W 2005 roku światowy rynek
szturmem zdobyła powieść Eragon. Gdy
w wieku 17 lat Christopher Paolini napisał ją i wydał, nikt nie przypuszczał,
że tekst tak młodego autora, w tak krótkim czasie zdobędzie tak wielką sławę i
uznanie. Debiut okazała się zachęcający, a reakcja czytelników była ta sama i
na tyle motywująca, że młody twórca zamiast wydania pierwotnie planowanych
trzech tomów, postanowił wydłużyć sagę o kolejny.
Wszystkie dotychczasowe: Eragon, Najstarszy oraz Brisingr, bez najmniejszego problemu
zdobyły moje serce. Gdy w 2008 roku skończyłam lekturę ostatecznego, z
zaciśniętym sercem oczekiwałam Dziedzictwa.
Paolini długo kazał czekać czytelnikom
na kolejną część sagi. 9 listopada oczekiwanie dobiegło końca: pierwsza partia
czwartej części znalazła się na półkach wielu księgarni.
Oczekiwania były wielkie,
znajomość dalszych losów Eragona i Saphiry stały się pożądane przez wielu.
Jak poradził sobie Paolini?
Tom 1 Dziedzictwa rozpoczyna się znanym nam już z poprzednich książek
wprowadzeniem w temat poprzez przypomnienie najważniejszych wątków z części
poprzednich.
Jeśli zaś idzie o samą treść
tomu, to nadal jesteśmy świadkami naparcia Vardenów na Imperium. Zajmują oni
kolejne miasta stojące na ich drodze, rozszerzają swoje wpływy i powiększają
znaczenie.
Pierwsze kilka rozdziałów, to
snucie opowieści bez akcji właściwej. Eragon planuje swoją podróż w kierunku
odwiecznego wroga Galbatorixa, jednak po drodze czeka go jeszcze szereg innych
starć, między innymi z Cierniem. Choć pozornie dzieje się wiele, tak naprawdę
akcja toczy się niespiesznie. Ludzie giną, pojawia się coraz więcej postaci,
jednak Paolini wciąż większą uwagę zwraca na opisy wszystkiego, co opisać się
da: otoczenia, przygotowań do bitwy, myśli i uczuć głównych bohaterów.
Nagromadzenie takich środków, powoduje, że zamierzone bądź nie, spowolnienie
akcji.
W Dras-Leonie coś zaczyna się
zmieniać, bowiem powoli zaczyna się klarować kierunek, w którym zmierza fabuła.
Nie sposób nie zauważyć wielu nawiązań
do tolkienowskiego świata. Paolini ewidentnie czerpie z mistrza gatunku,
posiłkuje się wymyślonymi przez niego postaciami i schematami.
Długie opisy również przywodzą na
myśl twórcę Władcy Pierścienia,
jednak są elementy, w których Paolini jaki się jako dość indolentny. Mam tu na
myśli opisy bitew, których raz, że jest mało, dwa, że nie przyciągają uwagi
tak, jak powinny.
Gdybym miała ocenić jak Dziedzictwo wypada na tle poprzednich
części cyklu, powiedziałabym, że dość mizernie. Choć napięcie z każdą stroną
powinno dramatycznie wzrastać, podczas całej lektury nie odczułam go ani grama.
Znać, że warsztatowi pisarskiemu Paoliniego daleko jeszcze do doskonałości.
Mimo, że świat smoków i Smoczych Jeźdźców niewątpliwie ma predyspozycje do
mienienia się kultowym, autor tym razem nie wykorzystał potencjału. Tekst broni
się dobrym pomysłem na fabułę, wykorzystującym większość elementów powieści
fantastycznej, w której dobro walczy ze złem.
Paradoksalnie zakończenie, było
na tyle dobre, że nie tyle z konieczności ile z chęci sięgnę po zakończenie
cyklu, które na polskim rynku ma ukazać się już w styczniu.
Mam jednak nadzieję, że Paolini
poprzez nieudolny finał nie zmarnuje tego, co w tak doskonały sposób
zapoczątkował. Liczę na zakończenie godne mistrza.
A dzis akurat leciała adaptacja eragona na polsacie. Nie widzialam bo bylam zajęta, ale ponoc jest to nagorsza filmowa wersja ksiazki w historii kina. Przetestuje sage na ojcu... jak jemu sie spodoba, podejme rękawice :))
OdpowiedzUsuńShe:
OdpowiedzUsuńZgadzam się ! widziałam ją kilka lat temu i załamałam się. Klapa całkowita! Gdyby ktoś miał najpierw zobaczyć adaptację, to nigdy w życiu nie sięgnąłby po książkę.
Kupiłam tą książkę w prezencie chłopakowi, mam nadzieję, że będzie zadowolony, bo tak jak Ty polubił serię. Oby zakończenie nie zepsuło mu radości z czytania...
OdpowiedzUsuńTo właśnie adaptacja zniechęciła mnie do przeczytania "Eragona". ;) Jednak jakiś czas później sięgnęłam po pierwszy tom i od razu zdobył on moje serce, jak zresztą dwie kolejne części. "Dziedzictwo" mam już na półce i zamierzam niedługo po nie sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńPowieść fantastyczna to nie moje klimaty, ale mam kilka ulubionych. "Eragona" próbowałam czytać, ale nie doszłam nawet do pierwszego rozdziału. Po prostu mnie znudził. Za to mój brat z niecierpliwością czekał na kolejne części ;) Co do filmu ... ogląda się topornie! Widziałam raz i więcej nie mam zamiaru!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj recenzja nie zachęca, ale z niecierpliwością czekam na drugi tom części czwartej, żeby zakupić oba i przeczytać zakończenie cyklu.
OdpowiedzUsuńMnie również spodobał się cały cykl, mam nadzieję, że tak bardzo nie odczuję tego, że ostatnia część jest słabsza ;)
Mi się pierwsze trzy części podobały, jednak już sam pomysł trylogii (bo takie podobno było pierwotne założenie) w pięciu odsłonach sugeruje, że im bliżej końca, tym poziom będzie spadał...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że Paolini czerpie z klasyki, ja tu jednak widzę ogromne wpływy LeGuin - chociażby rozmowy z Saphirą :)
Magda: tak, sama wspominam w recenzji o tych trzech tomach. Takie wydłużanie na siłę jest z reguły skazane na porażkę i często sprowadza się jedynie do korzyści materialnych autora.
OdpowiedzUsuńLeGuin jest mi nieznana, stąd nie mogę się ustosunkować;))
zaczytana-w-chmurach: Cała nadzieja w drugim tomie tej części - miejmy nadzieję, że powali na kolana :)
Czytałam co prawda trzy poprzednie tomy, ale już trzeci był moim zdaniem słaby. Zazwyczaj mam w naturze kończyć raz rozpoczęte serie, ale do Dziedzictwa już mnie kompletnie nie ciągnie, zwłaszcza po opiniach, że jest jeszcze słabsze, niż poprzednie tomy. Odpuszczam sobie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Mnie też "Dziedzictwo" rozczarowało. Po tym, jak skończył się "Brisingr" z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej pełnej napięcia i szybkich zwrotów akcji części przygód młodego Jeźdźca. A tu głównie rozkręcanie wojny z Galbatorixem z mnóstwem opisów bitew, w których Paolini nigdy nie był zbyt dobry. Mam nadzieję, że to tylko wstęp do "prawdziwej" książki i następnym tomem powali na kolana :). W chwili obecnej pokładam zbyt wiele nadziei w kontynuacji, żeby przejmować się porażką w tej części ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Heh wątpliwe, ale nie niemożliwe ;D
OdpowiedzUsuńzaczytana-w-chmurach:
OdpowiedzUsuńOd wielu lat mam nadzieję, że literatura jeszcze czymś mnie zaskoczy - być może ten tom jest słaby, żeby o nim mówiono, a następny będzie rewelacyjny:) może tu jest jakiś pomysł na biznes;P
Szkoda, bo pierwsza część była bardzo dobra, a druga niezła, no ale może druga część Dziedzictwa będzie zwalać z nóg? :)
OdpowiedzUsuńWidziałam wczoraj ekranizację Eragona - moim zdaniem wyszła po prostu tragicznie...
giffin:
OdpowiedzUsuńTa ekranizacja powinna być wpisana na listę filmów zakazanych przed lekturą.
KA-TA-STRO-FA!
O widzę, że zebrałaś się w sobie i przeczytałaś coś :D To dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa jak na złość mam masę nauki i wiele rzeczy do nadrobienia, a cholernie mi się nie chce i tylko bym czytała :( Ale niestety... muszę się wreszcie za coś zabrać, bo nie zdam kurna sesji;/
A o tej książce słyszałam :) Pozytywne opinie czytałam i cieszę się, że Tobie ona również się spodobała. Może kiedyś znajdę więcej czasu i się za nią zabiorę :)