- Ale o tobie, John, zawsze myślę jak o swoich oczach, które wyraźnie widzą w ciemności, podczas gdy oczy innych potrafią ujrzeć wyłącznie ciemność. [1]
Rzecz dzieje się w wieku XVI, kiedy to na tronie zasiada Elżbieta I, a jej królestwo toczy brak pieniędzy i spiskujący wokół wrogowie. Królowa więzi Marię, królową Szkotów i tylko czeka, aż któryś z jej wysłanników zażąda jej głowy. W tych niełatwych czasach monarchini stara się otaczać zaufanymi ludźmi, z których najważniejszym zdaje się Francis Walsingham - niegdyś depozytariusz ważnych dokumentów, będących mapą do niesamowicie ważnej cieśniny Anian, mogącej odmienić losy królestwa.- jego wpływów i majętności - teraz zaś, na skutek ich utracenia, postać na cenzurowanym. Bohater, główny tajny szpieg, wysyła Johna Dee - astrologa i uczonego - by ten przechwycił dokumenty i sprowadził je przed oblicze królowej, której - trzeba dodać - jest on najwierniejszym sługą i oczami. W międzyczasie na dworze trwa cicha gra między Elżbietą a Marią, mogąca doprowadzić do zamachu.
Nie jest to może Dan Brown ani Ken Follet, fanom twórczości których jest ona polecana (umówmy się - odstaje chociażby gabarytowo), stanowi jednak lekturę relaksową, urlopową wręcz - taką na działkę, na hamak, na plażę czy na ciepłe wieczory spędzone na balkonie (tę ostatnią opcję, ze względu na znaczącą rolę gwiazd w powieści, polecam najmocniej).
Jak na thriller historyczny za mało było tu dla mnie i sensacji, i historii - odnoszę wrażenie, że wiele wątków zostało potraktowanych po macoszemu, pominiętych lub ledwie liźniętych. Jeśli z tym autor nas zostawi - należy traktować to jako zdecydowaną wadę, jeśli jednak to zapowiedź kolejnych tomów - można tłumaczyć owo zasygnalizowanie wątków niedługim ich rozwinięciem w kolejnyc
h publikacjach. Szczerze mówiąc jednak, raczej nie ma ku temu przesłanek.
Czy zatem lekturę odradzam? Absolutnie nie! Jeśli lubicie powieści, w których spiski, pościgi i intrygi w imię Jej Królewskiej Mości wiodą prym, a przy tym nie przepadacie za dziełami sążnistymi, w których roi się od postaci niemożliwych do zapamiętania, wątków niezliczonych i mnogich zwrotów akcji na co drugiej stronicy - polecam Wam ją serdecznie. Nie można jej bowiem w żaden sposób odmówić funkcji rozrywkowej - czyta się ją lekko, z zaciekawieniem, co rusz prychając (ach ta podstępna Maria!), wzdychając (ach ten przenikliwy Dee!) czy mamrocząc pod nosem (Walsingham!). Autor nie szczędzi nam także brutalnych opisów, miejscami wręcz skatologicznych - nurzanie się w odchodach, brodzenie w cuchnącej Tamizie (wiwat wiek XVI!) czy brodzenie w krwi rozprutych bohaterów, po to tylko, by przechwycić tajne wiadomości nie jest tu niczym szczególnym, ot - takie czasy, takie życie. Zalecam więc szczególną ostrożność podczas lektury tym, których żołądek jest bardzo delikatny.
Polecam zatem - dajcie się wywieść w pole sir Walsinghamowi, szpiegowi, który nawet w najtrudniejszej sytuacji potrafi wymyślić plan B, a czasem i C; dajcie się skusić odkrywaniu tajnych szyfrów z Johnem Dee i wreszcie zostańcie świadkami męczeńskiej egzekucji - a wszystko to w imię Jej Królewskiej Mości.
Premiera książki już 29.06.2021.
[1] Oczy królowej, Oliver Clements, Poznań 2021, s. 117.
Nie jest to może Dan Brown ani Ken Follet, fanom twórczości których jest ona polecana (umówmy się - odstaje chociażby gabarytowo), stanowi jednak lekturę relaksową, urlopową wręcz - taką na działkę, na hamak, na plażę czy na ciepłe wieczory spędzone na balkonie (tę ostatnią opcję, ze względu na znaczącą rolę gwiazd w powieści, polecam najmocniej).