Tytuł: W pośpiechu
Autor: Tadeusz Konwicki
Wydawnictwo: Czarne
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 978-83-7536-310-4
Ilość stron: 312
Rok wydania: 2011
Żyję, tak jak Konwicki – w pośpiechu. Między innymi z tego powodu
czytanie wywiadu-rzeki z tą niezwykłą postacią, sprawiło mi tak wiele
przyjemności. Paradoksalnie jednak, lekturę tej książki przeciągałam w nieskończoność.
Nie chciałam rozstawać się z poznanym właśnie na nowo pisarzem. Jego pozorne
zniecierpliwienie w odpowiadaniu na niektóre pytania, zadawane mu przez
przeprowadzającego wywiad Przemysława Kanieckiego, wywoływało na mojej twarzy
uśmiech.
Jestem pełna podziwu dla
dziennikarza, któremu udało się namówić na wywiad, tego znanego z
powściągliwości pisarza, mało tego! Jemu się udało go udobruchać, okazjonalnie
potrafił „przeciągać strunę”, przekraczać pewne granice, dając czytelnikowi
nowego Konwickiego, odsłaniając część jego życiorysu, pokazując jego poglądy,
zainteresowania, pozwalając mu na swobodne odpowiedzi, często daleko
odbiegające od postawionego pytania. Człowiek, który dawno wycofał się z życia
publicznego, sędziwy starzec polskiej literatury, po latach postanawia się
wypowiedzieć. Zachodzę w głowę, jak mogło się to stać, a jednocześnie, jestem
niezwykle wdzięczna, że to przedsięwzięcie się udało, że mogę trzymać w
dłoniach publikację, która staje się jedną z dla mnie ważniejszych .
O czym rozmawiał jeden z
najważniejszych polskich pisarzy z literaturoznawcą Kanieckim? Młodość zbratała
się z sędziwością, wytworzyła się niewidzialna, aczkolwiek bardzo wyczuwalna
nić porozumienia, uszczypliwość pisarza i bezpośredniość młodego znawcy
literatury dała efekt niebywały. Konwicki dał się wciągnąć we wspominki o
swojej młodości, przypadającej na czasy II wojny światowej, o doświadczeniach
socrealizmu, gdzie to pisarz okrył się niesławą, uwikłał w socrealistyczne
pisanie, po to, by szybko odciąć się od partii maści wszelakiej, nie tylko
jedynej właściwej.
Konwickiego charakteryzuje niebywała mądrość, snuje on refleksje o dzisiejszej moralności, o rzeczywistości, której doświadcza, ocenia ją [często niezwykle krytycznie i w sposób niebywale ostry], zauważa jak szybkim przemianom ulega. Potrafi dostrzec różnice między rzeczywistościami, których doświadczył: wojennej, socrealistycznej, stanu wojennego i wreszcie – pokomunistycznej. Podkreśla niestałość tego, co przeżywamy.
Konwickiego charakteryzuje niebywała mądrość, snuje on refleksje o dzisiejszej moralności, o rzeczywistości, której doświadcza, ocenia ją [często niezwykle krytycznie i w sposób niebywale ostry], zauważa jak szybkim przemianom ulega. Potrafi dostrzec różnice między rzeczywistościami, których doświadczył: wojennej, socrealistycznej, stanu wojennego i wreszcie – pokomunistycznej. Podkreśla niestałość tego, co przeżywamy.
Nie jest to jednak wywód stricte polityczny, obierający za
tematykę sprawy moralności i szeroko pojętej wiedzy o otaczającym świecie.
Koniecki podpuszcza pisarza, by
wypowiedział się o swoich dziełach – zarówno tych z dorobku literackiego, jak i
filmowego. Zdaje się przy tym niejednokrotnie lepiej orientować w twórczości
prozaika niż on sam. Konwicki często powtarza pytania: skąd Pan to wziął? Gdzie to wyczytał? Ja to napisałem? Zastanawiające jest to niedowierzanie w
to, co samemu lata wstecz się stworzyło, jest niejako potwierdzeniem owej często
przywoływanej niestałości we wszystkim, czego doświadczamy.
Jako, że książkę tę w dużej
mierze stworzył Konwicki, nie sposób nie wspomnieć o jej walorach językowych:
to nie jest rozmowa jakie znamy. To bogata stylistycznie, finezyjna opowieść.
Konwickiego chcę się czytać, jego język przyciąga, frapuje, zastanawia. Liczne
refleksje na temat jego fascynacji z wielką pieczołowitością wydobywają na
światło dzienne niebywałą inteligencję pisarza. Jej błyski widoczne są
wszędzie, a sam pisarz przyznaje, że to ona zauważona u innych, powoduje na
jego ustach uśmiech. Wyznawca poglądu, że inteligencja pozwala oswoić
chaotyczną i niezrozumiałą rzeczywistość, doskonale uzasadnia swoje stanowiska.
I choć do ostatniej stronicy pobłażliwie wygania Pana Przemeczka z domu, mam wrażenie, że wcale nie chce, by ich rozmowa się skończyła. Ich dialogi są lekkie, bardzo swobodne, a przy tym – atrakcyjne językowo.
I choć do ostatniej stronicy pobłażliwie wygania Pana Przemeczka z domu, mam wrażenie, że wcale nie chce, by ich rozmowa się skończyła. Ich dialogi są lekkie, bardzo swobodne, a przy tym – atrakcyjne językowo.
To doskonała lektura, spotkanie
dwu całkowicie różnych osób, zderzenie pokoleń, które starają się wzajemnie zrozumieć.
Wspaniała i obowiązkowa!
Będę musiała sięgnąć, koniecznie!
OdpowiedzUsuńWywiady, to nie jest moja bajka.
OdpowiedzUsuń