poniedziałek, 26 grudnia 2011

Dziedzictwo t.1 – Christopher Paolini


W 2005 roku światowy rynek szturmem zdobyła powieść Eragon. Gdy w wieku 17 lat Christopher Paolini napisał ją i wydał, nikt nie przypuszczał, że tekst tak młodego autora, w tak krótkim czasie zdobędzie tak wielką sławę i uznanie. Debiut okazała się zachęcający, a reakcja czytelników była ta sama i na tyle motywująca, że młody twórca zamiast wydania pierwotnie planowanych trzech tomów, postanowił wydłużyć sagę o kolejny.
Wszystkie dotychczasowe: Eragon, Najstarszy oraz Brisingr, bez najmniejszego problemu zdobyły moje serce. Gdy w 2008 roku skończyłam lekturę ostatecznego, z zaciśniętym sercem oczekiwałam Dziedzictwa.
Paolini długo kazał czekać czytelnikom na kolejną część sagi. 9 listopada oczekiwanie dobiegło końca: pierwsza partia czwartej części znalazła się na półkach wielu księgarni.
Oczekiwania były wielkie, znajomość dalszych losów Eragona i Saphiry stały się pożądane przez wielu.
Jak poradził sobie Paolini?

Tom 1 Dziedzictwa rozpoczyna się znanym nam już z poprzednich książek wprowadzeniem w temat poprzez przypomnienie najważniejszych wątków z części poprzednich.
Jeśli zaś idzie o samą treść tomu, to nadal jesteśmy świadkami naparcia Vardenów na Imperium. Zajmują oni kolejne miasta stojące na ich drodze, rozszerzają swoje wpływy i powiększają znaczenie.
Pierwsze kilka rozdziałów, to snucie opowieści bez akcji właściwej. Eragon planuje swoją podróż w kierunku odwiecznego wroga Galbatorixa, jednak po drodze czeka go jeszcze szereg innych starć, między innymi z Cierniem. Choć pozornie dzieje się wiele, tak naprawdę akcja toczy się niespiesznie. Ludzie giną, pojawia się coraz więcej postaci, jednak Paolini wciąż większą uwagę zwraca na opisy wszystkiego, co opisać się da: otoczenia, przygotowań do bitwy, myśli i uczuć głównych bohaterów. Nagromadzenie takich środków, powoduje, że zamierzone bądź nie, spowolnienie akcji.
W Dras-Leonie coś zaczyna się zmieniać, bowiem powoli zaczyna się klarować kierunek, w którym zmierza fabuła.

Nie sposób nie zauważyć wielu nawiązań do tolkienowskiego świata. Paolini ewidentnie czerpie z mistrza gatunku, posiłkuje się wymyślonymi przez niego postaciami i schematami.
Długie opisy również przywodzą na myśl twórcę Władcy Pierścienia, jednak są elementy, w których Paolini jaki się jako dość indolentny. Mam tu na myśli opisy bitew, których raz, że jest mało, dwa, że nie przyciągają uwagi tak, jak powinny.

Gdybym miała ocenić jak Dziedzictwo wypada na tle poprzednich części cyklu, powiedziałabym, że dość mizernie. Choć napięcie z każdą stroną powinno dramatycznie wzrastać, podczas całej lektury nie odczułam go ani grama. Znać, że warsztatowi pisarskiemu Paoliniego daleko jeszcze do doskonałości. Mimo, że świat smoków i Smoczych Jeźdźców niewątpliwie ma predyspozycje do mienienia się kultowym, autor tym razem nie wykorzystał potencjału. Tekst broni się dobrym pomysłem na fabułę, wykorzystującym większość elementów powieści fantastycznej, w której dobro walczy ze złem.
Paradoksalnie zakończenie, było na tyle dobre, że nie tyle z konieczności ile z chęci sięgnę po zakończenie cyklu, które na polskim rynku ma ukazać się już w styczniu.
Mam jednak nadzieję, że Paolini poprzez nieudolny finał nie zmarnuje tego, co w tak doskonały sposób zapoczątkował. Liczę na zakończenie godne mistrza. 



