Tytuł: Dziecięce mądrości, czyli rymowanki z morałem
Dziecięce mądrości,
czyli rymowanki z morałem, to zbiór dwunastu wierszyków skierowanych do
dzieci w wieku od 3 do 7 lat. Ich treść stanowi prezentacja codzienności wraz
ze wszystkimi czynnościami, które musimy wykonać. Autor, wplatając w swoje
rymowanki morał, stara się w zabawnej formie, przekazać młodemu czytelnikowi
pewną naukę. Uczy, że kłamstwo nigdy nie kończy się dobrze, co jest ulubionym
przysmakiem wszystkich ludzi, dlaczego mucha nie siada w brudnym pokoju, jak
ważna jest mama i inne. Każdy tekst zobrazowany jest barwną ilustracją.
Wielkim walorem książki jest jej oprawa graficzna.
Estetyczne wydanie, skrzące się kolorami, budzącymi w dziecku poczucie
bezpieczeństwa i swojskości, to ogromna zaleta tej publikacji. Jednakże przy
tworzeniu książeczek dla dzieci, dbałość o takie szczegóły stoi już na porządku
dziennym, dlatego nie można powiedzieć, by to właśnie wyróżniało tę pozycję
wśród wielu jej podobnych. Stanowi jednak jakąś rekompensatę za zawartość,
posiadającą wszelkie znamiona wtórności i literackiej kalki. Ciężko mówić tu o
jakiejkolwiek literackości – to zbiór rymowanek kierowanych do małego
czytelnika, które każdy z nas jest w stanie ułożyć na poczekaniu. Są pewnym
bajaniem, które dorosły może praktykować w obecności dzieci – bez zwracania
szczególnej uwagi na rytm, wersyfikację, rozmieszczenie akcentów. Mimo pozornej
mnogości rymów, są one najczęściej niedokładne lub zgoła niezauważalne.
Niestety powoduje to zaburzenie harmonii, tak bardzo oczekiwanej przy tego
typu, radosnej twórczości. Brak regularności rozprasza, denerwuje i zamiast
uspokajać – rozdrażnia. Nawet dziecko, a może należałoby powiedzieć –
szczególnie dziecko – zorientuje się, że zostało w jakiś sposób oszukane. Mam
wrażenie, że są to teksty zebrane, które ktoś, kiedyś, w gronie rodzinnym
stworzył, co zresztą w pewnym stopniu zdaje się potwierdzać dedykacja. I bardzo
dobrze, że wydał – taka pamiątka to rewelacyjna sprawa, o ile pozostaje w kręgu
rodzinnym – każdy ma przecież rodowego wierszokletę okolicznościowego, który na
poczekaniu jest w stanie coś zrymować. Pod względem literackim jednak, to liche
dzieło, żeby nie powiedzieć dosadniej -
grafomaństwo.
Oczywiście, granica wiekowa 3-7 lat nie wymaga wznoszenia się
na wyżyny umiejętności, jednak mamy w Polsce tak wielu naprawdę rewelacyjnych
twórców, tworzących doskonałe pod każdym względem testy dla tej kategorii
wiekowej, że łatwo o udowodnienie, iż nawet w stosunku do najmłodszego dziecka,
trzeba być po prostu uczciwym. Oczywiście – jeśli ktoś potrzebuje na już
wierszyków, które w sposób humorystyczny opowiedzą o codziennym życiu,
ostrzegą, rozbawią, nauczą dobrych manier – czemu nie! Wydaje mi się jednak, że
testy na tym samym poziomie, mogłoby z powodzeniem napisać dziecko, do którego
ta książeczka jest adresowana. I być może to właśnie jest największa zaleta
publikacji – język i mentalność przystosowane do odbiorcy, sprawiające, że
zacierają się pewne granice na poziomie autor-czytelnik.
Ostrzegam jednak, że za 24 strony czystego tekstu [wierszem
pisanego!] + trochę mniej samo obrazków zapłacicie 33zł. Czy warto, oceńcie
sami:)
Okładka czadowa, ale chyba sobie podaruję.
OdpowiedzUsuńJak widać dobra literatura dla najmłodszych to nie tylko przyciągające wzrok obrazki i bylejakie rymowanki. Chociaż zgadzam się z Viconią, że okładka jest miła dla oka :)
OdpowiedzUsuń