piątek, 26 sierpnia 2011

Blondyn i Blondyna - Magdalena Kulus


Ciężko pisać, gdy serce jeszcze drży po lekturze, a emocje nie opadły. Wiem na pewno, że książka Magdaleny Kulus zajmie honorowe miejsce w mojej biblioteczce i w taki też sposób będę ją traktować.
Co jest w niej takiego wyjątkowego?
Gdy otrzymałam ją do recenzji miałam bardzo mieszane uczucia, wynikające z obawy przed tym co czeka mnie przy lekturze. Teraz cieszę się radością dziecka, że otrzymałam wspaniały dar możliwości przeczytania jej i podzielenia się z Wami wrażeniami. Dlaczego? Poniekąd dlatego, że z autorką łączy mnie bardzo, bardzo wiele – jak wiele, zobaczycie sami, a poniekąd dlatego, że już dawno nie miałam tak wielkiej przyjemności podczas czytania czyjegoś świadectwa życia. Autorka, a jednocześnie bohaterka tej niezwykłej publikacji jaką jest książka-blog choruje na zanik mięśni. Jej niepełnosprawność przykuła ją do wózka inwalidzkiego, co jednak wcale nie odbiera jej radości życia! Wraz ze swoim asystentem goldenem retrieverem Igorem, co dzień walczy o spełnienie snu o samodzielności.
Dzięki książce tej możemy dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku śledzić ich wspólne przygody, troski i całą masę zabawnych przygód.
Magdalena Kulus ofiaruje czytelnikowi wspaniałe świadectwo życia przepełnionego optymizmem, niewiarygodną otwartością, miłością i wytrwałością. Odkrywa ona to, co powoli przestaje być tabu, a coraz częściej zaczyna być tematem wiodącym wielu kampanii: że niepełnosprawność nie wyklucza z życia, że można pracować, spełniać marzenia, realizować się, rozwijać i czerpać z niego garściami.  Uczy empatii, wiary w siebie, optymizmu, a jedno z większych przesłań jakie ze sobą niesie to jedno zdanie „Przeżyj swoje życie”.
Podczas lektury moje serce radowało się non stop, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Autorka wlała we mnie tak wielkie pokłady radości, że nie sposób się tym podzielić. Moje przeżywanie tej książki było – i nadal jest – tym większe, że Magdalena Kulus to absolwentka mojego wydziału – Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego – i mojego kierunku – filologii polskiej. Czułam rozpierającą dumę, że TACY ludzie wyrastają z tej uczelni i że TACY ludzie chcą na nią przychodzić i na niej studiować.
Wzruszeniom towarzyszącym lekturze nie było końca – postawa rodziców autorki mnie rozczuliła, a poczucie humoru z jakim Magdalena podchodzi do życia nieustannie zadziwiało. Ta książka to wielki hołd poświęcony więziom rodzinnym i przyjacielskim.

Co łączy mnie z Panią Magdaleną oprócz wyboru studiów i uczelni? Podobnie jak większość Czytelników blogu, jest ona recenzentką książek, a także, uwaga, byłą członkinią Ruchu Światło-Życie zasłuchującą się w szantach. Cały czas towarzyszyło mi uczucie, że to taka „swoja dziewczyna”. Autorka jest jednak w czymś zasadniczo lepsza ode mnie i pewnie od wielu z Was – przeżywa życie tak, jak ja nigdy nie potrafiłam. Stała się dla mnie niedoścignionym wzorcem. I choć mogłam wraz z nią odbywać podróże po znanych mi miejscach Katowic, chodzić do cenionych i często odwiedzanych przeze mnie teatrów – Korezu i Śląskiego, tak naprawdę dopiero od października spojrzę na nie jej oczami.

Magdalena i Igor to duet doskonały, który jest idealnym przykładem na to, że praca i wysiłek mogą dokonać wielu cudów. Ich wspólna droga do samodzielności, choć usłana wieloma trudnościami, stała się największą przygodą ich życia, a możliwość czytania i towarzyszenia im na tej drodze była dla mnie prawdziwym darem. Autorka uświadamia odbiorcy jak wielu z nas żyje podobnie do emerytów – spanie, książka, film, spanie – a jak niewielu korzysta z krótkiego czasu jaki został nam dany na ziemi. Pani Magdalena zachwyciła mnie także swoją wiarą.

Jej książka wzbogacona jest zdjęciami ilustrującymi niektóre z przygód Blondyny i Blondyna – żałuję, że jest ich tak niewiele.
Moim ulubionym rozdziałem, jako książkoholika, jest rozdział o Targach Książki w Krakowie – przeczytajcie, a pewnie podzielicie mój zachwyt.


Książkę odebrałam bardzo osobiście, toteż recenzja jest bardzo subiektywna. Nie sposób jest mi ją ocenić, to publikacja naprawdę wyjątkowa, zasługująca na to, by znaleźć się w każdej biblioteczce i by wracać do niej co rusz.
Gdy ogarnie Cię zwątpienie, zaufaj autorce i wraz z nią odzyskaj wiarę w sens tego co robisz.

Gorąco i szczerze polecam!


18 komentarzy:

  1. Coś czuję, że dla mnie też będzie to coś w stylu pozycji obowiązkowej. Poza tym Wydział Filologiczny witam w październiku, więc będzie miło się zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, jak czytałam tą recenzję to miałam łzy w oczach, a co dopiero przy lekturze. Mam książeczkę już na swojej półce i mam nadzieję, że wzbudzi u mnie takie same emocje jak u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie książka czeka na swoją kolejkę..

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że ,,Blondyn i Blondyna'' wywołała w tobie spore poruszenie. Nie słyszałam o tej książce nigdy, lecz wyczułam z twojej recenzji całą gamę pozytywnych emocji, dlatego chętnie sama poznam bliżej twórczość Magdaleny Kulus .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka cudowna książka! Trudna, ale piękna, z największą przyjemnością ją przeczytam!

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie książki po prostu trzeba czytać, aby uświadomić sobie ile mamy szczęścia w życiu, że jesteśmy zdrowi i jak bardzo tego nie doceniamy... przeczytam z pewnością:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Madlen:
    Dlatego też, ale przede wszystkim po to, by uczyć się optymizmu!:)

    kolmanka:
    Rozumiem Cię doskonale, bo ja całą lekturę się uśmiechałam jednocześnie mając łzy w oczach. Polecam bloga,z niego stworzona została książka!

    OdpowiedzUsuń
  8. książki tego typu cenię sobie najbardziej, a że UŚiem wiązało się parę lat mojego życia, przeczytam ją tym chętniej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śląski, Kulturoznawstwo :)
    re:
    Też się zawsze zastanawiam jak to jest, szczególnie, że wyszła z tego tak zgrabna całość, że nie wiem jak dwie osoby mogły ją napisać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Varia:
    Ja również je cenię, a niestety tak rzadko na nie trafiam...
    O, a co Cię z UŚiem wiązało?:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ech, nie wiem, jak to zrobiłaś, ale sama recenzja ujęła mnie już za serce i wzruszyła. To co dopiero będzie po przeczytaniu książki?

    OdpowiedzUsuń
  12. niedopisanie:
    Bardzo się cieszę:) ujęłam w niej jedynie to, co sama przeżyłam podczas lektury i co dało się opisać - cała reszta jest nie do wyrażenia. Spodoba Ci się!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo zachęcająca opinia, chociaż książka raczej nie trafia w moje gusta. Dla Ciebie to może piękna podróż, ale ja nie mam tak wiele wspólnego z autorką ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę ją przeczytać! Coś czuję, że ta książka będzie dla mnie ważna! Trafia na moją priorytetową listę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dusia:
    Tu nie chodzi jedynie o wspólnotę doświadczeń - ona jest tylko wisienką na torcie. Ważniejszy jest przekaz i , jak pisałam, świadectwo życia:)

    OdpowiedzUsuń
  16. więcej więcej subiektywnych recenzji :) zarażasz entuzjazmem. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja miałam okazję poznać Panią Magdę w sobotę na imprezie książkowej Sobota z książką. Niestety nie znałam wcześniej ani książki ani samej autorki. Dopiero teraz nadrabiam zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam okazję poznać Magdę na spotkaniu autorskim, dwa lata temu:)
      Jakie na Tobie zrobiła wrażenie?:)

      Usuń