Tytuł: Siostrzyczka
Autor: Dariusz Rekosz
Wydawnictwo: Funky Books
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 978-83-7489-286-5
Ilość stron: 208
Dariusza Rekosza miałam
przyjemność poznać za sprawą jego alternatywnej i przezabawnej historii Polski,
jaką był Szyfr Jana Matejki. W
dorobku tego pisarza znajdują się jednak także powieści przygodowo-kryminalne
dla dzieci i młodzieży, do których zalicza się seria Mors, Pinky i… oraz Czarny Maciek. Choć z wykształcenia jest
informatykiem, ostatnio specjalizuje się w pisaniu felietonów oraz tworzeniu
słuchowisk radiowych.
Siostrzyczka, to mikropowieść wpisująca się w cykl historii
mających u podstaw jakąś kryminalną zagadkę, niekoniecznie jednak musi być ona
adresowana do dzieci czy też młodzieży. Jest bardziej powieścią dla dorosłych,
dla których będzie stanowiła dobre oderwanie się od rzeczywistości.
Powieść tę otwiera znalezienie
zwłok nagiego mężczyzny na terenie jednego z gdańskich pływalni. Sprawa jest o
tyle nietypowa, że denat ów pozbawiony został gałek ocznych.
Po sekcji okazuje się, że to nie jedyna jego cecha charakterystyczna – koronek znalazł za jego lewym uchem niewielki tatuaż, będący słowem zapisanym w obcym, jak się później okazuje pendżabskim, języku. Napis literalnie znaczył tyle, co Ray-wind.
Sprawą zajmuje się doświadczony komisarz Marek Szwerman oraz młodszy aspirant Jerzy Woźniak.
Szybko okazuje się, że w tej sprawie, to nie jedyne zwłoki – sprawcą okazuje się być seryjny morderca, mające upodobanie w mężczyznach powiązanych identycznymi, tajemniczymi tatuażami. Kolekcjoner gałek ocznych, jak nazywają mordercę osoby dowodzące śledztwem, zaczyna działać coraz szybciej, a każda dokonana przez niego zbrodnia odznacza się doskonałą precyzją – przed wydłubaniem oczu, ofiary pchnięte były idealne w miejsce połączenia aorty z sercem, nie dając tym samym mężczyznom żadnych szans na przeżycie.
W sprawę okazuje się być zamieszana pewna piękna kobieta, nazbyt często widywana jest w okolicach miejsc zbrodni, z czarną bejsbolówką noszoną w torebce…
Po sekcji okazuje się, że to nie jedyna jego cecha charakterystyczna – koronek znalazł za jego lewym uchem niewielki tatuaż, będący słowem zapisanym w obcym, jak się później okazuje pendżabskim, języku. Napis literalnie znaczył tyle, co Ray-wind.
Sprawą zajmuje się doświadczony komisarz Marek Szwerman oraz młodszy aspirant Jerzy Woźniak.
Szybko okazuje się, że w tej sprawie, to nie jedyne zwłoki – sprawcą okazuje się być seryjny morderca, mające upodobanie w mężczyznach powiązanych identycznymi, tajemniczymi tatuażami. Kolekcjoner gałek ocznych, jak nazywają mordercę osoby dowodzące śledztwem, zaczyna działać coraz szybciej, a każda dokonana przez niego zbrodnia odznacza się doskonałą precyzją – przed wydłubaniem oczu, ofiary pchnięte były idealne w miejsce połączenia aorty z sercem, nie dając tym samym mężczyznom żadnych szans na przeżycie.
W sprawę okazuje się być zamieszana pewna piękna kobieta, nazbyt często widywana jest w okolicach miejsc zbrodni, z czarną bejsbolówką noszoną w torebce…
Choć kryminał Rekosza nie jest w
żaden sposób nowatorski ani zaskakujący formą czy też fabułą, jest jednak lekturą
w sam raz do przeczytania w jedno popołudnie. Autor spełnia wszelkie klasyczne
wymogi gatunkowe, dając nam tym samym kolejną konwencjonalną opowieść o femme fatale, pozwalającą na chwilowe
oderwanie od codzienności, ale też na szybki do niej powrót. To lektura z cyklu
tych, o których zapomina się tak szybko, jak szybko się je czyta.
Nic w tym jednak zdrożnego – taki bowiem urok kryminałów! Prostota języka, prostota formy, zwięzłość, brak zbędnego przegadania – to elementy, które najlepiej określają tę książkę. Nic nas w niej nie zaskoczy, ale też nic nas w niej nie zawiedzie. Ot, kolejna porcja lekkiej rozrywki podana w przystępnej formie.
Nic w tym jednak zdrożnego – taki bowiem urok kryminałów! Prostota języka, prostota formy, zwięzłość, brak zbędnego przegadania – to elementy, które najlepiej określają tę książkę. Nic nas w niej nie zaskoczy, ale też nic nas w niej nie zawiedzie. Ot, kolejna porcja lekkiej rozrywki podana w przystępnej formie.
Na jeden zimowy wieczór – jak
znalazł.
0 komentarze:
Prześlij komentarz