Clive Staples Lewis, postać której nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest osobą niezwykłą, autorem, który w sposób prosty, niezwykle trafny potrafi rozwinąć wybrany przez siebie temat, odwołując się do swojego doświadczenia oraz swojej wielkiej erudycji.
Każdorazowe spotkanie z jego pisarstwem staje się spotkaniem, na które czekam z wytęsknieniem, spotkaniem z dobrym znajomym, którego zawsze chętnie zapraszam, by wysłuchać jego racji i podjąć polemikę.
Tym razem C.S.Lewis zaprosił mnie do rozważań na temat biblijnej Księgi Psalmów.
Zaprezentował mi swoje „olśnienia”, „trudności”, swój sposób interpretacji psalmów, zwłaszcza w odniesieniu do Nowego Testamentu.
Lewis wielokrotnie tłumaczy wydawałoby się brutalne, surowe nakazy i prośby zawarte w psalmach, pomaga odnaleźć ich sens współczesnemu chrześcijaninowi, nie znającemu kultury judaistycznej na wylot, nie znającego czasów chrystusowych do tego stopnia, by samodzielnie pokusić się o interpretację pewnych zjawisk, które on po wnikliwych studiach biblistycznych jest w stanie wyłapać.
Oczywiście konkluzja okazuje się prosta- Księga Psalmów, jak cała Biblia jest uniwersalna- mimo, że została spisana w czasach panowania króla Dawida, po dziś dzień zawarte w niej słowa są nam przewodnikami. Idealnie wpasowują się w rzeczywistość XXI-wiecznego człowieka, żyjącego w kulturze mass mediów. Doświadczenia ludzi są niezmienne- człowiek mimo szeregu zmian cywilizacyjnych pozostaje człowiekiem, z podobnie ukształtowaną psychiką, dążeniami i pragnieniami. Z podobną, choć nie każdy chce się do tego przyznać, wizją Boga.
Boga, nie bogów. Nie ma liczby mnogiej od tego rzeczownika. Nie wierzycie? Przeczytajcie.
Styl jest lekki, słowa płyną tak naturalnie, że momentami ma się wrażenie, że rzeczywiście sam Lewis siedzi naprzeciwko nas i wprowadza w swoje najintymniejsze myśli, zaprasza do dyskusji na podjęty temat. Staje się naszym przewodnikiem po jednej z piękniejszych ksiąg Pisma Świętego- Księdze Psalmów.
Polecam!
Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Esprit.
Ale mnie zachęciłaś. Zresztą już nie pierwszy raz:). Jak tylko uda mi się ją gdzieś dorwać, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
nazwisko autora jest mi dobrze znane, ale coś nie mogę się przekonać do jego twórczości.
OdpowiedzUsuńkasandra_85 : bardzo się cieszę! I polecam się na przyszłość;)
OdpowiedzUsuńVaria: A próbowałaś coś czytać?
OdpowiedzUsuńNa liście koniecznych do przeczytania, mimo tego, że "Smutek" mi się nie podobał :(
OdpowiedzUsuńLewisa kocham, więc to pozycja obowiązkowa :).
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nią... Ale jakoś jej nie wybrałam.
OdpowiedzUsuńWędruje do mnie przesyłka z tą książką, już nie mogę się doczekać, kiedy znajdzie się w moich rękach:)
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę na tę pozycję, dlaczego? Nie umiem podać racjonalnego powodu.
OdpowiedzUsuńNa półce stoi Bóg Hołowni i nie mogę się za niego zabrać. Może kiedyś mnie natchnie :)
a mnie ten autor odstrasza.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie ;<
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lewisa ,a twoja recenzja strasznie mnie zachęciła do zdobycia tej książki :)
OdpowiedzUsuńTeraz mam w planach przeczytanie wszystkich części "Opowieści z Narnii" i "Dopóki mamy twarze", a potem może sięgnę po inne książki tego autora.
OdpowiedzUsuńCaroline Ratliff: Bardzo się cieszę;))
OdpowiedzUsuńBujaczek: Może w przyszłości:)
MirandaKorner: Jestem ciekawa Twoich wrażeń po lekturze;)
Kinga: Może to nie Twój czas na taką tematykę;)
Dominika Anna: Z jakiegoś konkretnego powodu?
Rudzielec: Rozumiem i szanuję:)
dm1994: Podwójnie mi przyjemnie:!)
Ania: "Dopóki mamy twarze" również jeszcze przede mną:)
"Dopóki mam twarze", "Rozważania o psalmach" i jeszcze kilka innych wciąż są przede mną. Bo cały czas obawiam się, czy to lektura dla mnie. Ale chyba najszybciej sięgnęłabym po "Dopóki mamy twarze". Kochana, jak się tu u Ciebie pięknie zrobiło! Podoba mi się tu u Ciebie teraz okropnie :)
OdpowiedzUsuńDaria: dziękuję serdecznie! Mi również BARDZO się podoba, a to w 90% zasługa Pandorci;))
OdpowiedzUsuń