Tytuł: Podstępna żmija, czyli endometrioza
Autor: Marzena Grzybowska
Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 9788379002177
Ilość stron: 100
Autor: Marzena Grzybowska
Wydawnictwo: Psychoskok
ISBN: 9788379002177
Ilość stron: 100
Endometrioza, to trudna do
zdiagnozowania choroba, która coraz częściej dotyka kobiety – i to coraz
młodsze. Walka z nią jest nierówna, bowiem gdy tylko jedno ognisko uda
się powstrzymać, zazwyczaj pojawiają się kolejne. Mimo że nie jest śmiertelna,
wiąże się z dużym dyskomfortem i bólem. I choć mamy XXI wiek o tej przypadłości słyszy
się wciąż niewiele, a leki, mające załagodzić jej przebieg wciąż są drogie,
choć już nie tak horrendalnie jak kiedyś.
Bohaterka tej krótkiej opowieści –
Róża – to kobieta, którą możemy podziwiać. Będąc matką i żoną dowiedziała się o
swojej chorobie i gdy tylko pierwszy szok minął, zdecydowała się na walkę – dla
siebie i dla swoich najbliższych. Historia przedstawia pokrótce przebieg jej
diagnozowania i leczenia: farmakologicznego i operacyjnego. Narratorka
kilkakrotnie podejmuje się próby odpowiedzi na to co jest w życiu jedną z
cenniejszych wartości, których nie dostrzegamy, dopóki nie grozi nam jej
utrata: rodziny. Bohaterka noweli co rusz podkreśla, że liczą się dla niej głównie
bliscy i to dla nich (oraz siebie – rzecz jasna!) decyduje się na rozwijanie
swoich pasji, które następnie przekuwa w pracę zarobkową.
Ta krótka opowiastka to nie tylko
opisywanie stanu chorobowego, lecz także zapis walki o swoje szczęście, którą endometrioza
rozpoczęła i przyspieszyła. Róża wie, że jej przypadłość może znów uderzyć w
każdej chwili, dlatego czerpie z życia pełnymi garściami, decydując się
na robienie tego, na co kiedyś brakowało jej odwagi, a co daje jej pełnię szczęścia.
Nie skupia się na dobrach doczesnych, lecz na rozwijaniu siebie.
Historię tę czyta się z żywym
zainteresowaniem i radością – o tak! – że mimo przeciwności losu wciąż są
ludzie, którzy niestrudzenie walczą, pokazując, że źródło cierpienia tak
naprawdę tkwi w nas samych, bo przecież los nie szczędzi nikogo, a to
jedynie od nas zależy jak będzie reagować na kolejne wydarzenia i trudności, z którymi
przyjdzie nam się mocować: czy poddamy się zwątpieniu i depresji, czy też
przekujemy zło w dobro.
Wydaje mi się, że książka ta w
dużej mierze miała funkcję autoterapeutyczną, a jej napisanie było rozliczeniem
się z chorobą – jeśli przy okazji będzie mogła pomóc innym, na pewno
będzie to jej kolejny plus, a jednak w szczególności miała pomóc samej
autorce zamknąć w słowach to, co tak boleśnie ją doświadczyło. Nie jest bowiem
żadną tajemnicą, że za maską Róży kryje się sama Marzena Grzybowska, pisząca o
swoim trudnym doświadczeniu nawracającej choroby.
Biorąc pod uwagę cel napisania tej nowelki,
nie skupiam się nadmiernie na wartościowaniu czynników, które poddaję ocenie
przy innej literaturze. Choć powiastka ta ubrana jest w formę nowelki,
pisanej w trzeciej osobie, równie dobrze mogłaby przyjąć postać dziennika
choroby, którym poniekąd jest. Czytelnik
może śledzić kolejne jej etapy, bez konieczności wdawania się w szczegóły
zbyt intymne, a jednak dopuszczony został na tyle blisko, by śledzić
spustoszenie jakie sieje ona w organizmie i psychice chorej kobiety,
borykającej się nie tylko z ciężarem swojej przypadłości, ale też z kondycją
dzisiejszej medycyny, służby zdrowia, a nade wszystko z własnymi myślami,
które pisały najczarniejsze scenariusze.
Słyszałam o tym tytule, ale nie myślałam, że treść może okazać się taka ciekawa.
OdpowiedzUsuńOkładka tego nie zapowiada, prawda?
UsuńKolejna książka wędruje na listę. Lubię tego typu literaturę, więc powinna mi przypaść do gustu :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz, to z całą pewnością, choć przeżycia bohaterki do najprzyjemniejszych nie należą.
UsuńNie miałam zbyt wielkiego pojęcia o tej chorobie. Dobrze, że opublikowanie takiej książki może nieco ulżyć osobie, która ją pisała jak i przynieść wiedzę innym...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też nie? A gdy skończyłam czytać to co rusz o niej słyszę - czy to w radiu, czy przelotem w gazecie. Warto mówić.
UsuńNie miałam zbyt wielkiej wiedzy na temat tej choroby. Dobrze, że dzięki takim książkom osoba, która ją piszę przyniesie sobie choć maleńką ulgę, a czytelnicy poznają kilka przydatnych informacji...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to bardzo emocjonalna książka, która pokazuje, że można być szczęśliwym mimo choroby:)
OdpowiedzUsuńI takiego nastawienia trzeba się uczyć;)
UsuńSama nie wiem czy ta tematyka poruszana w najbliższych dniach byłaby dla mnie dobra. Trudna to książka, a ja póki co nie chce zagłębiać się w podobną tematykę. Jednak jak w przyszłości ją spotkam na swojej drodze to będe ją miała na uwadze, gdyż książek o takiej tematyce jest niewiele.
OdpowiedzUsuńJeśli masz takie wątpliwości, na jej korzyść przemawia objętość - jest króciutka, czyta się ją bardzo szybko i nie masz możliwości "zdusić" się tematem. To jej wielki plus;) Zaś jeśli chodzi o tematykę - szczerze mówiąc pierwszy raz natknęłam się na poruszenie tematu endometriozy w literaturze.
Usuń