środa, 5 kwietnia 2017

Mała Syrenka. Złota księga


Mała Syrenka wielu nierozerwalnie kojarzy się z dzieciństwem i błogimi przedpołudniami spędzanymi w towarzystwie księżniczek Disneya. Także i w moim przypadku, syrenka Ariel jest jedną z tych bohaterek, z którymi spędzałam długie godziny częstego dziecięcego chorowania.

Dzięki kolekcji wydawnictwa EGMONT kolejne pokolenia mają szansę zaprzyjaźnić się z Małą Syrenką i to wcale nie przed ekranami telewizorów, a w towarzystwie słowa pisanego i obrazu.

Dawno temu, w czasach, których nie pamiętamy, ryby umiały mówić, a podwodnym królestwem, Atlantyką, sprawiedliwie władał król Tryton. Zmartwień dostarczali mu nie poddani, lecz najmłodsza córka – Ariel, która tak mocno interesowała się światem ludzi, że często nieświadomie narażała na niebezpieczeństwo siebie i całe królestwo. Gdy pewnego dnia syrenka spostrzegła ludzkiego księcia Eryka, z miejsca się zakochała.

Niestety, rodzące się uczucie doprowadzić miało do tragedii. Naiwne serce syrenki wykorzystała czarownica Urszula, która posługując się Ariel, postanowiła zadrwić z  króla Trytona i odebrać mu władzę. Pod pozorem pomocy, kazała podpisać syrence umowę, na mocy której otrzymać miała ona na trzy dni ludzką postać, w zamian za swój przepiękny głos. Jeśli w ciągu tego czasu nie udałoby jej się rozkochać w sobie księcia Eryka, na zawsze stracić miała ludzką postać i stać się własnością Urszuli, ta zaś depozytariuszką władzy, którą za córkę ochoczo przekazać miał jej Tryton.

Bardzo estetyczne wydanie, klasyczne disneyowskie ilustracje oraz tekst dostosowany do potrzeb młodego czytelnika, czynią z Małej Syrenki pozycję atrakcyjną. Opowieść została należycie okrojona i skrócona, pominięto wątki poboczne, zachowując jednak jasność i czytelność przekazu oraz niczego istotnego historii nie ujmując. Za sprawą tej książki, młody odbiorca albo zaznajomi się z nieznaną sobie dotąd opowieścią, albo też utrwali historię widzianą wcześniej w wersji filmowej. Opowieść o syrence Ariel jest tak piękna i ponadczasowa, że nieważne od czego zacznie się zaznajamianie z nią, każdy kolejny ruch będzie tak samo przyjemny.


Jeśli tylko pragniecie zapoznać swoje pociechy z  klasycznymi baśniami Disneya - polecam! 

Mojej lekturze nierozerwalnie towarzyszyło Studio Accantus :)





1 komentarz:

  1. Czy można nie kochać Arielki? A do tego świetna jakość książek Egmontu. Super połączenie.
    Wiecznie Zaczytana z W Molikowie

    OdpowiedzUsuń