sobota, 2 listopada 2013

Mroczna wieża – Clive Staples Lewis


Tytuł: Mroczna wieża
Autor: C.S. Lewis
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 9788363621193
Ilość stron: 272
Cena: 34,90 zł
Każda kolejna premiera książki Lewisa jest dla mnie ogromnym wydarzeniem. Jego teksty czytam z prawdziwym namaszczeniem, czując, że mam właśnie wgląd w umysł niezwykłego erudyty, z którym za pośrednictwem książki mogę dowolnie wymieniać się myślami i spostrzeżeniami, a w towarzystwie którego podczas spotkania twarzą w twarz nie mogłabym wydusić ani słowa, onieśmielona przebywaniem w bliskości jednego z największych intelektów humanistycznych. I nieważne jest czy właśnie czytam kolejną jego powieść, czy też traktat naukowy. Każdorazowe spotkanie z Lewisem jest ucztą – duchową i intelektualną.
Niewyobrażalna jest dla mnie jego zdolność pisania o rzeczach podniosłych z tak ujmującą prostotą. Zawsze mam wrażenie, że daleki jest on od wywyższania się i chełpienia swoją wiedzą  - prawdziwym jego pragnieniem jest dotarcie do odbiorcy, zainfekowanie go pewnym sposobem widzenia świata i umysłowością. Mnie zaraził już dawno, dawno temu i odtąd pozostaję niewzruszona na wszelkie antidota serwowane przesz kulturę masową.  


Mroczna wieża to zbiór sześciu dotąd niepublikowanych tekstów Lewisa, które miały zostać zniszczone przez jego brata, gdy ten palił prywatne zapisy twórcy. Wśród nich znalazły się ocalałe fragmenty, które teraz mamy możliwość czytać. Niezwykła jest historia tych tekstów, w większości niekompletnych. Cieszę się, że zostały zachowane, ubolewam jednak, że część z nic nie ma zakończenia, zostaje urwana w połowie akcji, powodując we mnie wielki żal i nierzadko frustrację z powodu niemożności poznania finału opowieści zajmujących.
Nie są to traktaty filozoficzne ani religijne, lecz teksty utrzymane w konwencji fantastycznej, w których motywami przewodnimi stają się czas i przestrzeń – zagadnienia, którym Lewis poświęcał wiele miejsca także w innych swoich zapiskach. Oprócz nich, autor pochyla się nad kwestiami nakładania się na siebie rzeczywistości i snu, a w związku z tym także i granicami percepcji człowieka.

Tytułowa Mroczna wieża, to utwór w tym tomie najdłuższy. Tytuł ów nadany został mu przez sekretarza Lewisa, dzięki któremu czytane dziś przez nas teksty ocalały. Jest wielce prawdopodobne, że stanowi ona kontynuację trylogii międzyplanetarnej, w sposób jawny bowiem nawiązuje do wielu wątków oraz postaci. Przedmiotem opowieści jest wynalazek naukowca z Cambridge, który ma w założeniu umożliwiać wejrzenie w przeszłość lub przyszłość. Zwany chronometrem, staje się obiektem zainteresowania znajomych wynalazcy, którzy wspólnymi siłami starają się zrozumieć co widzą, gdy weń spoglądają. Wydarzenia i miejsca przez siebie obserwowane, roboczo nazywają Innym Czasem. Przestrzeń ta zdaje się niezwykle frapująca, ale też niepokojąca – rzeczywistość przez nią obserwowana w sposób nie do wyjaśnienia połączona jest tą, w której się znajdują, potęgując wrażenie załamania czasu i przestrzeni. Choć koledzy znajdują się coraz bliżej rozwiązania, niestety nie dowiemy się co wspólnie uradzili na podstawie obserwacji – mikropowieść, nigdy niedokończona przez Lewisa urywa się. Nie sposób przewidywać jak potoczyłyby się dalsze losy bohaterów. Ważniejsze zdają się chyba ogólne rozważania nad kwestią podróży w czasie, a także tym, co zostaje w naszych umysłach, jak silnie pamięć zdolna jest gromadzić wspomnienia innych bytów. Problemy te, zdaje się nierozstrzygalne, stanowią centrum debat bohaterów i – jak się zdaje – samego Lewisa.

Kolejne opowiadanie, bardzo krótkie, to Niewidomy od urodzenia. Traktuje ono o mężczyźnie, który poddany został właśnie operacji przywracającej wzrok i teraz stara się pojąć istotę światła. Pyta o nie bliskich, szuka własnych odpowiedzi, dąży do rozwiązań, tak naprawdę nigdy nie dowiadując się czym owa natura światła jest. Zyskuje za to pewność, że ludzie rzeczywistość jedynie podglądają, nie wnikają w jej istotę, nie dociekają znaczeń, raczej bezmyślnie powtarzają zasłyszane slogany, sami nie zastanawiając się nad tym, co reprezentuje sobą każda kolejna rzecz. Choć jest to opowiadanie bardzo skondensowane, zawiera wiele ważnych treści. Lewis zdaje się w nim krytykować człowieczą niezdolność do zachwytu nad światem, pęd, który nie pozwala nam na przyjrzenie się otaczającemu nas środowisku i samodzielne dociekania na temat jego wartości. Mądra, gorzka i skłaniająca do refleksji historia.

Kraina imitacji, równie krótka, to ubrana w strojne piórka groteski opowieść i sposobach postrzegania samego siebie. Utrzymana w zupełnie innym tonie niż pozostałe historie, stanowi zabawną odskocznię.

Anioły opiekuńcze, to historia, przy której bawiłam się przednio. Pewien naukowiec zastanawia się nad kwestią wielce go trapiącą – oto rozważa co zrobić z potrzebami seksualnymi człowieka w obliczu nieuchronnie nadciągającym czasie kolonizacji innych planet. Jak w obliczu międzyplanetarnych podróży zaspokoić naturalne potrzeby kosmonautów, jak zadbać o ich prawidłowe funkcjonowanie w każdej sferze. Lewis udziela przewrotnej odpowiedzi na spędzające sen z powiek naukowca rozważania. Jakie – nie zdradzę, ale gwarantuję, że się ubawicie;)

Nieznane formy wracają do tonu poważnego. Przedmiotem opowieści jest historia człowieka, który po wylądowaniu na Księżycu, ma za zadanie poznać losy ekspedycji wcześniejszych, po których nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach, słuch zaginął. Jego wyprawa jest tyleż wciągająca, co groźna. Nad czytelnikiem ciąży wrażenie zbliżającego się niebezpieczeństwa, potęgując napięcie i klimat nieprawdopodobności. Zakończenie wcale strachów nie przerzedza. Wręcz przeciwnie – powoduje pewne skołowanie i dezorientację, sieć domysłów zagęszcza się, nie pozwalając na jasne rozwiązania.


Po dziesięciu latach jest jedną z historii najbardziej mnie urzekających, przy której najsilniej żałowałam, że nie posiada zakończenia. Jest to właściwie jedynie zarys opowieści niedokończonej przez wzgląd na brak pomysłów autora co do rozwinięcia akcji.
Opowiada ona o Menelaosie i Helenie w dziesięć lat po upadku Troi. Historia inspirowana jest legendą o dwu Helenach – prawdziwej oraz imitacji stworzonej przez bogów. Choć losy bohaterów nie zostały rozstrzygnięte, odnoszę nieodparte wrażenie, że narracja poprowadzona zostałaby, podobnie jak w poprzednich opowiadaniach, w taki sposób, by skupić się na relacjach fikcji i rzeczywistości, wyobrażeń i prawdy, snu i jawy. Żałuję, że Lewis nie zdecydował się na dokończenie tej opowieści, ma ona bowiem ogromny potencjał.

Mimo że na Mroczną wieżę składają się teksty niedokończone i nigdy nie przeznaczone do publikacji – cieszę się, że ujrzały światło dzienne. Niedopracowanie stanowi o wartości tych opowieści, pokazując niejako warsztat pracy Lewisa, pozwalając na wgląd w to, jak pracuje i z czego był niezadowolony. To swoiste przedstawienie Inklinga w zupełnie nowym świetle.  A zwarte tu teksty – choć niesfinalizowane, stanowią ogromne pole do popisu – chociażby dla wyobraźni czytelniczej. Dzięki nim, mamy możliwość wejrzenia w świat poglądów i rozważań Lewisa, z którymi dialogował, tworząc kolejne próby literackie. Choć teksty są nieuładzone, to właśnie stanowi o ich wartości – wreszcie widzimy moment, w którym autor dopiero próbuje przekuć teorię w opowieść. Prawdziwa gratka.
polecam!

16 komentarzy:

  1. czytam aktualnie "Zaskoczony radością" i nabieram ogromnego podziwu do Lewisa, ciagle mi go malo!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam o tej książce wiele pozytywnych, ale też i negatywnych recenzji... a C.S.Lewisa kocham miłością bezgraniczną i lekko się obawiam tej książki, ale, ale... dopóki się sama nie przekonam, nie ma co gdybać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Negatywnych? Ja nie czytałam żadnej takiej, a byłabym ciekawa co zostało skrytykowane.

      Usuń
  3. Jakże ja uwielbiam Cię czytać! Gdy ktoś tak pięknie posługuje się językiem polskim, czytanie go stanowi gigantyczną przyjemność. I nawet nie jest ważne, że Lewisa nie czytuję, bo wciąż mi z nim nie po drodze i pewnie jeszcze długo nie będzie (choć i Ty, i Isadora jesteście jego wielkimi fankami, a ja ufam waszym osądom). Dziękuję za tę recenzję, bo uprzyjemniła mi dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, ale mi miło czytać takie słowa! Aż mi serce rośnie - dziękuję! Czasem mam wrażenie, że nikt tu tak naprawdę nie czyta, tylko wizytują i przeglądają.
      To ja dziękuję za komentarz - on "zrobił" mi dzień!:)

      Usuń
  4. Mimo że niedokończone i niedopracowane - to wciąż genialny Lewis, jak się nie zachwycać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to!:) Odnoszę wrażenie, że jesteśmy jego największymi fankami w blogosferze i wybaczamy każde "wpadki":)))

      Usuń
  5. wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora i chyba pora to w końcu zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś 'Opowieści z Narnii' mi nie przypadły, ale spróbuje tej książki tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i przepadłam!!!;) Świetna książka, bez dwóch zdań. Naprawdę. A to niedokończenie i niedopracowanie dodaje im nawet uroku i tajemniczośći;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę! Ale, ale... czasem frustruje!:)

      Usuń
  8. Kiedyś z pewnością przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka znana mi dotychczas tylko z blogosfery, jednak przyjdzie dzień , kiedy się zanurzę w utwory tego autora :)

    OdpowiedzUsuń