czwartek, 18 lipca 2019

Syrena i Pani Hancock - Imogen Hermes Gowar





Syrena i Pani Hancock to historia, w której nie spotkacie się z kolejną z baśniową reinterpretacją Małej Syrenki. To opowieść, w której syrena staje się zarówno bohaterem figuratywnym - wszak to od jej znalezienia rozpoczyna się narracja i wokół jej dalszego poszukiwania jest utkana, jak i niefiguratywnym - symbolem kurtyzany, która podobnie jak te mityczne stworzenia wabiła mężczyzn na zatracenie, femme fatale uwodząca wszystkich, z którymi relacja mogła wiązać się dla niej z jakąś korzyścią.

Rzecz dzieje się w XVIII-wiecznej Anglii. Oto w roku 1785 do kupca Jonaha Hacoocka z jednej z  przedłużających się morskich wypraw wraca jego najlepszy kapitan z niecodziennymi wieściami. Statek Hancocka został sprzedany, lecz w jego miejsce Jones przywiózł coś dalece cenniejszego - morskiego potwora, którego mieni syreną. Wynaturzony, martwy stwór ma przynieść mężczyźnie bogactwo, o jakim nie śmiał marzyć. I faktycznie, wraz z pojawieniem się wodnego monstrum, życie kapitana odmienia się, wskakując na zupełnie nowe tory.
Gdy bowiem plotka o jego zdobyczy obiega cały Londyn, wszyscy chcą ją zobaczyć, płacąc za tę możliwość. Jedną z klientek Hancocka staje się właścicielka najsławniejszego domu uciech w mieście, pragnąca za sprawą syreny zapewnić swym klientom prawdziwie niecodzienną przyjemność. Wynajmuje ją więc od kapitana, zapraszając go jednocześnie na jedno ze swoich przyjęć, na którym syrenim śpiewem wabić będzie go nie tylko jego morska zdobycz, ale najznamienitsze i najbardziej luksusowe kurtyzany. 

Po przybyciu na miejsce Hancock szybko orientuje się, że popełnił błąd, bowiem wszechobecna rozpusta, wyuzdanie, rozpasanie i bezwstydność, budziły w nim jedynie zażenowanie i oburzenie, a miał świadomość, że to co widzi, jest dopiero przygrywką. Uświadomił sobie, że świątynia seksu, w której się znalazł wcale nie jest odpowiednim miejscem dla jego biznesu i że nie takiej sławy dla siebie pragnął. Wtedy jednak, było już za późno - wpadł bowiem w sidła najsławniejszej metresy, otrzymującej przykaz zabawienia gościa. Była  nią Angelica Neal, kurtyzana doskonała w swym fachu, umiejąca uwodzić, jak żadna inna... Odkąd ją poznał. bohater postanowił przypodobać jej się na wszelkie sposoby, obiecując jej rzeczy niemożliwe i całkowicie zatracając się w swej fascynacji. Czy syreni śpiew, któremu się poddał, może go poprowadzić ku szczęśliwemu życiu, czy też jest jedynie drogą na zatracenie?

Syrena i Pani Hancock, to poza zajmującą opowieścią o kapitanie i kochanicy, świadectwo życia w tamtych czasach, o bogato zarysowanym tle społeczno-obyczajowym. Brytyjska pisarka zadbała o to, by oddać klimat epoki, co fantastycznie jej się udało. Decydując się na opowieść o domu rozpusty, nie popadła ani w banał, ani nie oddała się żadnym sztuczkom językowym. Opisy życia w przybytku rozkoszy i wszelkie odbywające się tam sceny są dosadne, realistyczne, często wręcz naturalistyczne - nie ma tu delikatności, lecz często brud, brutalność i dosadność. Przy tym wszystkim wplotła autorka w swoją narrację wątek abolicjonizmu i niewolnictwa - jest on ledwie zasygnalizowany, lecz istotnie wybrzmiewa. 




Powieść ta wabi niczym syreni śpiew i choć obezwładniający smutek wcale nie musi Wam towarzyszyć, jak miało to miejsce w przypadku bohaterów, to jednak pewnej duszności, niemożnośćci uwolnienia się od książki z całą pewnością nie unikniecie. Musicie mieć jednak świadomość, że jest to raczej książka do lektury niespiesznej, wymagająca skupienia i zaangażowania. Ci, którzy nastawiają się na baśniową opowiastkę, będą zawiedzeni. Ci jednak, którzy takich wyobrażeń nie mają, z całą pewnością zaangażują się w tę powieść i będą pod wrażeniem tego, jak została dopieszczona.

Bardzo dobra proza, nęcąca okładką, wabiąca motywem syreny i niepozwalająca się od siebie oderwać. Czy to magia?  Tak, magia literatury. Polecam. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz