Tytuł: Przygody Alexa w krainie liczb. Podróże po cudownym świecie matematyki
Autor: Alex Bellos
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788376597638
Ilość stron: 544
Matematyka zawsze była jednym z tych przedmiotów, który
wymagał ode mnie największego wysiłku, by dobrze się do niego przygotować.
Nigdy jej nie lubiłam i najchętniej większość jej działów wykreśliłabym z programu
nauczania. Owszem, zawsze wiedziałam, że jest niezbędna, ale i tak nie
widziałam celowości w przyswajaniu czegoś, co mi się kompletnie nie przyda.
Przygody Alexa w
krainie liczb były więc dla mnie sporym wyzwaniem – przede wszystkim
przekroczeniem pewnych wpojonych od zawsze przeświadczeń o tym, że matma jest
nudna i usypiająca. Podtytuł Podróże po
cudownym świecie matematyki wydał mi się mocno przesadzony i adresowany
jedynie do entuzjastów tejże dziedziny nauki. Wiedziałam, że książka ta może
stać się moją kulą u nogi i uwięzić mnie między swoimi okładkami na długie dni,
utwierdzające mnie w przekonaniu, że to przedmiot, którego nigdy nie polubię.
Poniekąd tak się stało – ugrzęzłam na długo, ale to chyba właśnie dlatego, że
takich publikacji nie da się i nie powinno czytać przez jedno popołudnie. Alex
Bellos ukazał mi się jako prawdziwy człowiek z pasją, który mógłby o niej
opowiadać godzinami – a takich ludzi uwielbiam, bez względu na to czy rzecz,
której są amatorami zajmuje mnie w równym stopniu, czy też nie. Z prawdziwą przyjemnością więc – choć nie
ukrywam, że i z trudnością – przeczytałam jego książkę, którą stara się
agitować innych do pokochania matematyki – na przekór jej złej sławy.
By tego dokonać nie zasypuje czytelnika setkami liczb i teorii,
które nic nie znaczą, a jedynie nudzą, ale stara się całość ująć w konwencję
zabawy i ciekawostek, przez co automatycznie jego tekst staje się
przystępniejszy i atrakcyjniejszy oraz o wiele bardziej zajmujący.
Starając się przybliżyć nas do samego serca matematyki, pokazuje doniosłość i ważkość wielu odkryć, o których dziś nie pamiętamy, a które zdeterminowały współczesną matematykę – i nie tylko. Za punkt honoru stawił sobie Bellos rozkochanie czytelnika w dziedzinie, do której sam pała ogromną miłością. Stara się to uczynić przez wszystkie trzynaście rozdziałów, gdzie w oryginalny i dowcipny, a przy tym niezwykle rzetelny sposób prezentuje najważniejsze w jego odczuciu elementy.
Starając się przybliżyć nas do samego serca matematyki, pokazuje doniosłość i ważkość wielu odkryć, o których dziś nie pamiętamy, a które zdeterminowały współczesną matematykę – i nie tylko. Za punkt honoru stawił sobie Bellos rozkochanie czytelnika w dziedzinie, do której sam pała ogromną miłością. Stara się to uczynić przez wszystkie trzynaście rozdziałów, gdzie w oryginalny i dowcipny, a przy tym niezwykle rzetelny sposób prezentuje najważniejsze w jego odczuciu elementy.
Ogromnym atutem tej książki jest jej przystępność i –
paradoksalnie – lekkość. Oczywiście, osobom, które tak jak ja, nigdy nie były
hobbystami matematyki, może ona początkowo sprawiać trudność, jednak szybko
okazuje się, że jej lektura wcale nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Można być
laikiem, można być profesjonalistą, a i tak znajdzie się w niej wiele
frapujących fragmentów: ze względu na to, że Bellos pozwala zrozumieć i cieszyć
się płynącą ze zrozumienia przyjemnością.
Jeśli do tej pory matematyka była dla Was jednym z
przedmiotów wiedzy tajemnej, której poznanie zarezerwowane było w Waszej opinii
tylko dla nielicznych – bez ociągania sięgnijcie po tę pozycję. Nauczy Was
prawdopodobniej więcej niż wszyscy matematycy przez szereg lat spędzonych w
szkolnej ławce. Być może zarazi Was pasją, ale z całą pewnością zaskoczy
przystępnością.
Ta publikacja to doskonały pomysł na prezent, rewelacyjna
pozycja dla tych, którzy choć za czytaniem nie przepadają, to są rozkochani w
matematyce; a także dla tych stojących po drugiej stronie barykady. Jest na
tyle uniwersalna, że zafascynuje każdego. Gdyby w szkole uczono matematyki w
tenże sposób, bez wątpienia niewielu pozostałoby wobec niej obojętnych.
Polecam serdecznie!
Ja należę do osób, które uwielbiają matematykę i nie mają z nią większych problemów, ale twoja opinia zachęciła mnie i będę musiała przeczytać tę książkę! ;)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że mamy wakacje ;-) U mnie dziś też matematyka. Książkę bardzo chętnie bym przeczytała, tzm bardziej że już czytałam, że rozdział 6 dotyczy też łamigłówek i innych zagadek. Bardzo jestem tego ciekawa.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Gdyby ktoś, zwłaszcza w LO uczył mnie matmy z taką pasją, to rozbudziłby moją ciekawość, a nie torturował.
OdpowiedzUsuńSuperaśna ta książka była
mnie od dziecka, wszelkiego rodzaju cyferki przyprawiały o ból głowy, ale skłamanym, gdybym się zarzekała, że do ksiażki nie zajrzę. z czystej ciekawości zerknę na nią w Empiku :)
OdpowiedzUsuńAchhhh, jak ja nie cierpię matematyki. Była moją ogromną zmorą i nawet nie potrafię powiedzieć, ile łez wylałam przed maturą z tego przedmiotu. Aż trudno mi uwierzyć, że ta książka mogłaby być dla mnie, bo ja po prostu słyszę słowo "matematyka" i przechodzą mnie ciarki. Teraz mam wakacje i oddycham pełną piersią po zmaganiach maturalnych, ale może po okresie słodkiego nic-nie-robię-bo-mam-takie-prawo postanowię poćwiczyć umysł i sięgnę po dzieło Bellosa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco.
Bo największy problem matematyki to słabi nauczyciele, a ona sama w sobie jest świetna i bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie, bo też zawsze miałam problemy z matmą. Nudziła mnie okropnie... ;)
OdpowiedzUsuń