Saga rodziny Neshov obejmuje pięć tomów: Ziemię kłamstw, Raki pustelniki, Na pastwiska zielone, Przebaczenie na zawsze oraz Kochanków.
O pierwszej z nich opowiadałam już jakiś czas temu, dziś zaś nadszedł czas na krótkie omówienie trzech kolejnych.
Raki pustelniki dotyczą czasów kiedy to już po śmierci i pogrzebie Anny Neshov i ujawnieniu rodzinnych sekretów, trzej bracia i Torunn - córka najstarszego z nich, za wszelką cenę próbują wrócić do normalności. Zaprzątać zaczynają ich codzienne sprawy i obowiązki, jednak ta zwyczajność szybko okazuje się zwykłą ułudą.
Pozostały w domu Tor wciąż prowadzi rodzinne gospodarstwo, jednak boryka się nie tylko z coraz większymi trudnościami z jego zarządzaniem, ale również z kłopotami finansowymi oraz coraz dotkliwiej odczuwaną samotnością, która szybko prowadzi do roztargnienia, to zaś - do nieszczęścia.
Usilnie namawia Torunn, by przejęła po nim dom i gospodarstwo, jednak plany wobec niego mają także pozostali bracia.
Erlend ze swym partnerem bardzo pragną dziecka, a ta chęć stworzenia rodziny wiąże się dla nich z niełatwymi decyzjami. Margido zaś, podejmuje próbę uporządkowania swojego życia osobistego.
Tom trzeci, Na pastwiska zielone, obejmuje okres, podczas którego Torunn przy pomocy młodego zmiennika, Kaja Rogera, usiłuje utrzymać rodzinne gospodarstwo, którego depozytariuszką się stała po samobójczej śmierci ojca. Kobieta obwinia się za rodzinną tragedię i coraz bardziej podupada na zdrowiu psychicznym, nie otrzymując żadnego wsparcia od wujostwa, zajętego własnymi sprawami. W tym czasie bowiem Margido rozwija działalność swojego biura pogrzebowego i w głowie ma jedynie swój coraz lepiej prosperujący biznes, a Elrend i Krumme oczekują narodzin dzieci z Jytte i Lizzi oraz remontują gospodarcze silosy, mające im posłużyć za miejsce letniego wypoczynku. Ich myśli zaprząta jedynie przyszłe ojcostwo oraz pragnienie przemienia gospodarstwa w ośrodek o zupełnie innych niż dotąd cechach.
Czwarta zaś część, Zawsze jest przebaczenie, porywa nas w czasy trzy lata po opuszczeniu Neshov przez Torunn. Kobieta ma już czterdzieści lat i czuje, że jej przyszłość nie powinna wyglądać tak jak teraźniejszość. Dość ma już niewierności swego partnera, jednak nie jest pewna czy po ucieczce ma szansę liczyć na wyrozumiałość i przebaczenie rodziny.
W jej życiu bowiem wiele się zmieniło - Erlend i Krumme zostali ojcami, Margido nadal rozwija swój biznes, choć czeka go wiele przeobrażeń.
Trudno opisywać tę sagę bez popadania w banał. Doceniam jej surowość, powolny rozwój wydarzeń, większe skupienie na opisach, lecz - jak to w sagach - to właśnie przez nie znajdują się tu momenty przestojów, dłużyzn, podczas których czytanie wydaje się tak monotonne, że ma się ochotę lekturę porzucić. Nie robi się tego jednak, bo jest w nich jednocześnie pewna magnetyczna siła, coś, co sprawia, że właściwie wiele niedoskonałości puszczamy kątem oka, udając, że wcale ich nie ma. Dziwny i wciągający to cykl, niewolny od partii portretujących wszystko i wszystkich, bardzo emocjonalny, oddający duszny klimat małomiasteczkowy, w którym każdy ruch jest obserwowany i skrzętnie zapamiętywany i gdzie nie bardzo jest miejsce na inność oraz zmianę.
To, co zainicjowane zostało domem pierwszym, który skądinąd bardzo mi się spodobał, powoli zmierza ku finałowi. Rodzinne supły rozplątują się, a tajemnice przestają stygmatyzować. Ciekawa jestem tomu wieńczącego, jednak już teraz mogę miłośnikom długich historii polecić ten cykl. Nie bez powodu został on obsypany tyloma nagrodami i uznany za arcydzieło literatury norweskiej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz