środa, 12 października 2011

Ścięte głowy - Reginald Hill


Ścięte głowy to już trzecia część serii z Dalzielem i Pascoe w roli głównej. Poprzednie (Małe sprzątanko i Okrutna miłość)  zdobyły sobie wierną rzeszę czytelników na całym świecie. Do jednych z nich należę ja. Choć cała seria opiera się na dochodzeniach prowadzonych przez wyżej wymienionych detektywów, nie są one ze sobą ściśle powiązane. Każdą można czytać jako zupełnie odrębną książkę, bez potrzeby znajomości tomów poprzednich. Każdemu więc kto jeszcze nie miał przyjemności poznać tego cyklu, polecam zajrzenie do którejkolwiek z dotychczas wydanych przez Nową Prozę pozycji.

Ścięte głowy na pierwszy rzut oka przyciągają swoją okładkę. Już po niej orientujemy się, że tytuł ma oprócz znaczenia dosłownego znaczenie metaforyczne. Gra słów i możliwość jego interpretacji podkreśla wartość tejże książki.

Autor po raz kolejny zabiera nas do mętnego światka detektywów Dalziela i Pascoe. Poznaje nas z Patrickiem Aldermannem – człowiekiem, który po śmierci jednego z członków swojej rodziny dziedziczy wspaniałą posiadłość w Rosemont wraz z przylegającymi do niej urokliwymi rosariami. Do detektywa Pascoe dochodzi informacja o rzekomym związku Patricka ze śmiercią spadkodawcy, pierwotnie potwierdzona przez szefa Aldermanna – Elgooda, z którego to potwierdzenia mężczyzna szybko się wycofał. Mimo to machina ruszyła i detektyw rozpoczął już dochodzenie mające dowieść lub obalić tezę na temat rzekomego związku Patricka ze śmiercią byłego właściciela Rosemont. Jak się okazuje więcej osób ma pewne podejrzenia co do okoliczności tajemniczych śmierci wielu osób, ułatwiających Aldermannowi wspinanie się po szczeblach kariery. Dowodów jednak brakuje, a zeznania świadków zamiast sytuację klarować, jedynie dodatkowo ją komplikują.
Dalziel i Pascoe staną przed trudnym zadaniem rozwiązania nierozwiązalnego.

Oryginalną cechą książki Hilla jest rozpoczynanie każdego rozdziału od prezentacji innej odmiany róży oraz wyjaśnienia pochodzenia jej nazwy. Stanowi to niejako wstęp do wydarzeń mających nastąpić na kolejnych kartach książki. Ścisły związek nazw kwiatów z przebiegiem wypadków jest kontynuacją gry metaforami zasygnalizowanej już w tytule.

Jako, że jest to moje kolejne spotkanie z pisarstwem Hilla, mogę śmiało stwierdzić, że niestety było to spotkanie mniej udane od poprzedniego. Mimo, że zagadki się mnożą, wydarzenia komplikują, podejrzenia rosną, to akcja trochę się ślimaczy. Książka ta jest bardziej opowieścią, której się z zaciekawieniem wysłuchuje, niż porywającym kryminałem. Zabrakło narastającego napięcia, nie znalazłam tutaj żadnego nowatorstwa. Powielane są jedynie dobrze znane z innych powieści kryminalnych schematy.
Wielkim plusem jest jednak zakończenie – dość nietypowe i zastanawiające.
I to chociażby dla niego warto tę książkę przeczytać.
Miłośnikom kryminałów spodoba się bez dwóch zdań, dla pozostałych również może być formą dobrego spędzenia czasu. Nie spodziewajcie się jednak brutalności czy mocnych akcentów. To kryminał delikatny, dla początkujących.




11 komentarzy:

  1. to jak dla początkujących to chyba nie sięgnę :D Nawet jeśli tam są jakieś zagadki i taki cień tajemniczości, ale nie ma takiego dużego dreszczyku emocji, to zdecydowanie nie jest to pozycja dla mnie, chyba, że kiedyś będę miała ochotę na lekki kryminał

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, ale nie poczułam fascynacji ,,Ściętymi głowami''. Sama historia nawet ciekawa, ale dopracowanie już zdecydowanie słabiutkie jak na kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego tak mocno ciagnie mnie do tej ksiązki - tym barzdiej, że jej recenzje bywają rózne. Podejrzewam, że jako była florystka mam niebywałą słabość do róż ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się przyjemna lektura, ja jednak poczekam na coś bardziej brutalnego i mocniejszego:)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Męczyłam tę książkę miesiąc. Nie potrafię powiedzieć, żeby mi się nie podobała, ale nie miała w sobie nic, co sprawiłoby, że nie mogłam się od niej oderwać. Nie zaliczam jej do udanych...

    OdpowiedzUsuń
  6. A dlaczego by nie? Jeżeli znajdę, z chęcią sięgnę :). Te róże nastrajają mnie z góry pozytywnie :).

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jednak zacznę od innych książek tego autora, skoro ta nie należy do najlepszych

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyda mi się trochę lżejszy kryminał na jesień^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie osobiście sama okładka książki nie skusiła, ale jako, że mam słabość do zabawy słowem to z tego powodu dam tej historii szansę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam gry słów, a okładka faktycznie zachwyca od pierwszego wejrzenia. Chętnie przeczytam.


    Pozdrawiam

    Sol

    PS. Zauważyłam, że ostatnio blogger szwankuje, tzn. gdy ktoś ma mój blog w linkach na stronie, to nie aktualizują mu się tam moje wpisy (widać link do jakiegoś starego, a nowe się nie pojawiają). Na moim blogu również wyświetlają się nieaktualne wpisy niektórych osób na liście linków. Czy Ty też zaobserwowałaś coś takiego? Pytam, kogo się da, bo chcę wiedzieć, ile osób zauważyło lub ma podobny problem i czy da się z tym coś zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Scathach, możemy sobie porozmawiać he he:
    http://sprawydomowe.blogspot.com/2011/04/dalziel-and-pascoe.html

    OdpowiedzUsuń