Klasyka ma jedną zasadniczą cechę: tytuły przynależące do tej kategorii znają wszyscy, o autorach każdy słyszał, a czytało – niewielu. Skala popularności jest wciąż taka sama, niezmienna od lat, a jedynie odstępstwa od normy pojawiają się, gdy na ekrany kin wchodzi kolejna ekranizacja – zazwyczaj robiona z coraz większą pompą.
Podobny renesans przeszedł Wielki Gatsby, odkryty na nowo dwukrotnie: zarówno za sprawą ekranizacji, jak i nowego tłumaczenia, na które odważył się Jacek Dehnel. Niezwykle dobry warsztatowo, a przy tym „odświeżający” dla historii Gatsby’ego przekład.
Polecam zatopić się w książkę, zanim w naszych głowach jedynym prawomocnym obrazem Jaya stanie się DiCaprio – mnie niestety przy nowym tłumaczeniu już się nie udało. Popowa wizja Gatsby’ego tak silnie oddziałuje, że niestety, nie sposób czytać dziś książki, nie mając przed oczami Leonarda. Powoduje to pewną dysharmonię, bo gdyby nie narzucony przez popkulturę obraz, moja wyobraźnia zupełnie inaczej skonstruowałaby sylwetkę głównego bohatera.
Nie to jest jednak najważniejsze.
Dehnel wykonał kawał dobrej, tłumaczeniowej roboty, oddając w ręce czytelnika Nowy Jork skrzący się barwami sztucznego oświetlenia i fajerwerków, wystawnymi przyjęciami, szampanem lejącym się strumieniami, kawalkadą gości oraz jazzem.
Lata dwudzieste to czas, w którym prohibicja miała się doskonale, przestępczy półświatek rozkwitał, finansjera wzbogacała się o nowych członków, którymi niezwykle łatwo było się stać: wystarczyło podjąć wyzwanie, wdać się w stosowne układy i już zmieniał się status społeczny. Z człowieka bez grosza w krótkim czasie stawało się milionerem, którego życie i droga na szczyt owiane były mgiełką tajemnicy, zamieszanym w gangsterskie machlojki, a jednak w jakiś sposób chronionym. Nigdy oferty wzbogacania się nie były tak szerokie i tak łatwo dostępne. Gatsby swoją szansę wykorzystał: z nikomu nieznanego mężczyzny, stał się jednym z najbardziej rozpoznawanych przedstawicieli nowojorskiej finansjery. Organizował pełne przepychu przyjęcia w swojej ogromnej posiadłości, na które nikogo nie zapraszał, a które zawsze cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. U Gatsby’ego, o którym nikt tak naprawdę nic nie wiedział, należało bywać i bywano.
Mężczyzna miał tylko jedną znaną słabość: kobietę.
To przez uczucie, którym ją obdarzył dostał się na szczyt, ale też przez nie, został z niego strącony. W krótkim czasie utracił władzę, a wraz z nią przyjaźń fałszywych znajomych, miłość i szacunek. Szybkość zmian zachodzących w jego życiu, budowała w nim poczucie niezadowolenia. W oczach innych stawał się zaś niebezpiecznym przeciwnikiem, którego należy się pozbyć.
Wielki Gatsby długo czekał na uznanie czytelników. Znalazł je po wielu latach i wciąż zachwyca. Choć czasy zupełnie się zmieniły, to transformacji nie uległy ludzkie zachowania: wciąż ślepo dążymy do pieniędzy, głusi na to, że tak naprawdę nie dają nam one szczęścia, że mamona bardziej prowokuje fałszywych przyjaciół do bywania wśród nas niż do poznawania nas. Pieniądze nie sprzyjają relacji miłości i przyjaźni, zaślepiają, ukierunkowują na egoistyczne pragnienia. O tym jest Gatsby, o tym zdaje się przypominać, tym kłuje w oczy. Na skutek tych nauk z niej wypływających, książka jawi się jako rażąco aktualna. Stanowi gorzką analizę ludzkiej kondycji, która wcale się nie zmienia i nic sobie nie robi z upływającego czasu.
Ameryka, F. Scott Fitzgerald, finansjera, klasyka, literatura powszechna, miłość, pieniądze, prohibicja, układy, Wielki Gatsby, Wydawnictwo Znak
Na szczęście czytałam książkę zanim pojawił się Leonardo jako główny bohater :) ja mam letnie uczucia do powieści. Spodziewałam się czegoś innego.
OdpowiedzUsuńJa tez nie jestem bardzo zachwycona - może nie widać tego po notce, ale też mnie trochę rozczarowało. Nie było to to, czego oczekiwałam, choć nie ukrywam, że miałam wiele przyjemności z czytania;)
UsuńA ja się trochę rozczarowałam tą książką. Może przez to, że to klasyk i że jest to tak sławna książka oczekiwałam sama nie wiem czego;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I tak oto mamy dwie rozczarowane Karoliny ;)
UsuńJa po klasykach zazwyczaj oczekuję jedynie tego, że rozminą się z moimi przewidywaniami co do nich xD
UsuńWitaj, chciałbym Cię zaprosić na mojego bloga, Imperium Książek i Historii, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa liście do przeczytania miałam książkę przed ekranizacją, ale inne książki ją wyprzedziły. Przeczytam, a potem obejrzę film. :-)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam. Choć nie całkiem jest to prawda, bo przerabialiśmy ją na zajęciach z literatury amerykańskiej i porządnie zagłębiłam się w streszczenie :D Wiadomo, to nie to samo, więc staram się nadrobić zaległości w klasykach i poznać historię Gatsby'ego w całości, najlepiej zanim obejrzę ekranizację ;)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam, bo chciałam najpierw książkę przeczytać. Spodziewałam się czegoś innego. Więcej lat dwudziestych, więcej mafii, ale cieszę się, że poznałam Wielkiego Gatsby'ego.
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka podobała i choć nie zachwyciła to czytałam z przyjemnością. A filmu jeszcze nie widziałam ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze przeczytać tę książke :)
OdpowiedzUsuńZwykle nie sięgam po klasyczną literaturę, bo w większości to nie moje klimaty. A jednak na tę książkę mam dziwną ochotę i sama nie wiem czy jednak się za nią zabrać. Wielu blogerów mówi, że warto. Dlatego chętnie spróbuję.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zgadzam się z pierwszym zdaniem.
OdpowiedzUsuńtytuł znam, o autorze słyszałam, ale książka cały czas przede mną i raczej zbyt szybko po nią nie sięgnę, bo to chyba nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś swoje życie poświęca pieniądzom, nie doświadcza wielu innych, cenniejszych rzeczy. To jest tylko książka, ale historia i bohaterowie mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Na pewno ne brakuje takich przykładów.
OdpowiedzUsuń