Jeśli nie, szczerze Wam radzę – wypełnijcie te luki, bo jest czym!
Na dobry początek proponuję Wam
(zwłaszcza tym zainteresowanym historią i archeologią) podróż szlakiem
syryjskich wykopalisk prowadzonych przez męża Christie – Maxa Mallowana – i
jego załogę. Autorka często zapytywana była o to, jak żyje się podczas
prowadzenia takich prac, jak to naprawdę wygląda. W odpowiedzi na sporą
ilość pojawiających się pytań postanowiła wydać publikację, będącą komentarzem
do owych wydarzeń.
Wydawać by się mogło, że będzie
to książka poważna, drętwa, najeżona fachowym słownictwem, miejscami nudna, bo w
końcu co można powiedzieć o czterech sezonach spędzonych z nosem w ziemi
w poszukiwaniu zaginionych szczątek dawnych cywilizacji? Jak udowadnia
Christie – bardzo dużo! Ta książka bowiem, to nie tylko zapis kolejnych odkryć,
ale przede wszystkim przyprawiona humorem (spodziewalibyście się tego?)
opowieść o mieszance kulturowo-wyznaniowej, miksie tradycji, wierzeń, zasad,
przesądów złączonym jednym celem – eksploracją przeszłości.
Na kartach tej książki spotykają
się muzułmanie, katolicy, prawosławni i jazydzi, którzy muszą wypracować wiele
kompromisów, by poradzić sobie ze współżyciem i wspólną pracą w niełatwych
warunkach. Przed sporymi wyzwaniami stoi także sam Mallowan, który co rusz musi
rozwiązywać konflikty częstokroć dla niego niezrozumiałe, bo wypływające z obcych
dla niego zasad religijnych, a także zachęcać swoich pracowników do dalszych
poszukiwań, nawet jeśli wciąż przynosili mu bezwartościowe odłamki.
Książka ta oprócz oczywistej rozrywki
zapewnia także porządną dawkę kultury i historii opowiedzianej z innej
perspektywy.
Niemalże od dziecka chciałam być archeologiem (to marzenie wygasło, gdy wyparło je pragnienie bycia nauczycielem) i zamiast gromadzić kolejne zabawki, gromadziłam kolejne czasopisma i książki poświęcone starożytności, prehistorii i wykopaliskom – wiele z tego zapału zostało we mnie po dziś dzień, a książka ta w jakimś stopniu moje marzenie spełniła – przez krótki czas mogłam wybrać się na wykopaliska, zobaczyć jak wyglądają od podszewki, jak przebiega proces oceniania tego co wartościowe, a tego co niekoniecznie, jak wyglądają podziały pozyskanych dóbr między Muzeum Brytyjskim a miejscowymi władzami, jak odmienną skalę wartości mają ludzie z Orientu i wreszcie jak ogromną wiedzę, takt i umiejętność godzenia się ze stratą trzeba mieć, by dobrze wykonywać ten zawód.
Niemalże od dziecka chciałam być archeologiem (to marzenie wygasło, gdy wyparło je pragnienie bycia nauczycielem) i zamiast gromadzić kolejne zabawki, gromadziłam kolejne czasopisma i książki poświęcone starożytności, prehistorii i wykopaliskom – wiele z tego zapału zostało we mnie po dziś dzień, a książka ta w jakimś stopniu moje marzenie spełniła – przez krótki czas mogłam wybrać się na wykopaliska, zobaczyć jak wyglądają od podszewki, jak przebiega proces oceniania tego co wartościowe, a tego co niekoniecznie, jak wyglądają podziały pozyskanych dóbr między Muzeum Brytyjskim a miejscowymi władzami, jak odmienną skalę wartości mają ludzie z Orientu i wreszcie jak ogromną wiedzę, takt i umiejętność godzenia się ze stratą trzeba mieć, by dobrze wykonywać ten zawód.
Mój podziw wzrósł, moja pasja
odżyła, Christie objawiła mi swoje nowe oblicze, poszerzyłam horyzonty,
pozwiedzałam Syrię – nie jestem w stanie dostrzec żadnej słabostki tej
publikacji.
Świetna!
Agatha Christie, archeologia, egzemplarz recenzencki, historia, jazydzi, Max Mallowan, muzułmanie, Orient, Syria, Wydawnictwo Dolnośląskie, wykopaliska
Bardzo dobrze wspominam tę książkę. Christie miała niezwykle lekkie pióro i czytanie jej wspomnień było bardzo mile spędzonym czasem :)
OdpowiedzUsuń