Jak sądzisz, ile warte jest Twoje
szczęście i życie?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś
się, jak wysoki przyszłoby Ci zapłacić rachunek, gdyby ktokolwiek zdecydował
się podsumować pasmo Twoich życiowych sukcesów i porażek?
Ponad pięć i pół miliona koron.
Na tyle wyceniono życie bohatera szwedzkiego hitu wydawniczego, Rachunku. Everymana, któremu wydawało
się, że swoją przeciętnością aż bije innych po oczach. Nie ma on bowiem ani
żadnych specjalnych ambicji, ani planów, ani marzeń, ani osiągnięć. Wiedzie dość
nudne życie, mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, pracuje w wypożyczalni
wideo, co z pewnością nie jest szczytem marzeń, szczególnie, że to jedynie pół
etatu. Nie ma także partnerki, gdyż jego związek właśnie się rozpadł. Duszą
towarzystwa nie był nigdy, toteż jego życie wolne jest od różnego rodzaju
rozrywek, mogących znacząco wpływać na jego wartość.
Rachunek, który otrzymuje pewnego
dnia od tajemniczego ministerstwa jest dla niego szokiem tym większym, że każdy
z jego znajomych – tych wiodących atrakcyjne, pełne wygód życie – ujrzał
kwotę zdecydowanie niższą. Wydaje się, że doszło do fatalnej pomyłki, której
padł ofiarą.
Bohater za wszelką cenę próbuje
dowieść, że jego życie nie jest warte tyle, na ile zostało wycenione. Jego działania
okupione są wielkim wysiłkiem przebrnięcia przez urzędowy język, biurokrację i
kolejne szczeble ministerialnych tajników.
Czytelnik towarzyszący głównej
postaci, raz za razem zastanawia się czym tak naprawdę jest owo ulotne
szczęście, tak często definiowane, a tak rzadko precyzyjnie określane. Lektura
niewolna jest od gorzkiej refleksji nad sobą i szerzej – nad ludzką kondycją.
Jonas Karlsson dość przekornie i przewrotnie zarysowuje kwestie, zdawałoby się,
oczywiste, które po przyjrzeniu się im, jawią się jako niepewne.
Koncept książki jest kapitalny,
jednak samo zakończenie – rozczarowujące i potraktowane mocno po macoszemu.
Podczas lektury wydawało mi się, że autor nie potrafi przeskoczyć poprzeczki,
którą sam sobie postawił i zupełnie nie ma pomysłu na to, jak sfinalizować zakończyć
całość, będącą owocem znakomitej idei. Odnoszę wrażenie, że wystarczyło powieść
nieco rozciągnąć i dopracować, a mielibyśmy do czynienia z prawdziwym
hitem.
Wciąż jednak uważam, że warto dać
książce szansę i poświęcić jej parę chwil, właśnie ze względu na ów fabularny
zamysł, który choć nie do końca sprawnie zrealizowany – budzi zainteresowanie i
fascynację, a co najważniejsze – zmusza do refleksji nad sobą samym, co podczas
lektury niezwykle cenne.
0 komentarze:
Prześlij komentarz