Igor Ostachowicz urodził się w roku 1986. Noc żywych Żydów to druga powieść w jego dorobku. Pierwszą – Potwora i Pannę – opublikował pod pseudonimem Julian Rebes trzy lata temu. Autor od kilu lat jest najbliższym doradcą premiera, co prawdopodobnie stało się przyczyną tego, że książka komentowana była na długo przed swoją premierą.
Zainteresowanie nią niewątpliwie potęguje chwytliwy tytuł – medialny, stanowiący preludium do gry konwencjami, którą serwuje nam pisarz. Nawiązanie do popularnego na masową skalę horroru z końca lat sześćdziesiątych, Noc żywych trupów, to zabieg bardzo przemyślany. Konotuje on określone znaczenia – przywołuje przestrzeń filmową, w której bohaterami pierwszoplanowymi stają się zmartwychwstali na masową skalę nieboszczycy. Choć powieść Ostachowicza daleka jest od konwencji zombie movies, motywy z nią związane wykorzystuje fenomenalnie.Głównym bohaterem Nocy żywych Żydów jest glazurnik zamieszkujący Warszawę, niewyróżniający się, tworzący związek z anorektyczką Chudą, która najbliższe relacje nawiązuje z ludźmi poznanymi za pośrednictwem Internetu.
Mężczyzna swoją postawą godnie reprezentuje wszystkich cwaniaczków i cyników świata. Choć ma wykształcenie wyższe, układa glazurę, bo, jak sam mówi, można na tym szybko zarobić. Swoich współpracowników traktuje z pobłażaniem i wyższością, samemu czyniąc w tym czasie quasi-filozoficzne rozważania nad otaczającą go rzeczywistością. To właśnie one stanowią jedną z najmocniejszych stron książki – glazurnik jest niezwykle bystrym obserwatorem, konstruującym celne, nieraz bolesne spostrzeżenia, a śledzenie ich stanowi sporą przyjemność dla czytelnika.
Gdy pewnego dnia, bohater trwa w miłosnym uścisku z Chudą, wygłasza ona sąd o tym, jakoby słyszała skrobanie dochodzące z piwnicy, które w jej przekonaniu stuprocentowo świadczy o obecności Żydów. Ulatuje to jego myśli, po to, by za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Zastanawia się, debatuje, rozważa, wreszcie – bierze urlop.
W momencie, gdy okazuje się, że piwnica rzeczywiście zamieszkała jest przez martwych Żydów, życie bohatera, ulega diametralnej zmianie. Zostaje on wplątany w korowód absurdalnych wydarzeń, balansujących na granicy powagi i śmieszności. Staje się obrońcą uciśnionych i prowodyrem w walce o spełnienie podstawowych potrzeb niespokojnych umarłych. Ich dusze, znajdujące się w pułapce pomiędzy niebem a ziemią, nie potrafią zapewnić sobie wiecznego pokoju, a on na mocy dealu, ma im ten stan zagwarantować.Bohater zabiera umarłych do centrum handlowego Arkadia, dba o ich nowe wizerunki,
a ciekawskim ludziom przedstawia ich jako grupę rekonstrukcyjną.
W tym samym czasie jednak, Zupełnie Zły przy pomocy Hitlera i jego świty, planuje zemstę na znajdujących się między życiem a śmiercią Żydach, przewidzianą na jedną szczególną datę – noc, podczas której umarli stają się na powrót żywi. Ponowne zabicie ich w owym momencie, będzie równoznaczne z przekreśleniem całego ich istnienia. Znikną, jak gdyby nigdy ich nie było. Nie pozostanie po nich żadne wspomnienie, żaden dowód ich ziemskiego egzystowania.
Rzeczywistość wykreowana przez Ostachowicza wielokrotnie balansuje na granicy oniryczności. Jest sceną groteski i absurdu, na której przestrzeń wojenna kontaminuje z przestrzenią współczesności, mającą znamiona cyfryzacji. Tylko tutaj swastyka mogła zostać połączona z plastrami z wizerunkiem Kubusia Puchatka; a strach mający swoje źródło w poetyce horroru z często zauważalnym komizmem językowym. Alternatywna historia przedstawiona przez Ostachowicza to groteska, choć nietypowa, bo w swym absurdzie przerażająca.
Nekropolia staje tutaj się symbolem śmierci w całej swej istocie. Powieść ta, choć niejednorodna gatunkowo, z całą pewnością uznana być może za literacką próbę oswojenia wojny, jej zrozumienia i uporania się z jej konsekwencjami.
Pod maską groteski, autor ukrywa bowiem tematy fundamentalne: o sens życia, sens umierania, priorytety, poczucie winy spowodowane życiem w obecnych czasach, dehumanizację i zezwierzęcenie w realiach wojennych. To swoista próba zmierzenia się z tragedią Holocaustu wrzucona w ramiona popkultury. Pisarz wielokrotnie puszcza do czytelnika oko, bawi się z nim, igra z jego oczekiwaniami, burzy znane konwencje, obnażając przy tym gorzką prawdę o ludzkiej kondycji. Łączy temat poważny z niepoważną jego realizacją. Tylko pozornie został on potraktowany lekko, tak naprawdę jednak wykorzystana forma potęguje tragedię, podkreśla jej niezrozumienie i ogrom. Przy użyciu żywego, nieraz drażniącego i uszczypliwego języka, autor koncentruje na głównym motywie całą uwagę odbiorcy. Choć książka nie jest obszerna, aż skrzy się
w niej od żywej akcji, która wciąga niczym niejedna dobra powieść sensacyjna.
Co jeszcze charakterystyczne dla tej powieści, to obecność kontrastów. Obok scen zbiorowych gwałtów, mających miejsce w obozie Auschwitz, pisarz umieszcza opisy wywołujące u czytelnika wybuchy głośnego śmiechu.
Wszystko to składa się na fakt, że książka Ostachowicza, uchodzi za publikację odważną.
Choć czyta się ją doskonale i w moim przekonaniu sięgać po nią warto, to przez niegotowe na takie zestawienia społeczeństwo może zostać uznana za obrazoburczą i prześmiewczą. Tekst ten budzi i będzie budził kontrowersje, bowiem czy wypada z taką lekkością, chociażby czysto pozorną i formalną, pisać o zagładzie?
Niechaj za podsumowanie posłuży zdanie wypowiedziane przez jednego z bohaterów Nocy żywych Żydów – „Boję się, że żywi, nie są na to gotowi”.
_________________
Recenzja ta została nagrodzona w konkursie zorganizowanym w ramach Festiwalu Literackiego "Wokół Debiutów" (8-12 maja 2012 roku)
przez Koło Naukowe Polonistów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Równorzędne wyróżnienie otrzymała wówczas oprócz mnie jeszcze jedna osoba, również za recenzję książki Ostachowicza.
Wręczenie nagród miało miejsce 12 maja w Galerii Sztuki Współczesnej BIBU w Katowicach i towarzyszyło spotkaniu autorskiemu z pisarkami Agnieszką Kłos oraz Ewą Berent.
Dr Marta Cuber wręczająca nagrodę. |
źródło |
źródło |
Agnieszka Kłos |
Ewa Berent i Agnieszka Kłos |
Gratuluję Ci kochana! :) Wiedziałam, że zasługujesz na wszelkie nagrody i wyróżnienia i widzę, że nie tylko ja tak myślę! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniczko;**
UsuńJakże mnie ta książka nęci! Mam na nią ochotę równie mocną, co w upalny dzień na pucharek bakaliowych lodów (nie mogłam się powstrzymać przed tym porównaniem) i chyba padnę trupem, jeśli w najbliższym czasie nie wpadnie w moje ręce!
OdpowiedzUsuńMetafora trafnie oddająca to, co i ja czułam, gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę na sklepowych półkach:)
UsuńKoniecznie przeczytaj - nie padaj trupem:)
Przyciągnął mnie tytuł i bez owijania w bawełnę- coś takiego muszę przeczytać. Zazwyczaj stronię od książek wojennych, ale taka hybryda jest wprost intrygująca. Śmiała forma, nie można zaprzeczyć, ale za to nowość. Sporo jest książek przerażających w swoim realizmie opisów i naprawdę doceniam trud włożony przez autorów, ale wątpię, żebym mogła takie czytać. Bardziej przemawia do mnie tutaj właśnie podchodzący pod skandaliczny schemat :). Ode mnie zdecydowane- przeczytam!
OdpowiedzUsuńCo do recenzji, bardzo przyjemnie się ją czyta! Nie dziwo, że zgarnęłaś nagrodę- jest spójna, logiczna- dobra analiza! :D Pozazdrościć polotu! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
W konkursie do wybory było kilka tytułów, które można było zrecenzować i - również przyznaję - w moim wypadku wybór zależał właśnie od tytułu:) Cieszę się, że książka Cię przekonuję, bo jest naprawdę rewelacyjna. Tematyka poważna i, niestety w literaturze smutna, często wręcz smętna, została tutaj ubrana w takie barwy, że nie sposób się oderwać. :)
UsuńDziękuję za ciepłe słowa;)
Gratulacje! Recenzja jest znakomita, zatem nagroda w pełni zasłużona:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
dziękuję Kochana!:)
UsuńSerdecznie gratuluję.
UsuńKsiążkę z chęcią przeczytam.
UsuńMoje gratulacje. ;)
OdpowiedzUsuńWow! Moje gratulacje! Co do książki... Mam bardzo mieszane uczucia. Może przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z wygranej :) Gratuluję! Książkę na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuń