wtorek, 8 stycznia 2013

W pośpiechu – Tadeusz Konwicki


Tytuł: W pośpiechu
Autor: Tadeusz Konwicki
Wydawnictwo: Czarne
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 978-83-7536-310-4
Ilość stron: 312
Rok wydania: 2011

Żyję, tak jak Konwicki – w  pośpiechu. Między innymi z tego powodu czytanie wywiadu-rzeki z tą niezwykłą postacią, sprawiło mi tak wiele przyjemności. Paradoksalnie jednak, lekturę tej książki przeciągałam w nieskończoność. Nie chciałam rozstawać się z poznanym właśnie na nowo pisarzem. Jego pozorne zniecierpliwienie w odpowiadaniu na niektóre pytania, zadawane mu przez przeprowadzającego wywiad Przemysława Kanieckiego, wywoływało na mojej twarzy uśmiech.
Jestem pełna podziwu dla dziennikarza, któremu udało się namówić na wywiad, tego znanego z powściągliwości pisarza, mało tego! Jemu się udało go udobruchać, okazjonalnie potrafił „przeciągać strunę”, przekraczać pewne granice, dając czytelnikowi nowego Konwickiego, odsłaniając część jego życiorysu, pokazując jego poglądy, zainteresowania, pozwalając mu na swobodne odpowiedzi, często daleko odbiegające od postawionego pytania. Człowiek, który dawno wycofał się z życia publicznego, sędziwy starzec polskiej literatury, po latach postanawia się wypowiedzieć. Zachodzę w głowę, jak mogło się to stać, a jednocześnie, jestem niezwykle wdzięczna, że to przedsięwzięcie się udało, że mogę trzymać w dłoniach publikację, która staje się jedną z dla mnie ważniejszych .

O czym rozmawiał jeden z najważniejszych polskich pisarzy z literaturoznawcą Kanieckim? Młodość zbratała się z sędziwością, wytworzyła się niewidzialna, aczkolwiek bardzo wyczuwalna nić porozumienia, uszczypliwość pisarza i bezpośredniość młodego znawcy literatury dała efekt niebywały. Konwicki dał się wciągnąć we wspominki o swojej młodości, przypadającej na czasy II wojny światowej, o doświadczeniach socrealizmu, gdzie to pisarz okrył się niesławą, uwikłał w socrealistyczne pisanie, po to, by szybko odciąć się od partii maści wszelakiej, nie tylko jedynej właściwej.
Konwickiego charakteryzuje niebywała mądrość, snuje on refleksje o dzisiejszej moralności, o rzeczywistości, której doświadcza, ocenia ją [często niezwykle krytycznie i w sposób niebywale ostry], zauważa jak szybkim przemianom ulega. Potrafi dostrzec różnice między rzeczywistościami, których doświadczył: wojennej, socrealistycznej, stanu wojennego i wreszcie – pokomunistycznej. Podkreśla niestałość tego, co przeżywamy.
Nie jest to jednak wywód stricte polityczny, obierający za tematykę sprawy moralności i szeroko pojętej wiedzy o otaczającym świecie.
Koniecki podpuszcza pisarza, by wypowiedział się o swoich dziełach – zarówno tych z dorobku literackiego, jak i filmowego. Zdaje się przy tym niejednokrotnie lepiej orientować w twórczości prozaika niż on sam. Konwicki często powtarza pytania: skąd Pan to wziął? Gdzie to wyczytał? Ja to napisałem?  Zastanawiające jest to niedowierzanie w to, co samemu lata wstecz się stworzyło, jest niejako potwierdzeniem owej często przywoływanej niestałości we wszystkim, czego doświadczamy.


Jako, że książkę tę w dużej mierze stworzył Konwicki, nie sposób nie wspomnieć o jej walorach językowych: to nie jest rozmowa jakie znamy. To bogata stylistycznie, finezyjna opowieść. Konwickiego chcę się czytać, jego język przyciąga, frapuje, zastanawia. Liczne refleksje na temat jego fascynacji z wielką pieczołowitością wydobywają na światło dzienne niebywałą inteligencję pisarza. Jej błyski widoczne są wszędzie, a sam pisarz przyznaje, że to ona zauważona u innych, powoduje na jego ustach uśmiech. Wyznawca poglądu, że inteligencja pozwala oswoić chaotyczną i niezrozumiałą rzeczywistość, doskonale uzasadnia swoje stanowiska.
I choć do ostatniej stronicy pobłażliwie wygania Pana Przemeczka z domu,  mam wrażenie, że wcale nie chce, by ich rozmowa się skończyła. Ich dialogi są lekkie, bardzo swobodne, a przy tym – atrakcyjne językowo.

To doskonała lektura, spotkanie dwu całkowicie różnych osób, zderzenie pokoleń, które starają się wzajemnie zrozumieć. Wspaniała i obowiązkowa!

2 komentarze: