piątek, 27 lipca 2012

Tarantula – Thierry Jonquet


Tytuł: Tarantula
Autor:
Thierry Jonquet
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN:
978-83-7648-905-6
Tytuł oryginału:
Mygale
Rok wydania:
2011
Liczba stron:
144
Cena detaliczna:
24,90 zł

Ile znacie książek krótkich, ale za to kipiących od emocji, mocnych i utrzymujących napięcie od pierwszego do ostatniego słowa?
Taką nieprzewidywalną historią, niewyjaśnioną do samego końca, w której w każdej chwili wszystko może zmienić się o 360 stopni, a bohaterowie nie są jednolici, jest właśnie Tarantula Thierry’ego Jonqueta.
Jeśli cierpicie na klaustrofobię czy arachnofobię, a myśl o tym, że ktoś może Was osaczyć niczym tarantula swoją ofiarę – nie czytajcie.
Ta mikropowieść jest nie tylko buzującym od emocji wycinkiem rewelacyjnej prozy, lecz przede wszystkim tekstem jakich zaczyna brakować – spójnym, zagadkowym, mocnym i brutalnym, ale przy tym nieprzesadzonym. Cała brutalność jest psychologicznie wyjaśniona, zemsta z premedytacją ma swoje podłoże w silnej nienawiści, a żadne z wydarzeń nie jest kwestią przypadku ani jedynie wynikiem umiłowania autora do makabry.

Tarantula to opowiedziana z kilku perspektyw historia zemsty, prawdziwe jej studium.  Autor nie bawi się w subtelność, lecz w sposób jednoznaczny nakreśla portret osoby gotowej na wszystko w imię pomszczenia niesprawiedliwego cierpienia bliskiej sobie osoby. Intryga jakiej dopuścił się wyrachowany lekarz, Richard, przypomina sceny z najgorszych horrorów. W czasie realizacji swojego planu zemsty zachowywał się niczym rasowy psychopata – był cwany, z nerwami na wodzy, krok po kroczku postępował w swoim zamierzeniu, zaplanowane miał wszystko – każdy szczegół, a przy tym nie zwracał uwagi otoczenia, które go szanowało i u którego cieszył się wielką renomą. Nikt nie mógłby nawet przypuszczać co tak naprawdę robi doktor, gdy opuszcza mury szpitala…

Książka ta jest o tyle intrygująca, że nie sposób opisać fabuły – gdy to zrobię, każdy potencjalny czytelnik straci, to co najcenniejsze – element zaskoczenia.
Jako zachęta niech posłuży fakt, że pozycja ta szokuje na każdym kroku. Gdy już myślimy, że wszystko zostało wyjaśnione, że sytuacja się klaruje – niczym obuchem autor uderza w nas nowymi faktami i wątkami. Choć to dziełko liczy niespełna 145 stron, co chwila zmieniana jest w nim perspektywa. Do samego końca odbiorca nie jest pewien o czym tak naprawdę czyta i czego właśnie staje się świadkiem.
Nie uszło mojej uwadze powolne dawkowanie napięcia, jakim raczy nas twórca – i to jedna z najmocniejszych stron tej mikropowieści. Dzięki jej zastosowaniu dla tak krótkiej książki, nie sposób jej w żaden sposób porzucić, bo brakuje w niej miejsca na dłużyzny i niespieszność. Sposób w jaki Jonquet przedstawia relację kat-ofiara doskonale oddaje przywołanie tytułowej tarantuli. Zwabia w pułapkę, owija w kokon, sprawia, że ofiara zostaje zezwierzęcona, czuje, że ma nad sobą kogoś wyższego – Pana, od którego zależy jej życie i którego należy czcić i szanować, a który jednocześnie sprawia wrażenie kogoś opiekuńczego. Budzenie poczucia fałszywego bezpieczeństwa opanował sprytny bohater do perfekcji. Jego oddziaływanie na słabą psychikę ofiary możemy śledzić na bieżąco za sprawą licznych retrospekcji, które raz po raz wyjaśniają sens, tej początkowo poplątanej opowieści.

O książce tej zrobiło się głośno za sprawą filmu Almodovary – Skóra, w której żyję.
Prawdopodobnie, gdyby nie ta produkcja nigdy o prozie Jonqueta bym nie usłyszała. I myślę, że nie tylko ja. A to byłoby niepowetowaną stratą, bowiem z pisarzem tym, mam zamiar wejść w dłuższą relację i każdemu z Was, żądnych mocnych wrażeń, polecam to samo!
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych tłumaczeń jego książek.
POLECAM!

20 komentarzy:

  1. Też uważam, że nie można opisać fabuły tej powieści. To trzeba po prostu przeczytać, wtedy jest najlepszy efekt. Pamiętam, że byłam w szoku, gdy skończyłam czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Nie chcę spoilerować, ale ostatnie zdanie tej książki... cóż. Powaliło mnie na łopatki.

      Usuń
  2. Niestety jak dotąd widziałam tylko film Almodovara ale jeśli książka jest tak dobra jak film to od razu kupuję i czytam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę przeczytać!! a film widziałam i niesamowicie mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem na ile pokrywa się on z książką - słyszałam, że są dość rozbieżne, ale sama nie miałam jeszcze okazji porównać :)

      Usuń
  4. Na arachnofobię cierpię odkąd sięgam pamięcią, ale zaintrygowałaś mnie na tyle, że z chęcią rozejrzę się za tą książką:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arachnofobia jest tu problemem czysto metaforycznym, gorzej byłoby z klaustrofobią :P A tak poważnie - rozejrzy się koniecznie, jest zdecydowanie warta przeczytania!

      Usuń
  5. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca i z chęcią przeczytałabym książkę, ale skoro odradzasz osobom z arachnofobią, to chyba spasuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było w ramach metaforyki :) Tarantula jest tylko określeniem kata, nie ma tutaj mowy o żadnych pająkach xD

      Usuń
  6. Książki wprawdzie nie czytałam, ale oglądałam film Almodovara. On zawsze sięga po nietuzinkowe historie i także tym razem się na nim w tej kwestii nie zawiodłam. Ciekawa jestem również tej powieści, ale chyba na razie za dobrze pamiętam wątek, żeby od razu po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam już wcześniej - niestety nie było mi dane widzieć filmu, dlatego nie jestem w stanie porównać. Jednak masz rację - czasem warto odczekać, aż z pamięci wyparują pewne wątki:)

      Usuń
  7. Mało stron, ale cena nawet dobra. ;D Zachęciłaś mnie bardzo swoją recenzją. Najpierw sięgnę po książkę, a potem film. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Ja również mam w planach sięgnięcie po film w najbliższym czasie:)

      Usuń
  8. Cholera, że też prędzej nie pomyślałam o tej książce! Czytając Twoją recenzję, co chwila powtarzałam sobie w myślach: "No nie, tego właśnie teraz potrzebuję". Muszę się w tę powieść wyposażyć, koniecznie. Najpierw książka, później film. Dzięki Ci stokrotne za tę recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam gorąco - takie mikropowieścii dające tyle emocji, to prawdziwy skarb:)

      Usuń
  9. Dzięki Twojej recenzji przypomniałam sobie o tej książce :d Od razu wpisuję na listę życzeń :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Recenzja jest bardzo zachęcająca. Z niecierpliwością będę poszukiwała tej książki. Zastanawiałam się też nad filmem, czy wart jest obejrzenia - teraz wiem, że warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do filmu, to póki co nie jestem w stanie go zarekomendować:)

      Usuń
  11. Czytałam i byłam nią zachwycona - o ile mogę w jej przypadku użyć tego słowa ;).

    OdpowiedzUsuń