niedziela, 18 sierpnia 2013

W szpilkach od Manolo – Agnieszka Lingas-Łoniewska



Wakacje prowokują we mnie sięganie po lektury lekkie, niewymagające, przynoszące ulgę w zmęczeniu, a przy tym wcale nie nużące, bo zabawne.
Czytanie historii z utartymi i zakodowanymi w kulturze modelami bohaterów i relacji, to czynność, której najbardziej lubię się oddawać podczas letniego wypoczynku: wtedy nie tęsknię do ważkości podejmowanych tematów, nie irytuje mnie sztampowość i kolejne powielanie znanych wątków, podanych w nowym sosie. Z lubością oddaję się lekturze ogródkowej, jak zwykłam ją nazywać, relaksuję się. Do takich z całą pewnością należy najnowsza powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej – W szpilkach od Manolo.
Początek był bez szału: zwiastował melodramatyczno-romansowy sztafaż, typowy dla literatury kobiecej, którą książka ta – według klasyfikacji wydawcy – reprezentuje [tu odezwała się moja wrogość do takich podziałów i sztucznie wytyczanych ram]. Było niemrawo, nieco nudno i nagle – coś zaskoczyło. Akcja nabrała rozpędu, można powiedzieć – zanadto. Główna bohaterka, od 35-letniej singielki, pracującej w wielkiej korporacji, przeszła transformację w kobietę tworzącą związek z policjantem i angażującą się w otwarcie nowego biznesu, jakim jest klubokawiarnia. Tempo w jakim rozwinął się ów związek, trochę mnie przerosło. Nie zdążyłam przyzwyczaić się do nowo rodzącego się uczucia, a już wylądowałam z bohaterami w łóżku, by po kilku stronach czytać miłosne wyznania. Jak dla mnie – za szybko, ale winę za to składam na karb objętości książki, której autorka przypuszczalnie nie chciała przegadać. I tak umieściła w niej wiele- przyjaciółeczki rzucające na prawo i lewo inwektywami, nadopiekuńczą mamę, biurowego przystojniaka, wredną szefową i jako wisienkę na torcie: przyjaciela-pederastę.
Bohaterka nudne życie narzekać nie może, bowiem wraz z owymi zmianami, na jej życie zaczął czyhać porywacz, chociaż ona niczego nieświadoma, wciąż miała założone na nosie różowe okulary towarzyszące tej fazie zauroczenia.  
Liliana, bo tak na imię ma owa kobieta, jest osobą nieznoszącą stagnacji i dążącą do natychmiastowych rozwiązań, na skutek czego jeszcze bardziej wikła sobie życie.
Na szczęście u jej boku staje cały zastęp obrońców, złożony z wiernych przyjaciółek, rodziców i Michała. Jak potoczą się losy bohaterki? Czy romans, w który się wdała nie jest kolejną wielką pomyłką?
Lingas-Łoniewska znakiem rozpoznawczym swoich opowieści uczyniła łączenie wątków romansowych z sensacyjnymi, co wychodzi jej nad wyraz dobrze – także i tym razem.
Nie jest to, rzecz jasna, literatura wysokich lotów, ale na letnie popołudnia – jak znalazł. Zabawna, lekka, ciepła – taka jaka powinna być idealna lektura na wakacje. To książka, mogąca ze śmiałością pretendować do miana komedii kryminalnej z wątkiem romansowym w tle [a może komedii romantycznej z wątkiem sensacyjnym?]. I, jako pierwsza ze wszystkich publikacji Lingas-Łoniewskiej, mająca naprawdę przyzwoitą okładkę. Oczywiście, jest to tradycyjny chic-lit ze wszystkimi jego elementami, włączając również motywy umieszczone na pierwszej stronie. Niemniej polecam – fanom tego typu literatury z pewnością przypadnie ona do gustu, choć reszcie może wydać się banalna.



7 komentarzy:

  1. Czytałam do tej pory same dobre recenzje dotyczące tej książki. Chyba będę musiała się za nią rozejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, zostałam tru mile zaskoczona przez tą książkę. Nawet mi się podobała : )

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod koniec miesiąca wybieram się nad morze i podejrzewam, że zabiorę ze sobą właśnie "W szpilkach od Manolo". Podróż pociągiem przez ponad 10 godzin musi być umilona taką niezobowiązującą, acz dość interesującą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, ale jakoś nie nabrałam ochoty. Jestem też przeciwniczką szybko rodzącej się miłości w książkach. Jeżeli jest to erotyk to zdaję sobie sprawę, że ludzie szybko lądują razem w łóżku. Ale od książek z innego gatunku oczekuję nieco realizmu, subtelności. Wiem, że nie o to chodzi w tej książce, ale też jakoś tematyka mi nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też w wakacje wzieło na takie przyjemniejsze lekturki :) Jak zdarzę to jeszcze przeczytam w te wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, niedługo zajmę się Twoim blogiem, chwilowo mam małe zamieszanie.

    Zmieniłam nazwę bloga: http://anty---materia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń