sobota, 20 sierpnia 2011

Kobieta w klatce – Jussi Adler-Olsen




Przy lekturze tej książki zaskoczeniom nie było końca. Pierwszym było autorstwo. Dałabym wiele w zakładzie o to, że autorką jest kobieta.  Przegrałabym z kretesem.
Jussi Adler-Olsen to postać niezwykle barwna. W wieku pięciu lat otrzymał królewskie pozwolenie na posługiwanie się swoim oryginalnym imieniem. Zanim zaczął pisać trudnił się wieloma zajęciami: był redaktorem encyklopedii, harcerzem, kompozytorem, operatorem i scenarzystą filmowym, a także rockowym gitarzystą.  Studiował politologię, socjologię, medycynę. Wiele doświadczeń wyniósł ze szpitali psychiatrycznych, w których przebywał za sprawą zawodu ojca.  Jego debiut przyda na rok 1997, kiedy to na europejskie listy bestsellerów trafił Alfabethuse, jednak jego nazwisko rozsławiło się dopiero za sprawą serii powieści o Departamencie Q, do której należy Kobieta w klatce.

Ów Departament Q to oddział zajmujący się trudnymi sprawami z przeszłości, które nie doczekały się do tej pory rozwiązania. Oglądaliście kiedyś Dowody zbrodni?  Mniej więcej ten sam sposób działania. 
Carl, do tej pory pracował w wydziale zabójstw, lecz po wypadku, w którym jeden z jego kolegów stracił życie, drugi walczy o nie w szpitalu, a on sam wyszedł z niego jedyne z urazem psychicznym, został przeniesiony do nowo stworzonego Departamentu. Wraz ze swoimi pomocnikiem o nieznanej przeszłości – Assadem – poszukują  sprawców zbrodni, którzy przez wiele lat pozostawali bezkarni. Winę za ich przebywanie na wolności ponoszą opieszałe organy ścigania, a po części także i niedoskonałość metod dochodzeniowych, które ulegają ciągłej ewolucji.
Pierwszą sprawą jaką zajmie się detektyw jest sprawa zaginionej przed pięcioma laty parlamentarzystki. 

Narracja prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony możemy obserwować postępy w śledztwie i sposoby dochodzenia prawdy o zaginięciu młodej kobiety przez Carla i jego pomocnika, a z drugiej czeka na nas coś zupełnie innego – będziemy świadkami tego co działo się z zaginioną Merete od dnia porwania do momentu rozwiązania sprawy. Autor zafundował nam coś niezwykłego – wiemy znacznie więcej niż śledczy, na bieżąco obserwujemy co dzieje się z zaginioną, a co w tym samym czasie robią organy ścigania.
Widzimy jak każda minuta prowadzi do nieopisanego cierpienia bohaterki uwięzionej przez bezwzględnych porywczy szukających zemsty za wydarzenia z przeszłości.  Jedyną szansą na jej ratunek jest przypomnienie sobie kto i dlaczego mógł chcieć ją ukarać. Niestety, nie przychodzi to łatwo…

Książka zawiera wiele opisów powodujących pojawianie się ciarek. Męki jakim poddawana była bohaterka są przedstawiane tak realistycznie i szczegółowo, że czasami miałam wrażenie, jakbym to ja była uwięziona i to ja przeżywała to co Merete. Czytelnik bez problemu może wyobrazić sobie co czuła, myślała bohaterka. Do samego końca zadziwiała mnie jej determinacja i siła. Nie poddała się, mimo, że wielokrotnie miała ku temu okazję. Postanowiła walczyć dla czekającego na nią upośledzonego brata.
Autor wykreował niezwykle barwne i indywidualne postaci: oprócz zdeterminowanej Merete na uwagę zasługuje Assai – bystry, piekielnie inteligentny i dokładny pomocnik Carla.
Jedyną wadą powieści jest jej przewidywalność. Książka ma 410 stron, a ja już na 175 wiedziałam kto jest sprawcą. Mimo wszystko, to drobne niedociągnięcie nie wpływa na odbiór tekstu. Jest on tak skonstruowany, że znajomość porywacza zamiast utrudniać, wiele ułatwia.

Seria o Departamencie Q zapowiada się niezwykle interesująco. Moi Drodzy, zwolnijcie miejsce na półkach. Jussi Adler-Olsen musi się na nich znaleźć!:)


4,5/6



23 komentarze:

  1. brzmi nieźle, wprawdzie chyba nie oglądałam filmu 'dowody zbrodni' (kiedys widzialam jakis film w tvn wieczorem z policjantką blondynką, ale to chyba nie to :)), ale lubie kryminały

    OdpowiedzUsuń
  2. bluedress:
    To serial, może Ci się przewinął:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że w ocenie będzie 5 nie 4+ :D ale mniejsza o to. Mówisz, że już na 175 stornie wiedziałaś kto jest sprawcą, ale to tak trochę jak z tymi serialami kryminalnymi, tam też czasem już na początku wiadomo kto jest winien. Tylko nieliczne seriale potrafią zaskoczyć i wprowadzić zamieszanie. Na takie książki z miłą przyjemnością zrobię miejsce na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bluedress, może to był serial "Krok od domu"? Tam grała taka blondyna, co kiedyś występowała w "Modzie na sukces" xD

    OdpowiedzUsuń
  5. tarkastelu:
    Masz rację. Właściwie czułam się trochę jak podczas oglądania serialu:D Wiedziałam co i jak, więc tylko śledziłam akcję;) Ale jakie jej towarzyszyły emocje!
    ocenę 5 zostawię na kolejne części:P

    OdpowiedzUsuń
  6. :) 4+ w skali 6 to w sumie nie tak źle, ja rozszerzyłam się do skali 10, więc jak coś dostaje 4,5 to tak cienko raczej :D przypuszczam, że gdybyś właśnie miała skalę do 10 to ocena wynosiłaby 9 xD ale to takie przypuszczenia :) no ja mam nadzieję, że kolejne części będą tylko lepsze.
    Nie wiem czy czytałaś "Ewangelię według szatana" tam też są niezłe emocje. Ja musiałam po chyba połowie przeczytanej książki ją odłożyć na jakiś miesiąc jak nie dłużej, bo się bałam i po nocach śniły mi się takie różne rzeczy :) ale takie książki są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. tarkastelu:
    Być może, choć chyba jednak wtedy skłaniałabym się ku 8,5:) Powiem tak: 5 to u mnie książka bardzo dobra, a 6 genialna. Mało jest genialnych:) 4+ to naprawdę dobra nota, na którą ta powieść zdecydowanie zasłużyła;)

    Książki, o której wspominasz nie czytałam i nie przypuszczam bym miała to robić. Gdy tylko mogę i gdy jest to ode mnie zależne unikam tekstów z Szatanem w tytule;) Choć podejrzewam, że emocje musiały być naprawdę mocne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niekoniecznie, właśnie ja myślałam, że tam będzie normalny tekst Ewangelii, ale czegoś w tym stylu, a tu właśnie nie. Tam jest taki motyw, że taka laska będzie ukrzyżowana i to jak ją wszystko boli to jest opisane i w ogóle, blee :D i niby na końcu jest tak, że ta rzekoma Ewangelia szatana zostaje przeczytana przez takich ludzi w kościele, ale i tak nie robi to jakieś sensacji na ludziach. Największe emocje daje to jak ten co miał to ogłaszać morduje :) ale może kiedyś się skusisz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. tarkastelu:
    Być może;))
    Teraz powstaje cała masa apokryfów i pseudo-apokryfów bazujących na słowach "ewangelia wg kogośtam". Czym bardziej kontrowersyjny tytuł, tym więcej czytelników;) Na pewno książka jest ciekawa, jednak szkoda, że nie ma innego tytułu:) Wtedy na pewno bym się nie wahała;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mówisz, że przewidywalność zabawy nie pasuje i niby faktycznie tak jest, bo w końcu i bez tego można napawać się dobrą literaturą, ale trochę mnie to zniechęciło. Podobnie jak duża dawka cierpienia dla bohaterki - nie lubię brutalnych lektur. Dobrą rekomendacją jest za to porównanie do 'Dowodów zbrodni' - bardzo lubię ten serial :)

    PS. A o co chodzi z tym królewskim pozwoleniem na używanie imienia? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię tego typu książki i poszukam jej gdzieś, aby przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przewidywalnosc fabuły to grzech główny książek a jeśli dotyczy to thrillera to juz całkiem klapa :/. Od chwili kiedy książka pojawiła się w blogowym świecie, to marze o niej, ale na punkcie ostrego klimatu i ciar mam bzika ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tez myślałam, że autorem książki jest kobieta :-)

    Sama tematyka ogromnie mnie ciekawi i lubię takie ,,mocniejsze'' klimaty, które wywołują ciarki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Książkę wygrałam w konkursie ZWB i już nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Żartujesz, autor jest meżczyzną??? - nie przypuszczałabym! Polowałam na tę książkę w konkursie ZwB, ale widzę, że zwinęła mi ją Kasandra:) Zachęciłaś mnie do lektury i boję się, że jak przeczytam pierwszą część, będę chciała przeczytać i następne...:)

    OdpowiedzUsuń
  16. musi, musi, mam juz na liście i koniecznie chcę przeczytać. Twoja recenzja mnie popycha do działania, bo od wpisania na listę czasem dużo czasu upływa do kupienia, a tu taka notka i już człowiek zaczyna drążyć temat

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejny tytuł, z którym muszę się zapoznać :) Mam wrażenie, że osoba autora jest równie intrygująca, jak treść książki :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, intrygująca pozycja! Z przyjemnością się z nią zapoznam!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na mojej półce miejsce się znalazło, bo stoi sobie na niej. Bardzo mnie zachęciłaś - naprawdę. Czytałam już dobre opinie tej książki, każda kolejna mnie utwierdza, że warto przesunąć "Kobietę w klatce" w kolejce... ;)
    Pozdrawiam.
    PS Też byłam pewna, że to kobieta napisała....

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapowiada się dobrze. A nawet bardzo dobrze. Chociaż przy fragmencie o przewidywalności zwątpiłam, zaufam Tobie i sięgnę ;).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Futbolowa:
    Ta książka jest bardzo brutalna. Masa w niej opisów mąk jakim poddawana była Merete. Jesli nie lubisz takich drastycznych scen, rzeczywiście może lepiej ją sobie darować. A co do pozwolenia:
    Nie mam pojęcia o co chodzi! Przeczesałam Internet i dowiedziałam się jedynie tyle, że aby posługiwać się imieniem Jussi, które było jego imieniem oryginalnym, musiał dostać specjalne królewskie pozwolenie. Jak dowiem się czegoś więcej- dam znać;)

    Natula:
    Ostry klimat jest tutaj zdecydowanie! A ta przewidywalność, jak mówię nie stanowi kłopotu, bo dzięki obserwacji momentu przetrzymywania ohaterki i tak dowiadujemy się kto jest sprawcą. To nie poznanie winnego jest tutaj najważniejsze;))

    Cyrysia:
    Haha, dobrze, że nie jestem jedyna z tą pomyłką co do płci;)


    beatrix73:
    Imiona potrafią nieźle zwodzić;) Bardzo się cieszę, że Cię zachęciłam!:))

    kasia.eire:
    Niezwykle mi miło;) A ksiażce naprawdę warto poświęcić czas;)

    Book-erka:
    Nie, nie żartuję! Zaskoczenie, prawda?:)
    Nie bój się, czasami warto dać się pochłonąc jakiejś serii;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że książka jest przewidywalna. Z tego powodu chyba sobie odpuszczę i sięgnę po coś Christie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dusia:
    Ale, ale! Niepotrzbnie to pisałam, bo to naprawdę nie wplywa na jakość książki! Sprawcę i tak poznalibyśmy kilkanaście stron dalej za sprawą sposobu narracji - gdy wchodzimy w świat Merete jej oprawca ujawnia się, bo nie chodzi o to kim on jest, ale o to dlaczego.:)

    OdpowiedzUsuń