaświadczając o tym, że nic nie jest czarne lub białe, że nasze życia to jedynie wszystkie odcienie szarości, na przemian się ze sobą łączące. Zgnilizna moralna wyziera z kart książki, a towarzyszą jej napływające zewsząd jazzowe nuty. Wciąż jednak wolę noir w ujęciu klasyków gatunku.

Mimo że książka zdaje się arcyciekawa, dzięki bogato zarysowanym postaciom i rewelacyjnej lokalizacji – w mojej opinii wszystkie polityczne i rodzinne koneksje, zbytnio wszystko skomplikowały. Obserwując Bangkok i jego mieszkańców, cały czas miałam wrażenie, że rzecz toczy się o inną stawkę niż ludzie. To nie oni są bohaterami tej książki – oni stanowią niejako tło dla scenerii. Paradoksalnie, to wcale nie przyciąga.
Wszak kryminał, to przede wszystkim ludzie. Reszta jest jedynie dodatkiem. U Moore’a te granice zostały poprzesuwane. I to właśnie sprawiło, że czytając tę książkę męczyłam się okrutnie. Przypuszczam jednak, że dla wielu to będzie stanowiło o jej wartości, stąd też nie odradzam jej lektury, lecz zachęcam do samodzielnego badania.


2 komentarze:

  1. O, widzę, że nie tylko ja mam czasem takie problemy. Książka jest dobra, ale mi nie podchodzi, i jak tu ją ocenić? Jak dla mnie, z tego co piszesz, wnioskuję, że za dużo tu polityki. Raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię politykowania , więc tym razem spasuję.

    OdpowiedzUsuń