Kryminalna intryga z wątkiem paranormalnym w tle? Jeśli szukacie czegoś podobnego, Indygo spełni Wasze oczekiwania.
Baskin to miasteczko z niezbyt chlubną przeszłością. Odkąd tylko pamiętają jej mieszkańcy, bez śladu ginęły w niej dzieci. Żadna ze spraw nie została dotąd wyjaśniona - ciał nigdy nie odnaleziono, zatem nie można było wykluczyć ucieczek z domu, a brak jakichkolwiek poszlak sprawiał, że śledztwa bardzo szybko zamykano. Policja, media i sąsiedzi dość szybko zapominali. Dzieci pozostawały jedynie w pamięci zrozpaczonych rodziców, których ból nigdy nie został ukojony.
Jedyną osobą, która wiedział, jaki los spotkał zaginionych, był Kusak - bezwzględny morderca zabijający dla czystej przyjemności. Ofiary śledził wyjątkowo długo, upewniając się, że nie będą miały one żadnych koligacji, mogących rzucić na niego choć cień podejrzeń. Udzielał się w grupach wsparcia poszukujących zaginionych i wychodził z takimi inicjatywami, że nikomu nawet przez myśl nie przeszłoby, że mógłby być zamieszany w tragiczne wydarzenia. Czytelnik niemalże do samego końca nie poznaje jego prawdziwej tożsamości, pozostając jedynie ze świadomością, że dzieci rozpoznają swego oprawcę. Sadystę, który ukazuje im się dopiero tygodniu przetrzymywania ich, po to tylko, by brutalnie ich okaleczyć i zabić, samemu czerpiąc z tego ogromną satysfakcję.
Morderca jest przy tym wszystkim bardzo pewny siebie - rozzuchwala go to, że nikt nie wpadł dotąd na jego powiązania z zaginięciami, mimo że był cały czas obok, na wyciągnięcie ręki. Jego bestialska gra ma jednak wkroczyć na zupełnie nowe tory. Kolejna z jego przyszłych ofiar, Ada, przyjaźni się bowiem z Emilem - chłopcem o nietypowych zdolnościach, które mogą całkowicie i zupełnie niespodziewane popsuć szyki Kusakowi. To ci nastolatkowie, złączeni brzemieniem podobnych tragedii i cierpienia, wpadają na trop mordercy. Czy uda im się wykorzystać pozyskaną wiedzę, zanim dla jednego z nich będzie za późno?
Indygo to emocjonująca podróż szlakiem bestialskiego mordercy, to także próba zajrzenia wgłąb jego umysłu, a jednocześnie opowieść o niezmierzonym cierpieniu - tak współczesnych, jak żyjących w czasach II wojny światowej w okolicy Baskina ludzi. Istoty tytułu nie mogę zdradzić, nie odkrywając zbyt wiele fabuły - pozostawiam to zadanie wnikliwym czytelnikom.
Powieść Chmielewskiego jest niebezpieczna - wciąga, momentami przeraża (zwłaszcza tam, gdzie pojawiają się nawiązania do historii), uwrażliwia na cierpienia setek niewinnych ludzi, a także odsłania mechanizmy rządzące umysłami morderców. Między wierszami zaś, stawia odwieczne pytanie, którego nie sposób tu uniknąć: unde malum? Co jest istotą zła? Gdzie leży jego źródło? Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek?
Polecam. Sięgając po tę książkę, nie spodziewałam się, że będę miała do czynienia z tak sprawnie rozpisanym thrillerem, zaś przeczytałam go jednym tchem. Z radością oczekiwać będę kolejnych tekstów Chmielewskiego, które - mam nadzieję - pojawią się już wkrótce.
0 komentarze:
Prześlij komentarz