środa, 20 stycznia 2016

Amber - Gail McHugh




Amber to książka, która budzi tak skrajne emocje, że nie sposób podejść do niej z należytym obiektywizmem.

Opowiada historię dziewczyny, która mimo młodego wieku została tak bardzo doświadczona przez życie, że dziś chroni się przed każdą formą zaangażowania emocjonalnego, kompensując je seksem bez zobowiązań. Wychowywana była przez rodziców uzależnionych od narkotyków, którzy nie tylko ranili ją swoim nałogiem, ale także zginęli na jej oczach – ojciec zastrzelił matkę, po czym popełnił samobójstwo. Scena ta na zawsze wryła się w  młody i nieukształtowany jeszcze umysł dziewczyny. Dziś pragnie zacząć nowe życie – jako studentka w  miejscu, w którym  nikt nie zna jej przeszłości i demonów.

Niestety od początku nic nie idzie po jej myśli – potykając się, wpada wprost na kolana największego szkolnego przystojniaka i uwodziciela, Rydera, mającego opinię złego chłopaka, który całując ją kradnie jej serce. Parę chwil później z pomocą spieszy jej jego najlepszy przyjaciel oraz drugi szkolny obiekt westchnień – Brock, gentelman ratujący ją z opresji. Nie mija wiele czasu, gdy Amber uświadamia sobie, że z osoby niezdolnej do obdarzenia kogokolwiek uczuciem zamienia się w kobietę kochającą jednocześnie dwu mężczyzn. To z kolei sprowokuje ciąg dalszy jakiego nikt nie mógłby się spodziewać…


Mimo dobrze skrojonego zarysu fabularnego, w wielu miejscach razi i załamuje jej język – chwilami jak u Greya. Skoncentrowany jest on przede wszystkim wokół seksu traktowanego jako zaspokojenie podstawowych żądz seksualnych ukierunkowanych na dowolnego, względnie atrakcyjnego przedstawiciela płci przeciwnej (w większości), sceny w prawdziwie amerykańskim stylu. Przy wielu fragmentach zastanawiałam się: czy nastolatkowie naprawdę myślą w  ten sposób? Czy dialogi, które czytałam nierzadko z obrzydzeniem są standardem u dzisiejszej młodzieży? Nie wiem, do głów nie wejdę, mam jedynie świadomość, że dla mnie, mimo braku przesadnej pruderii, były w  książce momenty niestrawne: wulgarne, epatujące erotyzmem, zwierzęcością, nieważne czy pisane z  perspektywy dziewczyny czy chłopaka. Co bardziej irytujące, sformułowania typu (cytat oryginalny) „dochodzę tak mocno, że chyba deformuję mu twarz” zestawione są tu z czułostkami rzędu „brzoskwinko” czy „bursztynowa królewno”, które w takim kontekście jawią się jako infantylne, niestosowne i zupełnie nie na miejscu, wychodzące z gardła schizofrenika.

Mimo porażki językowej to opowieść emocjonująca, generująca sprzeczne uczucia, sprawiająca, że jej lektura staje się – chcąc, nie chcąc – niezapomniana. Z  całą pewnością trafi do nastolatków czy też młodych dorosłych coraz częściej zmagających się z  podobnymi sytuacjami.



Emocjonalny wulkan, który kipiąc, pozostawia czytelnika w oczekiwaniu na wybuch mający nieuchronnie nadejść. Odbiorca, mimo realnego zagrożenia, nie będzie potrafił oderwać się od lektury, narażając się na poważną w skutkach uczuciową erupcję: będzie trawiony to niezrozumieniem, to zniesmaczeniem i gniewem na niesprawiedliwość losu, to współczuciem i współodczuwaniem cierpienia wraz z bohaterami, to wreszcie radością z ich szczęścia. Prawdziwa jazda bez trzymanki, kolejka, z której po starcie nie da się już wysiąść – nawet jeśli często ma się na to ochotę. 


Inne książki Gail McHugh:


Premiera 3 lutego.

2 komentarze:

  1. I znowu recenzja, która mnie kusi z każdej strony! A nigdzie zapewne nie będzie, [biblioteki] i jak ja ją przeczytam?! :(
    Super recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!


    Myślę, że książka ma szansę szybko stać się dostępna w obiegu innym niż księgarnia;)

    OdpowiedzUsuń