15 komentarzy:

  1. A dzis akurat leciała adaptacja eragona na polsacie. Nie widzialam bo bylam zajęta, ale ponoc jest to nagorsza filmowa wersja ksiazki w historii kina. Przetestuje sage na ojcu... jak jemu sie spodoba, podejme rękawice :))

    OdpowiedzUsuń
  2. She:
    Zgadzam się ! widziałam ją kilka lat temu i załamałam się. Klapa całkowita! Gdyby ktoś miał najpierw zobaczyć adaptację, to nigdy w życiu nie sięgnąłby po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam tą książkę w prezencie chłopakowi, mam nadzieję, że będzie zadowolony, bo tak jak Ty polubił serię. Oby zakończenie nie zepsuło mu radości z czytania...

    OdpowiedzUsuń
  4. To właśnie adaptacja zniechęciła mnie do przeczytania "Eragona". ;) Jednak jakiś czas później sięgnęłam po pierwszy tom i od razu zdobył on moje serce, jak zresztą dwie kolejne części. "Dziedzictwo" mam już na półce i zamierzam niedługo po nie sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powieść fantastyczna to nie moje klimaty, ale mam kilka ulubionych. "Eragona" próbowałam czytać, ale nie doszłam nawet do pierwszego rozdziału. Po prostu mnie znudził. Za to mój brat z niecierpliwością czekał na kolejne części ;) Co do filmu ... ogląda się topornie! Widziałam raz i więcej nie mam zamiaru!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj recenzja nie zachęca, ale z niecierpliwością czekam na drugi tom części czwartej, żeby zakupić oba i przeczytać zakończenie cyklu.
    Mnie również spodobał się cały cykl, mam nadzieję, że tak bardzo nie odczuję tego, że ostatnia część jest słabsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się pierwsze trzy części podobały, jednak już sam pomysł trylogii (bo takie podobno było pierwotne założenie) w pięciu odsłonach sugeruje, że im bliżej końca, tym poziom będzie spadał...

    Zgadzam się, że Paolini czerpie z klasyki, ja tu jednak widzę ogromne wpływy LeGuin - chociażby rozmowy z Saphirą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Magda: tak, sama wspominam w recenzji o tych trzech tomach. Takie wydłużanie na siłę jest z reguły skazane na porażkę i często sprowadza się jedynie do korzyści materialnych autora.

    LeGuin jest mi nieznana, stąd nie mogę się ustosunkować;))

    zaczytana-w-chmurach: Cała nadzieja w drugim tomie tej części - miejmy nadzieję, że powali na kolana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam co prawda trzy poprzednie tomy, ale już trzeci był moim zdaniem słaby. Zazwyczaj mam w naturze kończyć raz rozpoczęte serie, ale do Dziedzictwa już mnie kompletnie nie ciągnie, zwłaszcza po opiniach, że jest jeszcze słabsze, niż poprzednie tomy. Odpuszczam sobie.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też "Dziedzictwo" rozczarowało. Po tym, jak skończył się "Brisingr" z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej pełnej napięcia i szybkich zwrotów akcji części przygód młodego Jeźdźca. A tu głównie rozkręcanie wojny z Galbatorixem z mnóstwem opisów bitew, w których Paolini nigdy nie był zbyt dobry. Mam nadzieję, że to tylko wstęp do "prawdziwej" książki i następnym tomem powali na kolana :). W chwili obecnej pokładam zbyt wiele nadziei w kontynuacji, żeby przejmować się porażką w tej części ;).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Heh wątpliwe, ale nie niemożliwe ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. zaczytana-w-chmurach:
    Od wielu lat mam nadzieję, że literatura jeszcze czymś mnie zaskoczy - być może ten tom jest słaby, żeby o nim mówiono, a następny będzie rewelacyjny:) może tu jest jakiś pomysł na biznes;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, bo pierwsza część była bardzo dobra, a druga niezła, no ale może druga część Dziedzictwa będzie zwalać z nóg? :)
    Widziałam wczoraj ekranizację Eragona - moim zdaniem wyszła po prostu tragicznie...

    OdpowiedzUsuń
  14. giffin:
    Ta ekranizacja powinna być wpisana na listę filmów zakazanych przed lekturą.
    KA-TA-STRO-FA!

    OdpowiedzUsuń
  15. O widzę, że zebrałaś się w sobie i przeczytałaś coś :D To dobrze :)
    Ja jak na złość mam masę nauki i wiele rzeczy do nadrobienia, a cholernie mi się nie chce i tylko bym czytała :( Ale niestety... muszę się wreszcie za coś zabrać, bo nie zdam kurna sesji;/

    A o tej książce słyszałam :) Pozytywne opinie czytałam i cieszę się, że Tobie ona również się spodobała. Może kiedyś znajdę więcej czasu i się za nią zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń