Tytuł: Kupa wiedzy. Książka do toalety opływająca w mądrości
Autor: Paul Kleinmann
Wydawnictwo: Pascal
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788376420752
Ilość stron: 352
Cena: 39,90 zł
Kupa wiedzy Paula Kleinmanna miała być w zamyśle, wedle wielce
znaczącego podtytułu, książką dla czytających w toalecie. W jej wnętrzu znaleźć
miały się białe plamy historii, twarda matematyka, ustępy o językach obcych,
lekkostrawne fakty naukowe i tym podobne.
Chwytliwy tytuł, znaczące
podteksty, naprawdę przykuwające wzrok wydanie – to wszystko miało zapewnić
sukces.
Jak się jednak okazuje, nawet w
czasach, gdy często sięgamy po prawdziwe odpady kultury, swoistą literacką i pseudoliteracką
biegunkę, nie wystarczy wykorzystanie skatologicznych, nośnych porównań, by
uzyskać marketingowy sukces.
Za formą, powinna kryć się treść,
dobrze, gdyby była wartościowa. Powinna, a nie kryje się.
Nie ukrywajmy, wielu z nas,
udając się tam, gdzie król chodzi piechotą, wyposaża się w krzyżówki,
interesujące artykuły czy też książki z serii „czy wiesz, że…”.W toaletach
piętrzą się stosy czasopism, bo to właśnie tutaj skupiamy się najbardziej
[szybko się uczę:)].
Wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniom konsumenta, Paul Kleinmann wystosował do
czytelnika publikację, mającą być jedyną prawidłową lekturą na czas
czterdziestu toaletowych posiedzeń. To dzięki niej, mieliśmy czas spędzony w
odosobnieniu przekuć w konkretną wiedzę, ujawniającą się w ciekawostkach,
którymi moglibyśmy po takowych lekcjach sypać jak z rękawa. W zamyśle autora
było więc połączenie przyjemnego z pożytecznym [lub odwrotnie, jak kto woli, w
upodobania nie wnikam:)]. Z żelazną konsekwencją twórca zachęca nas do
odbycia edukacyjnej podróży na tronie w świątyni dumania, prosi, by samemu sobie
dogodzić wiedzą w wygódce, proponuje, by okupować terytoria wiedzy, propaguje
upodobnienia się do papieru toaletowego, chłonącego i rozwijającego się [sic!].
Co kryje się za tymi poniekąd
zabawnymi, choć średnio apetycznymi zachętami?
Otóż nic. Zawiodłam się i to srogo. Zamiast konkretnej wiedzy, otrzymałam strzępki informacji, które miały służyć nie wiem czemu. Szczerze wątpię, by ktokolwiek w tym kraju nie wiedział czym jest kropka i wymagał tłumaczenia sobie tego w sposób tak uwłaczający inteligencji, że aż opadły mi ręce podczas lektury. Pozwolę sobie zacytować [być może ktoś z Was, drodzy czytający, nigdy z kropką się do tej pory nie zetknął, proszę więc być czujnym!]: kropka – znak ten stosuje się przede wszystkim na końcu zdania lub równoważnika zdania, aby zaznaczyć jego zakończenie. Kropka ma jednak wiele innych zastosowań. Pojawia się np. po skrócie wyrazu, jeżeli tworząc ten skrót, odrzucamy końcową część skracanego wyrazu (…).[i]
Otóż nic. Zawiodłam się i to srogo. Zamiast konkretnej wiedzy, otrzymałam strzępki informacji, które miały służyć nie wiem czemu. Szczerze wątpię, by ktokolwiek w tym kraju nie wiedział czym jest kropka i wymagał tłumaczenia sobie tego w sposób tak uwłaczający inteligencji, że aż opadły mi ręce podczas lektury. Pozwolę sobie zacytować [być może ktoś z Was, drodzy czytający, nigdy z kropką się do tej pory nie zetknął, proszę więc być czujnym!]: kropka – znak ten stosuje się przede wszystkim na końcu zdania lub równoważnika zdania, aby zaznaczyć jego zakończenie. Kropka ma jednak wiele innych zastosowań. Pojawia się np. po skrócie wyrazu, jeżeli tworząc ten skrót, odrzucamy końcową część skracanego wyrazu (…).[i]
Jak widać, autor nie odkrył
kolejnej Ameryki, stworzył raczej coś-nic dla osób, które nie mogą wejść do
Media Marktu. Być może, publikacja ta
zdałaby egzamin, gdyby jej grupą docelową były małe dzieci, stawiające pierwsze
edukacyjne kroki. Niestety tak nie jest.
Nie mogę być jednak aż tak surowa: kilka wiadomości rzeczywiście było mi dotąd nieznanych, dość ciekawych, a jednak w świetle tego, co je otacza, straciły swoją moc oddziaływania. Zgubiły się w tłumie informacji niekoniecznych, śmiesznych, iluzorycznie mających mieć jakieś znaczenie. Naprawdę, naprawdę, głęboko przeciętna publikacja, której zakup raczej bym odradzała. Chcesz przeczytać – wypożycz.
Zapomniałabym dodać, że każdy z rodziałów, przeznaczonych na jedno posiedzenie, zakończony jest testem. Tak więc strzeżcie się Ci, którzy nie zdajecie sobie sprawy czym jest myślnik, lękajcie się niedoświadczeni. Oto Paul Kleinmann Was oświeci.
Nie mogę być jednak aż tak surowa: kilka wiadomości rzeczywiście było mi dotąd nieznanych, dość ciekawych, a jednak w świetle tego, co je otacza, straciły swoją moc oddziaływania. Zgubiły się w tłumie informacji niekoniecznych, śmiesznych, iluzorycznie mających mieć jakieś znaczenie. Naprawdę, naprawdę, głęboko przeciętna publikacja, której zakup raczej bym odradzała. Chcesz przeczytać – wypożycz.
Zapomniałabym dodać, że każdy z rodziałów, przeznaczonych na jedno posiedzenie, zakończony jest testem. Tak więc strzeżcie się Ci, którzy nie zdajecie sobie sprawy czym jest myślnik, lękajcie się niedoświadczeni. Oto Paul Kleinmann Was oświeci.
W myśl poetyki przyjętej przez
twórcę, mogę podsumować w jedyny poprawny, choć wulgarny sposób: do du….
Tego typu pozycje tylko mnie załamują...
OdpowiedzUsuń"coś-nic dla osób, które nie mogą wejść do Media Marktu" piękne :D
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać od tej uszczypliwości:))
UsuńWspółczuję...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie takie książki mogły by nie istnieć
OdpowiedzUsuńZabawny pomysł... ale kiepskie wykonanie :/ Zdecydowanie nie wydam tych 40 zł
OdpowiedzUsuńGdzieś już o niej słysząłam i mnie zaintrygowała. Chetnie sie z nia zapoznam.
OdpowiedzUsuńJak pisałam- nie polecam.:)
UsuńPosiadam też ten egzemplarz niestety. I ma takie same odczucia jak TY.
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie chwytliwy i dwuznaczny. Bawi i przyciąga. Nie spodziewałam się, że książka jest tak słaba... Nie sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńA bardzo, bardzo możliwe. ;)
OdpowiedzUsuńA do Krakowa na targi się wybierasz??
Dzięki za podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że niektóre informacje są banalne. Ale myślę, że to dotyczy tylko dziedziny gramatyki i przyrody (choć i tę miło powtórzyć po latach), bo nawet z matematyki, zaczyna się co prawda od banalnych definicji, ale potem jest ciekawiej. Uważam jednak, że większość informacji jest dość ciekawych, mi osobiście nieznanych. A w końcu książka nie jest podręcznikiem wyjaśniającym całą historię świata czy genezę języka, jedynie przedstawia zarys, który może skłonić czytelnika do pogłębienia wiedzy we własnym zakresie.
OdpowiedzUsuńTaaak, ale jak dla mnie to naprawdę kiepska książka. Znam dużo lepszych, również mających jedynie dawać impuls do dalszego drążenia, a niekoniecznie aż tak banalnych. Uważam po prostu, że z bardzo wielu "ciekawostek" można było zrezygnować. No, bo serio ktos po, chociażby tej feralnej difinicji kropki, będzie dalej szukał czym ona jest?
UsuńPewne rzeczy są oczywiste, a gramatyka to naprawdę ogromny obszar, z którego można było wybrać rzeczywiste ciekawostki, a nie zapchajdziury:)