niedziela, 19 lipca 2015

Haśka Poświatowska we wspomnieniach i listach – Mariola Pryzwan


Halina Poświatowska to legenda. Ambitna, utalentowana, a przy tym chorowita i przedwcześnie zmarła. Poetka, w  której wierszach – naprzemiennie z  poezją Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej – zaczytywałam się w czasach gimnazjum i początkach liceum.

Publikacja, którą mam przed sobą jest wyjątkowa – stanowi ona poszerzone wydanie książki Marioli Pryzwan ja minę, ty miniesz. Wspomnienia o Halinie Poświatowskiej i  uzupełniona jest o niepublikowane dotąd urywki wypowiedzi Ireneusza Morawskiego na temat kobiety, z  którą łączyła go relacja przez lata mająca charakter swoistej zagadki i tajemnicy, znanej jedynie dwójce zainteresowanych.

W  książce tej znajdziemy zarówno fragmenty listów i utworów samej Poświatowskiej, jak i osób bliskich jej sercu takich jak mama, rodzeństwo, kuzynostwo, przyjaciele, ale też relacje osób, z  którymi poetka się zetknęła: Wisławy Szymborskiej, Magdaleny Samozwaniec, Józefa Tischnera i wielu, wielu innych, które razem tworzą niepowtarzalną całość, fantastyczne połączenie, budujące biografię autorki, wyglądające jak quasi-pamiętnik, odtwarzające po kolei wydarzenia jej życia: od dzieciństwa, przez lata nauki, później skomplikowaną operację na otwartym sercu w Stanach Zjednoczonych, w których to pobyt otwarł przed nią nowe możliwości, studia fizyczne w USA, następnie ukończenie ich na Uniwersytecie Jagiellońskim, otwarcie doktoratu i wreszcie druga niefortunna operacja, po której próżno było już oczekiwać cudu. Pomiędzy tymi punktami życie Poświatowskiej wyznaczały relacje z  ludźmi, którzy skądinąd mało ją interesowali. Ze wszystkich zapisków, listów i świadectw wyłania się obraz poetki dbającej o urodę, pięknej, ambitnej, piekielnie zdolnej i zdeterminowanej do osiągania wytyczonych celów.

Wspomnienia i listy oraz fotografie i kserokopie dokumentów tworzą portret kobiety nietuzinkowej: egotycznej – ale jaka miała być, gdy od dziecka wszystko było jej podporządkowane przez wzgląd na chorobę – ale fascynującej, o niepowtarzalnej powierzchowności, rzadkim talencie pisania o miłości i przemijaniu tak bardzo zakotwiczonym we własnych doświadczeniach.


Arcycudne wydanie, wspaniała pozycja do kolekcji, upamiętniająca przypadające na 9. maja 2015 roku urodziny poetki.

8 komentarzy:

  1. Ja również zaczytywałam się w jej poezji w swych nastoletnich czasach, nie słyszałam o tej pozycji, bardzo tego żałuję, przy pierwszej lepszej okazji pewnie ją zdobędę, bo bardzo mnie zaciekawiłaś, mam ochotę poznać intymność Poświatowskiej, przeczytać jej listy...


    http://leonzabookowiec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mam też w zbiorach jej biografię - podobno dobra, ale nie mogę sama poświadczyć, bo jeszcze nie czytałam,a le z pewnością również będzie doskonałym uzupełnieniem.

      Usuń
  2. Zawsze działała mi na wyobraźnię jako osoba z mojego miasta. Uwielbiam odwiedzać jej muzeum, słuchać bicia serca, przysiadać na ławeczce-pomniku obok jej chudziutkiej osoby. Podobnie jak Ty, lubiłam zaczytywać się w jej poezję, zresztą do dziś to robię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze byłam przekonana (głownie dzięki Tobie, Poświatowska i się z Tobą kojarzy niezmiennie), że ona kochała swoje miasto i szkołę, a tutaj z książki wyłania się obraz kobiety niespecjalnie zaintrsrowanej tąż.
      Muszę kiedyś odwiedzić Częstochowę ponownie, przysiąść na tej łaeweczce i zajść do muzeum..

      Usuń
  3. Czytałam ją biografię i teraz poluję właśnie na "Haśkę Poświatowską..." :D
    O biografii u mnie tutaj - http://kochamczytac2401.blogspot.com/2014/08/uparte-sercebiografia-poswiatowskiej.html#more

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja odwrotnie - za parę chwil biorę się za lekturę biografii:)

      Usuń
  4. Mam w planach. Widziałam na półce w księgarni i podobnie jak Ty, zachwyciłam się tym arcycudnym wydaniem :)

    OdpowiedzUsuń