poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ostatni sprawiedliwy – Irena Matuszkiewicz

Tytuł: Ostatni sprawiedliwy
Autor: Irena Matuszkiewicz
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 978-83-7414-809-2
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 288
Z kryminałami tak to bywa, że po pewnym czasie i stosownej ilości przeczytanych książek, wpisujących się w ten gatunek, wnikliwy czytelnik ma wrażenie, że wie już wszystko. Posiadł wiedzę wystarczającą do tego, by rozgryźć nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, a żaden autor nie jest już  w stanie go zaskoczyć. Ciężko bowiem w tym rodzaju literatury o wyjście z pewnych konwencji i narzuconych schematów, których świadomie bądź nie, oczekuje każdy odbiorca. Mamy więc zabójstwo; szereg osób z mniej lub bardziej czytelnymi motywami, najczęściej finansowymi; mamy elokwentnego śledczego i długotrwały ciąg przesłuchań, które dzięki sprytowi detektywa/dochodzeniowca, sprawiają, że na światło dzienne wychodzą skrzętnie ukryte grzeszki. Sprawa się komplikuje, lecz nagle – jedno źle dobrane słowo, jeden grymas twarzy, jeden kupiony blef – i sprawa się, kolokwialnie mówiąc, sypie, a śledczy może odhaczyć kolejną rozwiązaną sprawę w swojej bujnej karierze. Podobnie rzecz ma się z powieścią Ireny Matuszkiewicz, Ostatnim sprawiedliwym.
Jako przedmiot opowieści wzięła sobie autorka historię pewnej rodziny.
Kurczyłłowie, to prawdziwa mieszanka osobowościowa. Seniorka rodu, to jak w wypadku większości starszych pań goszczących na kartach szanującego się kryminału, osoba uparta, z przeczuciami i snami, których odbicie koniecznie chce widzieć w rzeczywistości i z tego powodu stawia życie wszystkich na głowie. Ona to, po śmierci jej niedawno zmarłego brata, stwierdza z wielkim przekonaniem, że bez wątpienia jej, sędziwy już brat, został otruty. Na tym jednak nie koniec! W rzeczywistości onirycznej, którą traktuje z wielką powagą, ujrzała śmierć kolejnej osoby – bliskiego sąsiada.  Żeby było ciekawiej, na dniach mężczyzna ów znika bez śladu, a jego żona zostaje znaleziona ciężko ranna we własnym mieszkaniu. Czyżby sny Kurczyłłowej, miały mieć solidne podwaliny w rzeczywistości?
Tą niewątpliwie ciekawą sprawą zajmuje się komisarz Jarosław Rębowicz – młody tata i małżonek. W śledztwie pomoże mu samozwańcza komisja sąsiedzka, pragnąca jak najszybciej wyjaśnić tajemnicze zniknięcie bliskiego znajomego.
Jak to zazwyczaj bywa w tego typu sprawach – światło dzienne ujrzą rodzinne sekrety, których wyjawienia nikt się nie spodziewał, a które ukażą relacje między sąsiadami w całkowicie innej perspektywie.

Ostatni sprawiedliwy, to sprawnie napisane czytadło, jednak… wciąż tylko czytadło. Brakuje suspensu, nie ma tutaj niezbędnego współczesnym kryminałom napięcia, nie ma godnych uwagi zwrotów akcji, a cała historia po odłożeniu książki na półkę, radośnie ulatuje z pamięci.
Jeśli więc szukacie lektury lekkiej, która niekoniecznie musi wryć Wam się w pamięć – to książka dla Was. Jeśli jednak pragniecie emocji i napięcia – lepiej rozejrzyjcie się za czymś innym.



6 komentarzy:

  1. Ech, dzięki za info. W natłoku literatury kryminalnej raczej poszukam czegoś mocniejszego...:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak znajduję się w tej drugiej grupie ludzi, która woli emocje i napięcie ;) Także nie będę zaprzątać sobie głowy tą książką. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałam, że książka ta jest dla mnie. Zaintrygowała mnie rola snów i przepowiedni, a tutaj okazuje się, że jednak nie ma napięcia. I to już drugi raz piszę, bo także " Jak makiem zasiał" okazał się spokojnym kryminałem. ;) Jestem wymagającym czytelnikiem kryminałów, więc ta pozycja niestety nie jest dla mnie, potrzebuję akcji, napięcia i wielkiego zaskoczenia. ;)

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam zaufania do polskich autorów piszących kryminały... Może słusznie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znawcą kryminałów raczej nie jestem, bo i niewiele tak naprawdę przeczytałem, ale wszystkie, z którymi się zetknąłem bardzo mi się podobały i myślę, że to jest gatunek, który na bieżąco będę starał się poznawać coraz bardziej. Na pewno jednak nie uważam się za takiego, który potrafi rozgryźć już wszystkie kryminalne zagadki, nadal niemal wszystko robi na mnie wrażenie. Ale nie oczekuję też żeby autor szedł na łatwiznę, oczywiście, że chciałbym aby coś jak najmocniej mnie zaskakiwało, a skoro twierdzisz, że jest to rzecz, o której szybko się zapomina, to jednak ją sobie odpuszczę i poszukam czegoś innego:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Matuszkiewicz mi się tak właśnie kojarzy, czytadło kryminalne, takie dla ludzi, którzy się nie mogą zdecydować, czy lubią kryminały czy nie?

    OdpowiedzUsuń