Dość długo zwlekałam z napisaniem recenzji tej książki. Emocji, które towarzyszyły lekturze nie sposób ubrać w słowa, bo właściwie nie umiem ich określić ani nawet jednoznacznie stwierdzić czy były. Najlepszym określeniem do opisania tego, co przyniosła ze sobą ta pozycja, to niepokój, ale jednocześnie… wyciszenie.
Marie Hermanson okazała się być autorką skandynawska piszącą w sposób, który nie pozwala mi jednoznacznie ocenić tego tekstu.
Bardzo ważnym zabiegiem jest prowadzenie narracji dwutorowej.
Poznajemy tutaj dwie splatające się historie osób na pozór się nie znających – Ulriki i Kristiny. Pierwsza z nich jako nastolatka wakacje spędzała z rodziną Gattmanów, o której marzyła jako o własnej. Przyjaźniła się z Anne-Marie i razem z nią przeżywała najpiękniejsze chwile swojego życia, snuła plany, fantazjowała. Jej przyjaciółka była dla niej niedoścignionym ideałem. Wszystko zmieniło się gdy pewnego dnia zniknęła adoptowana przez Gattamanów dziewczynka – Maja – a wraz z nią życie rodziny wywróciło się do góry nogami. Choć ich mała córeczka wróciła, nic nie jest już takie jak przed jej zniknięciem.
Historię tych czasów opowiada nam Ulrika, która po latach wróciła do swojej wioski dziecięcych marzeń z własnymi pociechami. To właśnie jej synowie odnajdują szkielet kobiety, która okazuje się być powiązana z tajemniczym zniknięciem dziewczynki sprzed lat… Znalezione szczątki należą do Kristiny, drugiej bohaterki, z której perspektywy prowadzona jest opowieść.
Akcja powieści, jeśli mówić już o jako takiej, toczy się niespiesznie. Nie ma tu wzlotów i upadków, jest za to jednostajna, uspokajająca narracja z ciekawą historią w tle. Czytając ją miałam wrażenie, że ktoś mnie tuli do snu. Marie Hermanson opowiedziała mi wyciszającą bajkę na dobranoc, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nudy tu nie uświadczyłam, gdzieś w mojej głowie słyszałam cichutką melodyjkę, a z oddali płynął głos snujący narrację. Takie właśnie odczucia towarzyszyły mi przy tej książce, taki właśnie spokój i wyciszenie ogarnia mnie gdy o niej myślę.
Jest w niej jednak coś niesamowicie niepokojącego
Nie umiem zlokalizować źródła tego niepokoju, wiem, że jest gdzieś ukryte, że być może coś mi umknęło, a miało to kolosalne znaczenie.
Jeśli miała swoje wady, nie zauważyłam ich, bo narracja mnie zahipnotyzowała. Czytałam jak w transie, nie bacząc na ewentualne słabsze momenty. Czy były? Oceńcie sami. Ja czuję się ukojona.
Książka czeka na półce aż będę potrzebowała takiej kojącej lektury :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, które napawają spokojem... Ostatnio taką lekturą u mnie było "Niebo jest wszędzie", dlatego myślę, że powinnam sięgnąć po "Plażę muszli" :)
OdpowiedzUsuńSkuszę się, oj skuszę :D uwielbiam książki skandynawskie, więc to już mnie kusi, ale wydaje się być też taką książką trochę spokojniejszą, taką zwykłą, a jednocześnie tajemniczą.
OdpowiedzUsuńMaya:
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Ci się spodoba;)
Booklover:
Ja z kolei jestem jeszcze przed lekturą "niebo jest wszędzie", a skoro jest podobnie kojąca, to z chęcią do niej sięgnę;)
tarkastelu:
OdpowiedzUsuńTak, to dobre okreslenia:)
Mam nadzieję, że książka wpadnie w moje łapki:). Zapowiada się ciekawa lektura. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wydawnictwo słowo/obraz terytoria wydaję na prawdę dobre pozycję.
OdpowiedzUsuńJa już mam trzy za sobą i jeszcze na żadnej się nie zawiodłam :)
Swego czasu chciałam przeczytać "Plażę muszli", ale po zaznajomieniu się z kilkoma średnio pozytywnymi recenzjami, mój zapał ostygł. Teraz przypomniałaś mi o tej powieści, ale chyba jeszcze poczekam z przeczytaniem jej.
OdpowiedzUsuńbiedronka:
OdpowiedzUsuńMasz rację, ich literaturę nazwałabym wysublimowaną. Niestety jednak jest dość droga:(
Jednak warto zapłacić, by cieszyć się dobrą książką;)
Z chęcią przeczytam książkę, zachęciłaś mnie i już nie mogę wytrzymać aby po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńZaraziłaś mnie swymi emocjami i ja także chce poznać tę książkę i zanurzyć się w jej fabule.
OdpowiedzUsuńcyrysia:
OdpowiedzUsuńWiele osób jest tą książką rozczarowanych. Mam nadzieję, że Ty nie będziesz:)
Cassiel:
Cieszę się, jednocześnie mam nadzieję, że sama również odkryjesz w niej to kojące, choć niepokojące piękno;)
Sądząc po Twojej recenzji zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMadlen:
OdpowiedzUsuńTo już zależy od czytelniczych gustów, bo spotkalam się również z bardzo negatywnymi ocenami tej ksiązki:)
Uwielbiam takie rodzinne historie :) Nie wiem czemu, kojarzy mi się to z Jodi Picoult, chętnie sięgnę po tę powieść, okładka od razu przyciągnęła mój wzrok :)
OdpowiedzUsuńDomi:
OdpowiedzUsuńHmmm, Picoult pisze dużo bardziej prawdziwe ksiązki,a tu jeste wiele spraw niejasnych, zagadkowych, "nie z tej ziemi" można by powiedzieć;D
Nie dam tej książce szansy - być może tego pożałuję, ale to zdecydowanie nie moje klimaty
OdpowiedzUsuń