piątek, 11 października 2013

Nie mów nic, kocham Cię – Mhairi McFarlane


Tytuł: Nie mów nic, kocham Cię
Autor: Mhairi McFarlane
Wydawnictwo: Pascal
ISBN:
9788376422169
Ilość stron: 464
Cena: 39,90 zł


Nad tym czy istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą, ludzie głowią się od lat.
Ich myśli zaprzątają teorie dotyczące tego, jak dwójka ludzi, dzieląca się ze sobą najintymniejszymi myślami i przeżyciami może pozostać spleciona jedynie niewidzialną nicią przyjaźni, pozbawioną jakiegokolwiek zabarwienia miłosnego. Nieliczni twierdzą, że taka relacja jest możliwa, jednak nawet Ci w większości przyznają, że u podstaw takiego związku zawsze leży uczucie chociażby jednej ze stron – najczęściej niespełnione i tłumione lub wypowiedziane, lecz wciąż nieodwzajemnione. Wiele takich znajomych par decyduje się na dalszą relację, która często potrafi przetrwać największe burze: wymaga jednak wiele samozaparcia i pewnie wiele nieuniknionego bólu, chociażby na początku, kiedy to miłość wciąż nie została przekuta w przyjaźń. W innych wypadkach zaczyna się od przyjaźni, która przez lata przeradza się w intensywne uczucie, do którego żadna ze stron nie chce się przyznać w obawie przed utratą relacji w ich oczach cenniejszej, jaką jest przyjaźń.

Podobnie rzecz miała się z bohaterami powieści Mhairi McFarlane. Rachel i Bena połączyły studia. To na nich stworzyli zespół dwójki nierozłącznych ludzi, zawsze stawających w swojej obronie. Ona, z niepokojem o jego przyszłość obserwowała jego kolejne krótkotrwałe związki ze szkolnymi pięknościami, on cieszył się, że ona ma Rhysa. Gdy pewnego dnia Rachel rozstaje się z chłopakiem, między nią a Benem dochodzi do sytuacji, której żadne z nich nie oczekiwało. Niestety, oboje nie potrafili uwierzyć w to, co się zdarzyło i na skutek swoich błędnych przekonań zniknęli sobie z oczu na dziesięć długich lat.
Ona w tym czasie zdążyła wrócić do Rhysa, zaręczyć się z nim, planować ślub i zerwać ten trzynastoletni już związek, on z kolei studiował prawo, ożenił się i teraz wrócił do Manchesteru.

Oboje stają na rozdrożu, a ich spotkanie po latach stanie się przyczyną ciągu wydarzeń, które musiały mieć miejsce, bez względu na okoliczności.
Trzydziestolatkowi stają oko w oko z niespełnioną miłością sprzed lat, niepewni własnych słów i zachowań.

McFarlane stworzyła ciepłą opowieść o uczuciu zdolnym przetrwać lata. Swoim bohaterom dała drugą szansę na odnowienie bliskiej relacji, pokazując tym samym jak wiele jest w stanie przetrwać prawdziwie silna więź. 
Stawia Rachel i Bena w sytuacji, w której oboje muszą zadać sobie pytanie czy przyjaźń z wielką, niespełnioną miłością jest w ogóle możliwa. Zwłaszcza, że każde z nich znajduje się na etapie, gdy poszukuje ciepła i bliskości drugiej osoby, które łatwo pomylić z prawdziwym uczuciem.

Z książką tą miałam pewien problem: początkowe kilkadziesiąt stron dłużyło mi się w nieskończoność, przez ich przeciętność – po wielu zachwytach innych czytelników, oczekiwałam czegoś powalającego na kolana, podczas gdy otrzymałam zwykłą opowieść, niezapowiadającą żadnych przełomowych wydarzeń. Szybko jednak okazało się, że autorka potrafi sobie owinąć czytelnika wokół palca: w mojej głowie kotłowały się setki myśli, próbowałam rozgryźć głównych bohaterów, zrozumieć ich motywacje, wyobrazić sobie jak potoczą się ich losy, z kim się zwiążą, jakie będzie to miało konsekwencje dla dalszych wydarzeń.
Wprowadzenie do opowieści wątku ich relacji zawodowych było bardzo dobrym posunięciem, bowiem fragmenty traktujące o pracy pozwalały na chwilę odpoczynku od intensywnej chemii wyraźnie łączącej Rachel i Bena. Ostatnie kilkadziesiąt stron trzymało mnie w napięciu. Chociaż już wtedy wiedziałam jak to wszystko się skończy, było mi żal straconych szans i złudzeń.
Współcierpiałam z bohaterami, stawiałam się na ich miejscu, wielokrotnie próbowałam szukać własnego rozwiązania sytuacji.
Książki McFarlane nie można nazwać cukierkowatą ani uroczą. Jest zabawna, romantyczna, jest ciepła, przywraca wiarę w siłę prawdziwej miłości i przyjaźni, a jednocześnie kipi od jakiegoś niewypowiedzianego smutku, bada spóźnione relacje, pokazuje jakie konsekwencje niesie brak odwagi i wiary w siebie oraz przyszłość.
To swoisty chick-lit, ale w wersji mniej słodkiej niż znane mi do tej pory – szczegółów nie zdradzę, by nie psuć zabawy kolejnym czytelnikom.
Zapraszam do lektury. Zwłaszcza jeśli stoicie właśnie na rozdrożu.


PS Okładka jest piękna!

11 komentarzy:

  1. Czytałam i bardzo mi przypadła do gustu. To taka komedia romantyczna w ciepłym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. O! To coś na co bym się skusiła. Szczególnie po takiej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za romansami, jednak jeśli mówisz, ze to ksiażka o zmarnowanych szansach, to moze sie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwilowo straciłam zainteresowanie romansami po pewnej książce. Ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią przeczytałabym tą książkę! Odkąd zapoznałam się z pierwszą recenzją na jej temat niezwykła, magiczna siła mnie do niej ciągnie. Na pewno sobie nie odpuszczę takiej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. od czasu do czasu lubię poczytać coś takiego, także kto wie, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń